21.06.2020
Pierwsze lato mojego życia. Ojciec wziął urlop, by chodzić ze mną na plażę w Orłowie. Mama po pracy zachodziła tam i zabierała nas do domu. Opowiadała, że nigdy nie miała trudności, by nas w tłumie odnaleźć. Kierowała się przeraźliwym wrzaskiem wydobywającym się z gardziołek dwóch malców – synka sąsiadów i jej własnej latorośli. Tu zawsze zaznaczała różnicę – synek sąsiadów wrzeszczał, gdy jego ojciec chciał go wstawić do wody, ja wrzeszczałem, kiedy mój ojciec próbował mnie z niej wyjąć.
Od tamtych czasów uprawiałem chyba wszystkie dostępne sporty wodne z płetwonurkowaniem włącznie. Niektóre kontynuuję, ze względu na wiek – bardzo amatorsko.
Dlatego wielką mi przykrość sprawiła informacja, iż nasza ukochana władza chce za obywateli decydować w czym można nurkować, a w czym nie.
Przekonał się o tym pewien Gdańszczanin, który zadeklarował, iż nurkowanie w szambie będzie dla niego mniejszym dyskomfortem, niż np. głosowanie na Andrzeja Dudę.
W pierwszej chwili pomyślałem, że w zasadzie to niewielka różnica, ale wśród moich dawnych kolegów też byli ludzie rozsmakowaniu w niuansach, którzy woleli nurkowanie z lewej strony klifu i w życiu nie weszliby do wody z prawej, więc przyjąłem deklarację gdańskiego kierowcy ze zrozumieniem.
Zupełnie inaczej przedstawiciele naszej władzy, czyli policja. Kierowca został zatrzymany i postawiono mu zarzut „znieważenia głowy państwa”. Na jakiej podstawie – zupełnie nie rozumiem, a i policja miała chyba z tym problem, bo od początku tego spektaklu policjanci wisieli na telefonach łącząc się z przełożonymi w celu otrzymania stosownych instrukcji.
W tym momencie pomyślałem sobie, że Jacka Fedorowicza i śp. Stanisława Bareję musi skręcać z zazdrości. W życiu nie wymyśliliby takiego scenariusza, a nawet gdyby wymyślili to by go nie zrealizowali bojąc się, iż widzowie zarzucą im „przegięcie” i zbytnie oddalenie od rzeczywistości.
Wysyp samorodnych talentów kabaretowych w kręgach naszej władzy jest tak ogromny, że należałoby się poważnie zastanowić nad ich masowym eksportem, co z pewnością wsparłoby budżet nadwyrężony rozdętymi programami socjalnymi. Problem – kto by to kupił?
Wracając do sprawy gdańskiego kierowcy. Pominę fakt, że wspomniany A.D. niekoniecznie kojarzy się z „głową państwa” i nie chodzi tu wcale o żadną inną część państwowego ciała, a o rzeczywiste przywództwo, które – co wszystkim wiadomo – spoczywa w zupełnie innych rękach.
Problem polega na tym, że od kilku dni usiłuję znaleźć jakiś dowód na to, że ów kierowca znieważył któryś z „organów” (o, to lepiej do A.D. pasuje) państwa.
Żądnych wulgaryzmów, żadnych określeń opisujących kandydata D., nic z tych rzeczy. Ot, zwyczajna deklaracja. Owszem, nieco barwna, ale tylko deklaracja.
Od razu wyjaśnię, że nawet czerwona czapeczka na głowie ukochanego przez masy pana prezydenta to nic innego jak czapka kibiców z Euro 2012, a nie to można by pomyśleć.
Nic, zupełnie nic. Nie ma się do czego przyczepić.
A policjant musi. Westchnijmy więc użalając się nad jego niełatwą dolą.
Nieprzychylne władzy elementy naszego społeczeństwa zareagowały. KOD, Obywatele RP, posłanka Pomaska, której mimo starań nie ogolono na łyso i zwykli obywatele zaczęli zbierać się pod aresztem. Kierowcę po kilku godzinach zwolniono. Za „znieważenie »głowy« państwa” grozi mu do trzech lat więzienia. Chyba że pan prezydent swoim zwyczajem ułaskawi go jeszcze przed prawomocnym wyrokiem.
A z innej strony – komentarze ludu pracującego miast i wsi pod artykułami o sprawie nie napawają optymizmem. Czytałem wiele komentarzy świadczących nie tyle o poparciu dla PAD, ile o nieczytaniu artykułów poza tytułem lub o ich kompletnym niezrozumieniu. Popierający działania policji obywatele, deklarujący „konieczność szanowania głowy państwa” nie zadali sobie trudu, by samodzielnie pomyśleć i samodzielnie odnaleźć tę „zniewagę”, o którą oskarża się Gdańszczanina. A wystarczyłoby popatrzeć na zdjęcie o zastanowić się nad dręczącym i mnie pytaniem: gdzie tu zniewaga?
I to jest poważny problem – samodzielne myślenie.

Kolejny przykład. Pani Aleksandra Dulkiewicz zorganizowała konferencję, na której prostowała pewnie „nieścisłości” wypowiedzi pana premiera dotyczące finansowania nowych zadań nałożonych przez rząd na samorządy. Z danych, które pokazano, z wyliczanych skrupulatnie liczb wynikało, że pan premier tradycyjnie buszował po obszarach dość odległych od prawdy. Samorządy mają coraz większe kłopoty z pieniędzmi na realizację zadań im narzuconych, na które rząd nie dostarcza pieniędzy. Nawet – o zgrozo! – na pensje nauczycieli, na które niedługo może kasy zabraknąć.
Niby nic nowego, ale …
Pomyślałem sobie, że to jest jednak coś wyjątkowego. Ostatecznie w iluś tam gminach, miastach i miasteczkach na skutek nieuwagi wyborców władzę sprawuje PiS.
Mamy dość!DO WYBORÓW
Idziemy i robimy swoje.
Jak czuje się burmistrz, wójt czy jakikolwiek inny przedstawiciel lokalnej władzy słysząc z ust premiera, że pieniędzy na wszystko ma w bród, żyć nie umierać/
Przecież on wie, że na wszystko mu brakuje, budżet gminy ledwo zipie, a patrząc w telewizor słyszy zupełnie co innego.
Należy do tej samej partii co premier. I ?
Naprawdę chciałbym kiedyś posłuchać szczerej spowiedzi kogoś takiego.
Pan premier może sobie łgać do woli, jak np. w sprawie tych 700 miliardów, które popłyną do nas z Unii, a o których jakoś żaden europoseł z PiS nie słyszał, ale na dole, w gminie liczą się tylko konkrety. I bolą.
Pomimo to poparcie dla jedynie słusznej linii partii jest wielkie, samorządowcy wywodzący się z niej nie protestują itd. Dlaczemu? Ktoś to rozumie?
Jak zwolennicy PiS mogą jednocześnie i z ochotą wspominać „zegarek Nowaka” i przymykać oczy na przekręty w biały dzień robione przez ich pupilków? Albo jestem przeciw złodziejstwu, albo nie. A jeśli jestem to barwy partyjne nie mają znaczenia.
Dekalog wymaga gloss i mam nadzieję, że nasz KK skoryguje zawarte w nim zapisy. Przykład – „7 nie kradnij, chyba że należysz do PiS”. To jest istotna potrzeba chwili, by wierni nie doznawali uczucia nieuleczalnej schizofrenii.
Problem, o którym dziś piszę dotyczy milionów ludzi, a ja nie potrafię sobie z nim poradzić. Słowa mijają się z rzeczywistością, a miliony ludzi zupełnie na to nie reagują. Zabawna wpadka Jarosława K. „nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne …” przestała już śmieszyć. Stała się widzianą na co dzień rzeczywistością polityczną. Jak to możliwe? Nie wszystko da się wytłumaczyć bieżącym interesem własnym. No to czym? Naprawdę mam coraz większy problem ze zrozumieniem tego fenomenu.
Na koniec kolejne wspomnienie z dzieciństwa.
Najbardziej obrzydliwymi potrawami jakimi prześladowała mnie mama była czernina i móżdżek. Do czerniny przekonałem się dzięki pewnej przesympatycznej pani z Włocławka, na widok móżdżku nadal mam niekontrolowane wstrząsy.
Szanowny panie Komendancie Główny Policji!
Deklaruję, iż wolę zjeść cztery … nie, nie przesadzajmy … dwie porcje móżdżku, niż zagłosować na Andrzeja Dudę!
Precz z posiekanym móżdżkiem! Niech żyje brukselka!
Jerzy Łukaszewski
Rany bobrze – Panie Jerzy. Gdzie Pan spotkał ten cymesik??!! Bo ja przepadam za móżdżkiem, ale od tej cholery zwanej krojcfeldem-jakubem nigdzie upolować nie mogę. A przecież nie będę robił trepanacji czaszki zwolennikom PiSu. Z resztą….. – ze wiele zachodu nawet na najmarniejszą porcję.
Pozdrawiam
Mama mnie raczyła w dzieciństwie, wtedy widocznie był dostępny. Dziś na wszelki wypadek nie szukałem 🙂
Oprócz tych dań latem mama lubiła gotować eintopf i to na kilka dni. Tez nie byłem entuzjastą, ale jakoś przełykałem. Na szczęście ojciec kiedyś zażądał pierogów z jagodami i odtąd letnie posiłki jadłem ze smakiem 🙂
Z dzieciństwa pamiętam klasyczne obiady letnie: jajka sadzone z młodymi ziemniakami posypanymi koperkiem i okraszone masłem, popijane zsiadłym mlekiem domowym lub również domową maślanką. Do dzisiaj przynajmniej raz w tygodniu staram się zrobić taki obiad. (Smak masła robionego ze śmietany gromadzonej na wierzchu zsiadającego się mleka podkreślały kropelki wody wyczuwalne przy jedzeniu. Po ubijanym w kierzynce maśle pozostawała maślanka dobrze gasząca pragnienie w upalne dni.)
mniam…..:)
Ma szczęście ów Gdańszczanin, że mamy postęp cywilizacyjny. W średniowieczu mogli by mu zrobić test prawdy i kazać wykąpać się w szambie na dowód szczerości intencji. A ponieważ cofamy się szybko do tamtejszych obyczajów, byłbym na Pana miejscu ostrożniejszy i nie deklarował że zje Pan dwie porcje móżdżku.
Jak dla mnie hasła na tej furgonetce obraźliwe. Sprawa bohaterskiego kierowcy. Pachnie standardem szubienicowym a podoba się, wszędzie czyli w polsce.
Zdziwienie Autora, że ludzie masowo popierają pis mimo wielu afer, złodziejstwa, korupcji i przekrętów jest dla mnie zaskoczeniem. Popierajacy JK i pis są głusi na wszelkie ich łajdactwa, bo należą do innej cywilizacji. Cywilizacji wyznawców. Żródła tego wyznania są wielorakie i pewnie nie wszystkie dla nas (niewyznawców) znane i ujawnione. Wiemy, że są to inni Polacy – zwolennicy autorytaryzmu, silnego przywództwa i sobiepańskiej władzy, zwolennicy manny z nieba czyli tzw. „pińcety”, oraz wszelkich innych darmowych obiadów. Są to zwolennicy państwowego rozdawnictwa i osoby niezainteresowane ponoszeniem odpowiedzialności za swoje działanie i położenie społeczne. Część z nich dysponuje nawet wysokim censuzem społecznym, ale ponieważ niczym się nie wyróżniają nie mieli wcześniej szansy na błyskotliwą karierę społeczną, a od kilku lat ją robią, dzięki wyznaniu właśnie. Najlepiej charakter tych wyznawców odczytał jeden z kandydatów podczas ostatniej pseudodebaty prezydenckiej sugerując, że władza nie wykorzystała jeszcze budek z piwem, a przecież mogłaby wprowadzić świadczenie określane jako „menelowe+”.
*
Generalnie wyznawcy pisowi są zadowoleni, że pis rządzi i będą go popierali dość bezwarunkowo. Tak jak bezwarunkowo popierają swój KRK, swoich proboszczów, wikarych, biskupów i swojego boga, w którego średnio lub wcale nie wierzą, ale ponieważ mogą się tanio wykpić hierarchom i bogu (niewielkimi datkami finansowymi) to płyną konformistycznie z prądem, bo tak łatwiej i wygodniej. Nikt z pisu nie wymaga od nich myślenia, wysiłku, działania – wręcz przeciwnie – są utwierdzani w swojej pasywności i lenistwie. Wierzą, że pis bedzie im dostarczał długie lata darrmowej manny z nieba, że pracować i wysilać się będą inni, a pis będzie tym innym zabierał i dawał swoim. Wierzą, że w swoim własnym kraju mogą być bezkarnie klasą co najmniej półpasożytniczą, korzystając z pasożytnictwa reprezentujących ich polityków. Żeby ci wyznawcy odwrócili sie od pisu muszą stracić dużo więcej niż nawet zabrał im koronawirus. Muszą doprowadzić własne państwo do ruiny. I tu zresztą są zwolennikami pisu realizujac jego hasło „Polska w ruinie”.
*
Prześladowanie obywatela za to, że ujawnił swoją opinię niechętną głosowaniu na Dudę też nie dziwi. W końcu policja wykonuje rozkazy mocodawców z pisu, a ci nie życza sobie jawnego sprzeciwu wobec ich nominata. Tym bardziej, kiedy mówi, że wolałby zaryzykować życie niż głosować na Dudę. Tym bowiem goziłoby nurkowanie w szambie. Że to przekracza scenaiusze Barei i Fedorowicza? Przekracza, bo i skala absurdu jest trudna do wytłumaczenia. Ale przodkowie tych wyznawców doprowadzli do kosmicznego absurdu – na własne życzenie zniszczyli w XVII i XVIII wieku swoje państwo, wyjątkowo zasobne i perspektywiczne. A poterm ich potomkowie nie chcieli i/lub nie umieli przez 123 lata odzyskać niepodległości. A potem… itd. itp. wiemy co i jak było. Ponieważ jednak w 1989 r. odzyskalismy własne państwo na warunkach dla nich niedogodnych, bo wymagało odpowiedzialności, to wybrali brak odpowiedzialności – co w tym dziwnego? PO jest właśnie przez nich dlatego tak znienawidzona, że nie gwarantowała im braku odpowiedzialności. Stąd wyciagają „afery” wydumane lub nieistniejące.
*
Musi ten tzw. „suweren” stracić pełną miskę i zamozadowolenie, żeby zaczął myśleć. A to droga długa i niepewna. Na razie żyjemy nadzieją, że może uda sie odsunąć Dudę od prezydentury. Ta nadzieja przynajmniej do 12 lipca będzie nas nieco ożywiać. Miejmy wiarę, że nie będzie do końca nadzieją płonną.
Myślę że tu w dużym stopniu działa propaganda w mediach publicznych i brak krytycyzmu u większości elektoratu. Skoro tak mówią politycy w telewizji to pewnie tak jest. Krytyczne myślenie, sprawdzanie informacji to raczej rzadkość.
Myślę że tu w dużym stopniu działa propaganda w mediach publicznych …+ ta propisowska płynąca z ambon większości polskich kościołów.
Macie panowie rację, ale człowiek czasem cierpi na brak wyobraźni i nie może zrozumieć, że przy tej skali oszustw ktoś może jeszcze im wierzyć.
Przypomnę ten swoisty fenomen PiSowskich urzędników, którym kłamstwa premiera przysparzają codziennych i całkiem realnych kłopotów. To są konkrety, oni mierząc się z tymi kłamstwami obrywają na co dzień od mieszkańców. I nadal stoją po stronie partii.
Proszę sobie wyobrazić: premier mówi mi, że mam pełny portfel. Wchodzę więc do sklepu i … okazuje się, że nie mam czym zapłacić…
Tak mniej więcej wygląda sytuacja samorządowego urzędnika.
Pusty portfel? To Platforma Panu ukradła pieniądze!
Telewizja pisowska nie do końca jest wyjaśnieniem. Większość pisowskich wyznawców ma dostęp do kablówek lub anten satelitarnych i możliwość wyboru różnych stacji. Wierzą propagandzie kurwizji, bo chcą wierzyć. Wierzą księdzu pedofilowi – pijakowi – dziwkarzowi – złodziejowi, bo chcą mu wierzyć.
*
W okolicach mojej wsi na 33 mieszkańców znam dwóch ludzi, którzy są niewykształceni oraz biedni, nie mają dostępu do innych stacji niż pisowskie a jednak są ludźmi myślącymi i rozumnymi. Rozumieją, że pis i KRK są nieszczęściem dla Polski i o tym głośno mówią. Ci ludzie myślą racjonalnie, wyciągają wnioski z rzeczywistości, pokonują wykluczenie informacyjne i edukacyjne bo chcą mysleć, chcą być ludźmi rozumnymi i światłymi i takimi właśnie są. Wolę pięć minut rozmowy z takim człowiekiem, niż pół godziny wywodu pseudointelektualistów pisowskich, od słuchania których zęby bolą i uszy więdną. Myślenie własnym interesem pt. „moja chata z kraja” prowadzi wprost do nieszczęścia naszego kraju.
Ten przykład jest wymowny – na 33 mieszkańców tylko 2 potrafi myśleć krytycznie. Reszcie wystarczy państwowa telewizja, tym bardziej że mówi miłe rzeczy o stanie państwa a opozycję przedstawia jako tych co chcą to zniszczyć. To marna perspektywa dla nas.
Na tę marną perspektywę pracowały skutecznie elity polityczne i nie tylko polityczne III RP od 1989 r. do dzisiaj. Nie mówię o pisowcach, bo oni stanowią zaprzeczenie elitarności. Jednakże sam pis jest także w pewnymn stopniu „produktem” tychże elit. Zamierzonym czy niezamierzonym, ale jest.
Tu jest ciekawy przykład. Ludzie zostali zelżeni i pobici. A co mamy w komentarzach? Pseudonaukowe wywody na temat klimatu, jakby to było treścią artykułu. Musimy zdawać sobie sprawę z istnienia i takiej grupy w naszym społeczeństwie. Wrażliwość zero.
https://strajk.eu/bicie-kopanie-egzorcyzmy-zwolennicy-andrzeja-dudy-zaatakowali-strajk-klimatyczny/?fbclid=IwAR38lmTV3V2nxHsaQArfNdTc5O3syjoYruGdlSKP6LyEDAhVXpLdysWDYJo
Jeżeli coś na mnie robi wrażenie to właśnie takie wybryki ciemmnego, pisowskiego ludu i sztabu Dudy. Ile trzeba w sobie mieć nienawiści i głupoty, a także jakim brakiem wiedzy elementarnej się legitymować, aby napadać na młodych, niewinnych ludzi. Ludzi, którzy wyraźnie nie protestowali przeciw temu pisowskiemu troglodycie i jego jaskiniowych zwolennikach, a starali się zwrócić uwagę na jeden z elementarnych problemów współczesności, bez rozwiązania którego ludzkośc ma niewielką szansę przetrwania. Rzeczywiście to są inni ludzie, tacy jak Żalek i Czarnek, „normalni” czyli nierówni innym ludziom. Są czystą ideologią…
Też uważam, że nie mają sensu proste wyjaśnienia w rodzaju „to tvp jest winna wszystkiemu”. Od początku miałem wrażenie, że najważniejszym magnesem PiSu była spoista i wyraźna WIZJA Polski. Wizja Kaczyńskiego bardzo dobrze trafia do umysłów wytresowanych przez proboszcza i bogu-ojczyźnianą edukację szkolną, a także przez domowe opowieści o czasach PRL i kultywowaną martyrologię narodową z wszechobecną wizją Polski od morza do morza. W gruncie rzeczy mamy to, czego sami chcieliśmy, tworząc programy szkolne i przyjmując konkordat.
Kolejny przykład. To już wygląda na panikę.
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/wybory-2020-czy-bedzie-zarzut-zniewazenia-prezydenta-za-pchanie-wozka-z-kukla/0pc1y0t
Wygląda „…na panikę”, ale paniką może nie być. To kolejne działania o charakterze zastraszania. Mają odnieść efekt mroźący. Po prostu inne instrumentarium przymusu państwowego. Nie mamy do czynienia z demokrattyczną władzą a cwaniaczkami, którzy w demokratyczny sposób doszli do władzyale nie zamierzaja jej oddać. Zobaczymy co dalej…
–
Duda nie jest tutaj podmiotem decyzyjnym To on odgrywa rolę gościa, którym sie posługuje JK dla realizacji własnych celów. O panice jego samego mogą świadczyć słowa o koalicji PO-PSL, która według niego była gorsza od coronawirusa. Tego typu język dyskwalifikuje urzędującego prezydenta ale także dyskwalifikuje kandydata.
W wojsku nie wybiera się przełożonych. Ale można wyrażać o nich swe zdanie, choć to pewnie czasem niebezpieczne. Z dzieciństwa pamiętam hasło „wolę nosić w wacie wała, niż za wodza mieć Michała”. Powtarzanie go nie było zapewne aż tak niebezpieczne, by nie dotarło do mnie, małolata. Też, podobnie jak tu, nie stanowiło przecież bezpośredniej zniewagi marszałka.