Zbigniew Szczypiński: Campus Polska – możliwość budowy nowej kategorii pokolenia4 min czytania

30.08.2021

Photo by Peggy_Marco on Pixabay

Kiedyś, dawno temu, funkcjonowała w socjologii kategoria pokolenia. Mówiąc najprościej: w kategorii tej próbowano doszukać się cech wspólnych w grupie osób, cechujących tym, że urodzili się w tym samym roku. Urodzenie jest zmienną niezależną od naszej woli; rodzimy się w określonym miejscu i czasie nie mając na to żadnego wpływu. Wspólne mogą być i są doświadczenia ludzi, którzy mieli podobną liczbę lat w momencie ważnych wydarzeń; takich, które w istotny sposób wpływały na ich życie.

Kategoria pokolenia to nie jest kategoria ostra. Nie determinuje całkowicie życia jednostki, stwarza jednak wspólny punkt odniesienia dla wszystkich, których ona dotyczy. Wszyscy na przykład (czy aby na pewno?) znamy trylogię Romana Bratnego „Kolumbowie – rocznik 20”, niezłą książkę o pokoleniu urodzonych w 1920 roku – a więc tych, którzy w roku 1939, w roku wybuchu drugiej wojny, mieli 19 lat. Dziewiętnaście lat, przedziwny wiek jak mawiał poeta, tworzyło biologiczny wspólny mianownik, na którym budowały się losy ludzi.

Po to, aby móc mówić o tej kategorii potrzebny jest również znaczący moment historyczny – to musi być rok, w którym wydarzyło się coś bardzo ważnego; coś, co wpłynęło – i to znacząco wpłynęło – na życie całego pokolenia.

Takich ważnych momentów było w naszych czasach kilka; wybuch II Wojny Światowej, wybuch powstania warszawskiego, rok 1948 – początek budowy narzuconego nam systemu polityczno-gospodarczego, Październik 56, Grudzień 70, i Sierpień 80 roku, czerwcowe wybory w 89 roku. To tylko taka luźna propozycja; można wskazywać daty jeszcze inne, choćby datę śmierci Jana Pawła II, co to miała utworzyć pokolenie Jana Pawła, polskiego papieża (czy utworzyła – niech każdy sobie sam odpowie).

Ważne jest przyjęcie tezy, że wspólnota losu, jedna z ważnych więzi społecznych, stanowi o naszych zbiorowych zachowaniach dających się ująć jako kategoria pokolenia właśnie.

Trwa Campus Polska, duże przedsięwzięcie organizacyjne, które w pierwotnym zamyśle miało zbudować pozycję Rafała Trzaskowskiego, prezydenta miasta stołecznego Warszawy i o mało co prezydenta Polski. Rafał Trzaskowski, który w wyborach prezydenckich uzyskał 10 milionów głosów zapowiedział budowę swojego ruchu, organizacji dającej mu tytuł do innego traktowania przez jego macierzystą partię, Platformę Obywatelską. Wtedy zabrakło determinacji, przeszkodził również wirus, nic nie powstało – mimo zapowiedzi i działań medialnych.

Campus Polska nie stał się platformą Rafała Trzaskowskiego, nie stał się imprezą do budowania jego pozycji politycznej. Campus Polska stał się ostatecznie raczej okazją do podkreślenia przywódczej roli Donalda Tuska, niż realizacją ambicji politycznych prezydenta Warszawy.

Czy to dobrze – czy źle? Moim zdaniem dobrze!

Podziały w Platformie, nieuchronne, gdyby doszło – a już dochodziło – do walk wewnętrznych o przywództwo, osłabiłyby i tak słabą formację. Przybył Donald i sprawa jasna, to on jest przywódcą Platformy Obywatelskiej, to on może odsunąć PiS od władzy.

Wracając jednak do Campusu Polska; obejrzałem całą transmisję z debaty Trzaskowski – Tusk, a potem dyskusję z młodzieżą zaproszoną na Campus… i nadal nie wiem – czy to było jakieś pokolenie, czy to była młodzież mająca wspólne łączące ją przeżycia i doświadczenie. Na pierwszy rzut oka – to raczej nie było zgromadzenie ludzi mających poczucie wspólnoty. Młodzi tworzący Campus Polska to ludzie o różnych doświadczeniach i różnych pewnie też aspiracjach. Będąc życzliwym obserwatorem tego ważnego wydarzenia chciałbym nieć nadzieję, że uda się zbudować grupę młodych zdeterminowanych ludzi połączonych choćby tylko jednym celem – jak najszybszego odsunięcia PiS od władzy i uniemożliwienia dokończenia budowy satrapii przez Jarosława Kaczyńskiego.

Tak sformułowany cel mógłby stanowić fundament wspólnego przeżycia dla młodych – tak, aby później, po realizacji tego celu, mogli powiedzieć: to my, pokolenie tych, którzy zakończyli demolkę państwa prawa, zapobiegli wyjściu Polski z Unii Europejskiej, odbudowali normalne relację Polski na arenie międzynarodowej i stworzyli bariery dla kolejnych szaleńców i frustratów, jakich nigdy w polityce nie brakuje.

Tego im – ale i sobie – życzę.

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Prezes Zarządu Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

Print Friendly, PDF & Email