PIRS: TELEWIZJA POKAZAŁA (290)12 min czytania

telewizja2016-11-26.

Pani premier z wizytą w Izraelu. Jeden z samochodów jadących w kolumnie z panią premier miał wypadek. Komentarz byłego szefa BOR-u: „Trzeba Panu Bogu podziękować, że nic się nie stało”. A jeśli by się stało? Wtedy oczywiście nie byłoby „Bóg tak chciał”, tylko szukano by winnych. Dziwne role przypisuje się Panu Bogu.

Swoją drogą ten wypadek (?) aż się prosi o powołanie kolejnej komisji Macierewicza. Na pewno mamy wielu świetnych fachowców, którzy wielokrotnie jeździli samochodami. Niektórzy z nich wiedzą co to jest hel – przecież taka „bomba” helowa mogła gwałtownie zmienić gęstość atmosfery między samochodami i doprowadzić do kolizji. Jeżeli udało się tak strącić samolot prezydencki, to tym łatwiej spowodować katastrofę samochodową. A służby izraelskie dostarczą informacji o swoich agentach, czy któryś z nich nie jest imigrantem z Rosji. Putin nienawidzi pani Szydło, bo miesza mu ona szyki.

 

* * *

 

Wywiad (fragmenty) Tomasza Lisadr. Bogusławem Grabowskim, byłym członkiem Rady Polityki Pieniężnej, członkiem rady doradców premiera Tuska.

BG: Polacy będą oceniali obietnicę wyborczą jak zaczną przechodzić na emeryturę. Niestety, sprawdzenie tego będzie dopiero za parę lat, ale już w następnym roku, nie mówiąc o 2018 r., będzie nas to kosztowało w finansach publicznych. Bo to nie tylko niższe emerytury – dla kobiet prawie o 70%, dla mężczyzn o ok. 30%, ale to też ogromna dziura budżetowa. To jest od 10 do 20 mld rocznie po kilku latach i cios w rynek pracy. Będą nie tylko niższe emerytury jako procent wynagrodzenia, ale za 5-10 lat również wynagrodzenia będą niższe, niższe tempo wzrostu gospodarczego.

TL: W kwestii emerytur, jeśli idzie o poważnych ekonomistów, to praktycznie nie ma różnicy zdań. Dlaczego partia rządząca robi coś co jest przeciwko interesom kraju, przeciwko budżetowi, przeciwko rynkowi pracy, przeciwko przyszłym emerytom?

BG: Tutaj mamy odpowiedź na pytanie, jakie były kryteria przy zgłaszaniu tych obietnic w czasie kampanii wyborczej. Bo ja rozumiem przeorientowanie w polityce ekonomicznej państwa. Przychodzi do władzy partia, która reprezentuje inne grupy społeczne, które były lekceważone, niedoceniane w polityce gospodarczej. Przeorientowuje transfery gospodarcze na korzyść tych grup, np. dla młodych, dla starszych, dla najbardziej pokrzywdzonych. Ma mandat i ma prawo. Ja rozumiem to przeorientowanie, chociaż nie rozumiem dlaczego w tym przeorientowaniu idzie się na wojnę z kapitałem zagranicznym. Natomiast tu mamy rzecz, która szkodzi wszystkim, ale młodszym szkodzi najbardziej. Bo najwięcej na emeryturach stracą ci, którzy teraz mają po dwadzieścia parę lat, dlatego że oni tę stopę zastąpienia, czyli relację emerytury do wynagrodzenia, będą mieli najniższą, bo ona liniowo z roku na rok spada.

Problem polega na tym, że widać że te obietnice wyborcze miały w kryteriach doboru to żebyśmy doszli do władzy i żebyśmy ją utrzymali niż żebyśmy budowali lepszą silniejszą Polskę, lepszą silniejszą gospodarkę.

TL: Stawia pan mocny zarzut, że PiS-owi chodzi w tym momencie wyłącznie o interes PiS a nie o interes Polski.

BG: Tak jest. Bo tu nie mamy żadnego przeorientowania w polityce gospodarczej, tu mamy same straty i szkody.

Nigdy w życiu bym się nie spodziewał po wicepremierze Morawieckim, że będzie wyrażał zgodę na przeforsowanie rozwiązań które są takim ciosem dla rynku pracy. Te wszystkie działania są sprzeczne z całym jego planem który on forsuje na slajdach.

TL: Jeśli dorosły człowiek przez iks lat prezentuje zestaw poglądów racjonalnych i wymienia je na inne, nieracjonalne, to jest cynikiem czy oszustem?

BG: Chyba jednym i drugim, to znaczy jest cynikiem i oszustem w stosunku do siebie. Wiele osób z rządu, z bliskiego zaplecza pana Kaczyńskiego, taką metamorfozę przeszło. Ja myślę że to jest bardzo duża chęć uczestniczenia w życiu publicznym na wysokim stanowisku i brak odwagi cywilnej w głoszeniu swoich poglądów wbrew prezesowi, wpływania na jego poglądy.

TL: Widzimy dane o wzroście gospodarczym. Trzeci kwartał to jest 2,5%, jeden z banków przewiduje że w czwartym kwartale to może być 2%. Czy to jest tendencja czy po prostu ot trzeci kwartał nam nie wyszedł?

BG: Najprawdopodobniej to jest tendencja, ale nie kwartał do kwartału, że będziemy mieli gorzej, ale to jest tendencja na najbliższe lata. Ten bardzo niski wskaźnik uzyskaliśmy przez bardzo niską ujemną dynamikę inwestycji. Ona się składa z dwóch części: inwestycji sektora prywatnego – ona była bardzo słaba ale nie katastrofalna, i inwestycji sektora publicznego, głównie samorządów, z czego będziemy mieli stosunkowo dobrą sytuację w finansach publicznych, bo samorządy wydają mało na inwestycje, szczególnie na wykorzystywanie środków unijnych z tej drugiej perspektywy budżetowej.

TL: To znaczy księgowo będzie dobrze, tylko wszystkie projekty stoją.

BG: Tak. Mamy teraz na razie niską dynamikę inwestycji, ale w przyszłości to będzie niski kapitał, niska dynamika PKB. Jeśli idzie o sektor prywatny, wydaje się że inwestycje samorządowe w części się odbudują, czyli lepiej będziemy wykorzystywali środki unijne. Byliśmy prymusem w poprzednim budżecie unijnym, a teraz jesteśmy jednymi z najgorzej wykorzystujących środki unijne. To się troszeczkę poprawi, ale nie wróci do tamtego poziomu.

TL: Gdyby mi pan postawił agenta CBA za plecy to ja bym też ostrożnie wydawał pieniądze.

BG: Właśnie. To proszę teraz podjąć decyzję inwestycyjną w Warszawie, po tym co się dzieje w sprawie reprywatyzacji. W jednym pokoju jest CBA, w drugim ABW, w trzecim CBŚ i każdemu patrzą na ręce, grzebią we wszystkich decyzjach. Czy ktokolwiek podejmie takie ryzyko urzędnicze na siebie? Za nierobienie inwestycji z pracy nie zwalniają.

TL: Z tego co pan mówi, program odpowiedzialnego rozwoju pana Morawieckiego jest w praktyce programem całkowitego paraliżu.

BG: Program pana Morawieckiego jest sprzeczny ze wszystkim co robi rząd w praktyce, on jest nawet sprzeczny z expose pani premier Szydło. Ono się zaczynało od następujących zdań: „Po pierwsze wzrost gospodarczy, po drugie wzrost gospodarczy, po trzecie wzrost gospodarczy”. Żeby był wzrost, musi być duża dynamika inwestycji. Mamy mały udział inwestycji w PKB. Pamiętam dokładnie to wystąpienie, bo ono było tak bez sensu, że je zapamiętałem prawie na pamięć. I żebyśmy mieli wyższy udział inwestycji w PKB, nie 18 a dwadzieścia parę, pani premier mówiła „w Chinach jest 30”, „musimy pewne działania podjąć i to zmienić”. Ta część wystąpienia trwała trzy minuty, a później przez 30 minut pani premier Szydło podtrzymała wszystkie te swoje obietnice i obietnice prezydenta Dudy z kampanii wyborczej, wcześniejsze emerytury itd.

TL: Czy oni nie rozumieją z gospodarki tego co rozumie każdy prowadzący gospodarstwo domowe, czy robią z ludzi kompletnych idiotów?

BG: Myślę że osoby decyzyjne w znacznym stopniu nie rozumieją. No bo proszę mi powiedzieć, jaką korzyść polityczną może mieć prezes Kaczyński z tego że oskarżył przedsiębiorców parę dni temu o to że nie inwestują bo sprzyjają poprzedniej ekipie?

TL: To ja mogę panu powiedzieć – to gotowi wrogowie. Za chwilę będą dane za czwarty kwartał. To są winni przedsiębiorcy, samorządowcy…

BG: Mnie się wydaje, że prezes Kaczyński ma mniej więcej taki obraz gospodarki, świata i polityki gospodarczej…. Bo to jest w ogóle dylemat na świecie. Mamy parę przykładów rządów autorytarnych, które się wiązały z sukcesem gospodarczym, znaczna część „tygrysów”. Czyli mamy taką sytuację, która była na świecie przez ostatnich kilkadziesiąt lat niespotykana, bo jeżeli ktoś łamał zasady liberalnej demokracji to był karany brakiem sukcesu gospodarczego. Czyli liberalna demokracja była niezbędną przesłanką do sukcesu gospodarczego. No i mamy przykłady, nie dwu-pięcioletnie, ale trzydziestoletnie – Chiny, gdzie sukces gospodarczy zapewniały rządy autorytarne. A nikt z otoczenia pana prezesa Kaczyńskiego nie potrafi mu wytłumaczyć, że to co jest możliwe w Chinach, na zupełnie innej podstawie kulturowej, religijnej, tradycji, jest niemożliwe do zaimplementowania w naszym świecie zachodniej kultury i cywilizacji. Wydaje mi się, że ci co są koło niego, w tym premier Morawiecki, zapewniają go „tak, panie prezesie, będzie dobrze, pan się nie martwi, będzie pan zadowolony”.

TL: Czy to się wszystko spina, albo inaczej – w którym momencie to się wszystko wywróci?

BG: Oczywiście to się nie spina. W tym roku 500+ kosztowało 17 mld, w przyszłym będzie kosztowało 24 mld. Ale na 17 mld aż 9 mld mieliśmy ze sprzedaży licencji LTE dla czterech firm które dostarczają usługi GMS-owe. Na drugi rok tego nie będzie. Dojdą jeszcze wydatki na wcześniejsze emerytury między 10 a 20 mld, od 10 mld będzie to sukcesywnie narastało. Będzie brakowało na finansowanie nawet tych dwóch podstawowych obietnic. No to był pomysł: wprowadzimy jednolity podatek. Jeśli ktokolwiek zna się na podatkach, to jest dla niego oczywiste że jednolity podatek może uderzyć w prowadzących własną działalność gospodarczą. Oni mają ryczałt na NFZ, mają ryczałt na ZUS, płacą ryczałtowe podatki, a nie jako procent od swoich dochodów.

Wydaje mi się, że to się wywali przed wyborami, bo będą dwie rzeczy: będzie narastało niezadowolenie tych którym znaczna część złożonych obietnic nie będzie realizowana – frankowicze, kwota wolna od podatku; będzie wolniejszy wzrost gospodarczy bo nie będą realizowane inwestycje – ci którzy się boją gwałtownych zmian podatkowych wprowadzanych w nocy albo coś, i ci którzy zostaną dotknięci tym z jakiego źródła te projekty pisowskie będą realizowane. A będzie trzeba zacząć sięgać do kieszeni Polaków.

Na razie jeszcze tego nie widać, ale niech każdy się rozejrzy jakie inwestycje unijne są wokół niego realizowane, a jakie były 2-3 lata temu realizowane, ile mamy oddawanych autostrad, rozwiązań na kolei, zakup nowych środków transportu itd. To gwałtownie przyhamowało, tylko że dostrzegamy to z pewnym opóźnieniem.

TL: Za nami 27 lat wolnej Polski i gospodarki rynkowej. Jak wygląda ten mijający rok na tle tych 27?

BG: To jest jeden z najgorszych, bo to jest załamanie trendu. Polska gospodarka miała problemy w okresie transformacji. Kapitał zagraniczny patrzył na to z rezerwą. Czesi, Węgrzy byli prymusami. Po 10 latach po 1989 r. Polska wyszła na czoło, stała się najszybciej rozwijającą się gospodarką nie tylko w tej części Europy, ale w całej Europie, w krajach OECD, poprawiała wyniki finansów publicznych, bardzo szybko modernizowała gospodarkę, eksport rósł gwałtownie – udział eksportu w PKB jest dwukrotnie wyższy niż na początku. Teraz mamy załamanie trendu, po raz pierwszy poprawiane ratingi inwestycyjne. Cały czas przesuwaliśmy się w czołówce miejsca do zainwestowania, teraz to się wszystko załamuje.

TL: Można to ująć metaforycznie: polityka gospodarcza PiS to bieg wsteczny i gaz do dechy?

BG: Dokładnie tak.

 

* * *

 

W czasach PRL opowiadano taki dowcip.

Jaka jest różnica między ludźmi porządnymi a kombinatorami? Porządni mają porządne wille, porządne samochody, porządne zarobki, a kombinatorzy kombinują jak tu związać koniec z końcem.

Teraz mamy problem jak odróżnić patriotów od Polaków drugiego sortu. Patrioci zajmują wysokie stanowiska w ministerstwach, spółkach skarbu państwa, w państwowych mediach, otrzymują odznaczenia i nagrody. Patrioci mają patriotyczne rodziny i znajomych. Patriotą jest Miśkiewicz, Szota – obecnie wicedyrektor departamentu ds. badań w PGNiG (przedtem sprzedawał kebaby), wiceminister Jaki, jego tata który został szefem wodociągów w Opolu, skąd go kiedyś zwolniono, Rol – pracownik Jakiego, który rozlewał piwo w pubie Jakiego, obecnie wiceprezydent Opola i wielu im podobnych. Reszta to drugi sort.

 

 

* * *

 

 

Prawica przypomina trochę żołnierzy japońskich, którzy po klęsce Japonii w II Wojnie Światowej (o czym nie wiedzieli) przez szereg lat ukrywali się i walczyli w dżunglach. Nienawiść do ”czerwonych” wśród prawicy nigdy nie mija. Ścigali do ostatnich chwil życia gen. Jaruzelskiego i gen. Kiszczaka, a także innych organizatorów stanu wojennego. Każdej zasłużonej postaci wyciągali jakieś epizody „współpracy z reżimem”, czy to chodziło o artykuł noblisty sprzed 50 lat, czy o jakiś młodzieńczy wiersz. Opozycjoniści tacy jak Michnik czy Kuroń, którzy odsiedzieli w więzieniach za działalność przeciw „komunie”, dla zaciekłych prawicowców byli zbyt ugodowi i warci potępienia. Ciekawe, że w większości ci „niepokorni” to bardzo nieciekawe postaci.

Za poprzednich rządów PiS służby skompromitowały się, próbując udowodnić państwu Kwaśniewskim, że dokonali przekrętu i po cichu posiadają willę. Sprawę umorzono. Ale nienawistnicy są niezniszczalni. Prokuratura znowu wraca do już zamkniętej sprawy. Objawił się także agent Tomek, który wydawałoby się powinien zaszyć się w mysiej dziurze i modlić żeby nikt nie przypominał jego wyczynów. Pan Tomek cieszy się z powrotu do sprawy i dalej oskarża państwa Kwaśniewskich. Powracają „ekshumacje” dawnych spraw, w których skompromitowali się kiedyś pisowcy. Ale pewnie sięgną dalej, do czasów kiedy rządziło SLD. Przeżyjemy powtórkę z historii.

 

* * *

 

Za poprzednich rządów PiS podwładni Mariusza Kamińskiego stawali się oficerami CBA po dwutygodniowych kursach. Ta tendencja utrzymała się obecnie. Generałów będzie kształcić Akademia Sztuki Wojennej – zaocznie. Zapewne wśród wykładowców znajdzie się pan Misiewicz, który już prowadził szkolenia dla oficerów, choć ukończył tylko liceum. Jako rzecznik MON wypowiadał się o generałach, którzy odeszli ze służby, że nie nadawali się na swoje stanowiska; któż lepiej oceni przyszłych powołanych generałów?

Na razie nie ma jeszcze tygodniowych zaocznych kursów dla pilotów ani miesięcznych studiów dla lekarzy, ale kto wie.

PIRS

Print Friendly, PDF & Email
 

2 komentarze

  1. J.S. 26.11.2016
  2. Stary outsider 27.11.2016