Rys. Grzegorz Łoziński
Motto:
Aby kasę dać mamusiom,
Podnoszenie cen tatusiom.
Byś nie sprzedał Niemcom roli,
Rząd cię z roli wy……..
Skoro rząd ci nie łaskawy,
Dorób dzieci do ustawy
Oto idzie „dobra zmiana”:
Z kopa, w pysk i na kolana.
W ostatniej „Polityce” (3 – 9.02.2016) ukazał się artykuł Joanny Solskiej „O obrotach ziemią”. Jak pisze autorka, „dobra zmiana” na wsi zaszkodzi rolnikom, mieszczuchom, którzy kupili na wsi domy i działki, oraz farmerom mającym ponad 300 hektarów, czyli praktycznie wszystkim. Joanna Solska nie zauważyła jednak wszystkiego.
Zacznę od tego, co opisała (więcej szczegółów w „Polityce”), czyli od pomysłów PiS na obrót ziemią. Wiadomo od lat, że Jarosław Kaczyński ma obsesję niechęci do prywatnej własności, prywatnej własności ziemi zwłaszcza, a prywatnej własności ziemi w rekach cudzoziemców jeszcze bardziej, najbardziej własności Niemców. Ta obsesyjna fobia jednego człowieka, z którego wielu wypowiedzi widać, że nie ma pojęcia jak wygląda dzisiaj wieś, przekłada się na pomysł stopniowego „odzyskania” całej własności ziemi przez państwo. Ma się to odbyć stopniowo, by wsi za bardzo na raz nie drażnić. Na razie wstrzymano całkowicie sprzedaż ziemi przez Agencję Nieruchomości Rolnych, teoretycznie na 5 lat, a praktycznie „się zobaczy”, by nie kupowali jej Niemcy. Jak nikt nie może kupić, to Niemcy też. Taka intencja deklarowana jest jawnie i ma się nijak do faktów. Wykup ziemi przez rzekomych strasznych Niemców miał w skali kraju rozmiary znikome (kilku, kilkunastu km2 rocznie) i w tym tempie trzeba by kilkudziesięciu tysięcy lat, by ci straszni Niemcy, całą ziemię rolną w Polsce wykupili. Z analizy danych ministerstwa oraz GUS wynika, że mityczne „słupy”, czyli podstawione osoby, rzekomo przez Niemców, to głównie rodziny i spółki polskich rolników, którzy zgodnie z prawem nie mogli kupić więcej niż 300 hektarów, więc kupowali więcej na te „słupy”.
Wstrzymanie sprzedaży ziemi przez ANR już uderzyło w tych rolników, którzy wygrali przetargi, wzięli na nie kredyty, a teraz zostali z przysłowiową ręką w nocniku, bo zakupu nie będzie. Uderzyło też w kolejnych, którzy w perspektywie przyszłych inwestycji w grunty, zakupili maszyny lub/i postawili budynki. A także w tych, wcale nie bogatych, którzy chcieli dokupić ziemi, by zwiększyć rentowność swoich gospodarstw.
Co do pozostałych pomysł PiS jest następujący: Właściciel działki większej niż jeden hektar będzie pozbawiony prawa przekazania nieruchomości swoim spadkobiercom, o ile nie będą oni rolnikami, którzy sami uprawiają ziemię (to znaczy rolnikami z małych gospodarstw). A więc zamiast spadku lub darowizny na rzecz własnych dzieci, trzeba będzie odsprzedać ją ANR (która wyznaczy cenę), lub rolnikowi sąsiadowi, który nie tylko musi być sąsiadem, ale i musi ziemię sam uprawiać (czyli nie może jej mieć dużo). Oczywiście uderza to w prawo własności, ale PiS złamało już tyle praw obywatelskich, że jedno więcej „nie robi”. Sejm na sygnał sms-em w nocy uchwali, a Duda podpisze, co za problem?
Ten pomysł uderzy także w mieszczuchów, którzy kupili na wsi domy (zwyczajowo nazywanych na wsi „Warszawiakami”, nawet jeśli pochodzą z Poznania, czy Krakowa). Ludzie ci, przeważnie kupili nieco więcej niż hektar ziemi, by płacić podatki od nieruchomości według niższych stawek. Teraz ich dzieci nie będą mogły tych domów i gruntów odziedziczyć, bo rolnikami nie są.
Znam ten ból na własnej skórze. Kilka lat temu kupiliśmy z żoną dom na Mazurach. W tym celu sprzedałem mieszkanie w Warszawie odziedziczone po rodzicach, to samo zrobiła moja żona, a jeszcze do tego do dziś spłacamy część kredytów, co mocno obciąża nasze emerytury (a mamy tylko emerytury i wcale nie bardzo wysokie). Teraz, wedle pomysłu PiS, po naszej, śmierci ma wszystko przejąć państwo. Fajne, co?
Ale to nie tylko nasz problem. W mojej wsi jest tylko dwóch rolników, który na szczęście zdążyli już przekazać gospodarstwa dzieciom. Są też inni „Warszawiacy”, których sytuacja jest podobna do naszej. Są też trzy nieruchomości, które chcą sprzedać miejscowi rolnicy wyprowadzeni do miasta, i których w takiej sytuacji raczej nikt nie kupi.
To są problemy i pomysły PiS, które opisała Joanna Solska. Większość ludności wiejskiej jeszcze o tym nie wie, bo nie czyta „Polityki” (i innych gazet też), a telewizji ogląda głównie seriale. Obudzą się po fakcie, za rok, czy dwa. Wtedy zaczną się burzyć, ale do tej pory będzie już państwo policyjne, „ziobrowskie” prokuratury i sądy, będzie już gotowy „Berkut” i „tituszki” i „homo zomo” się znajdzie… i rządzący „dadzą radę”.
Ale są i inne pomysły, które wieś „uszczęśliwią”. W mojej Gminie Wydminy, podatek od handlu zadziała tak: podniosą ceny duże sklepy i sklepy sieciowe, a więc „Biedronka”, „Carrefour”, „Lewiatan”, „Delikatesy Centrum”, „JBB”, „Alkohole Świata”. Co zostanie? Trzy małe sklepiki spożywcze (które też pewnie podniosą ceny wobec osłabienia konkurencji). A więc, aby zrobić dobrze trzem, wcale nie ubogim, właścicielom małych sklepów, dostanie po kieszeni 7 tysięcy mieszkańców gminy. To się nazywa „dobra zmiana”.
Ceny podniosą, by nie paść, także hurtownie budowlane, a wydatki na materiały i narzędzia są stałym punktem w budżetach mieszkańców wsi, nawet gdy już się pobudowali (to płot trzeba poprawić, to dach, to coś tam ciecze w stodole…). Hurtownie budowlane i tartaki, właściwie wszystkie, mają duży obrót, więc stawkę podatku od handlu będą miały wysoką.
Istotną częścią wydatków na wsi jest opał, drewno i węgiel. Oczywiście jedno i drugie zdrożeje. A jest to duży problem. W mieście, mieszkanie w bloku wytraca ciepło tylko przez jedną ścianę zewnętrzną. Wolno stojący dom wiejski wytraca ciepło przez cztery ściany, podłogę i dach. Ogrzewanie w zimie to poważny koszt. W przypadku mojego domu to 5-6 tysięcy złotych rocznie. U innych podobnie, zależy od wielkości domu i od zimy. Tu, na wschodnich Mazurach, prawie Suwalszczyźnie, zimy bywają ciężkie. 20 stopni mrozu nikogo nie dziwi, a przeżyłem tu nawet raz 38 stopni w nocy. Ostatnie zimy były lekkie, ale metr śniegu tu czasem występuje. Podatek od handlu przyniesie nam wzrost kosztów ogrzewania. O ile? Zobaczymy.
Czy nam się to podoba, czy nie, jednym z większych problemów polskiej wsi jest wysokie spożycie alkoholu. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, ale dotyczy wielu rodzin. Rząd chce mocno podnieść akcyzę na alkohol i papierosy. Jeszcze nigdy wzrost cen alkoholu nie spowodował spadku jego spożycia, raczej przyniósł rozkwit bimbrowni i przemytu. Dziś też tatusiowie nie odnotują raczej spodku spożycia wódki. Już szybciej dzieci odnotują spadek spożycia sera i kiełbasy.
Ale jest jeszcze jeden groźny pomysł PiS-u. Dotyczy służby zdrowia. Ma być zlikwidowany Narodowy Fundusz Zdrowia. Placówki służby zdrowia ma finansować budżet państwa, „ale nie prywatne, chyba że na własny koszt założą gabinet w szkole”, jak sprecyzował jeszcze przed wyborami Jarosław Kaczyński (było cytowane w TVN-24). Cóż, Sejm teraz głosuje nie według wiedzy i rozumu, tylko według sms-ów, więc pewnie przegłosuje. Na wsiach placówki służby zdrowia są głównie, niemal wyłącznie, prywatne. Wedle tego pomysłu Prezesa, mają one być wszystkie pełnopłatne. Co to znaczy? Na wsi niewielu ludzi stać na płacenie po sto złotych za wizytę. Ok. 40 procent ludności wiejskiej to dziś emeryci i renciści. Są też wsie po PGR-owskie, w których jest sporo biedy, choć generalnie wieś bardzo mocno poszła w ostatnich latach do przodu. W moim powiecie, zostanie tylko jedna przychodnia w Giżycku i jeden szpital w Giżycku, bo reszta, wszystko prywatne, choć do tej pory „na fundusz” i pacjent nic nie płacił. Żartuję, że ja mam blisko na Litwę, ale co zrobią ci spod Olsztyna, spod Bydgoszczy?
Idzie na wsi „dobra zmiana”. Ubędzie Niemców w Polsce! ….Przybędzie Polaków w Niemczech. „Znikną kolejki do lekarzy”… razem z lekarzami. Nie rzucim ziemi skąd nasz ród… sami nam zabiorą.
„Dobra zmiana”, „dobra zmiana”…
Krzysztof Łoziński



„Ale jest jeszcze jeden groźny pomysł PiS-u. Dotyczy służby zdrowia. Ma być zlikwidowany Narodowy Fundusz Zdrowia.”
.
Ja tam ekspertem z dziedziny zarządzania ochroną zdrowia nie jestem, ale zdaje się, że PO też myślała o likwidacji NFZ.
-Zresztą opinia z SO (z 2012):
.
„Każdą bzdurę czas uświęca. Narodowy Fundusz Zdrowia był „skokiem na kasę”(pierwszy „skok na kasę” w roku 1935, skoncentrowanie środków, czyli założenie ZUS-u jako centrali zamiast związku ubezpieczalni okręgowych, to było dla kredytów na COP, przynajmniej uczciwie spłacanych). Zlikwidować NFZ miało PiS, miała Platforma. Przetrwał. Rozrósł się, kosztuje sam z pół miliarda – choć wszystkie te funkcje mógłby grubo taniej spełniać, bez równie kosztownej centrali ZUS-u, związek ubezpieczalni okręgowych, pod nadzorem ubezpieczycieli i ubezpieczonych.”
.
https://studioopinii.pl/stefan-bratkowski-kazda-bzdure-czas-uswieca/
Dziękuję bardzo za wszystkie minusy. Ale może ktoś spróbowałby w prostych słowach przybliżyć problematykę funkcjonowania NFZ? Byłbym wdzięczny.
Poniżej wklejam fragmenty 2 artykułów z 2011. PO, SLD, PiS…chyba każda partia „miała pomysł” likwidacji NFZ. Póki co NFZ istnieje.
.
http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/452653,wybory-2011-co-dalej-ze-sluzba-zdrowia-propozycje-partii,id,t.html
.
„Co ciekawe, część programu PO sprzed wyborów w 2007 roku o zagwarantowaniu bezpłatnego dostępu do opieki medycznej i o likwidacji NFZ przejęły PiS i PJN. Teraz to partie Jarosława Kaczyńskiego i Pawła Poncyljusza zapowiadają likwidację funduszu, a PO chce stworzyć konkurencyjne fundusze zdrowotne(…)”
.
http://www.rp.pl/artykul/662366-SLD-i-PiS-chca-lekarzy-w-szkolach-i-likwidacji-NFZ.html
.
„Oprócz tego SLD chciałby też zlikwidować centralę Narodowego Funduszu Zdrowia, a jej kompetencje przenieść do Ministerstwa Zdrowia oraz powołać agencję wycen i taryfikacji, która wyceniałaby procedury medyczne według jednakowych stawek dla całego kraju. – Wiemy, jak naprawić służbę zdrowia. Mamy nawet pomysł na likwidację kolejek do specjalistów, bo one są głównie generowane przez wadliwy system – zapewnia Streker-Dembińska, choć szczegółów tego ostatniego pomysłu na razie nie chce ujawnić”
Na wszystkie powyższe uwagi za moim pośrednictwem odpowiada Autor:
Szanowny Kuba, a obecnie Dawniej Kuba, albo rżnie głupa, albo nie nauczył się czytać ze zrozumieniem tekstu (mojego). Przecież w całej sprawie nie o to chodzi, czy NFZ jest dobry, czy zły. Dla jasności: sam pisałem, że jest złym tworem i protestowałem gdy zastępowano nim kasy chorych niszcząc zaczątek reformy ubezpieczeń zdrowotnych.
Zagrożenie, o którym piszę nie polega na tym, że PiS chce zlikwidować NFZ, który i tak jest organem państwa, choć udaje, że nie jest. Groźne jest to, że w prywatnych gabinetach lekarskich, czyli prawie we wszystkich, ma przestać obowiązywać ubezpieczenie zdrowotne, że mają one wszystkie być pełnopłatne. To jest groźne, a to czy finansowanie będzie z budżetu, czy z NFZ, którego kasę i tak ustala Rada Ministrów, ma znaczenie drugorzędne, lub żadne.
Napisałem o tym, że PiS chce zlikwidować NFZ, bo tak jest. Po prostu podałem fakt do wiadomości, bo ten fakt, sam w sobie mi obojętny, jest częścią większego zamachu na ubezpieczenia społeczne i prywatny sektor służby zdrowi. Ten zamach jest szalenie niebezpieczny dla zdrowia ludzi. Nigdzie nie napisałem, że NFZ jest nietykalny i wspaniały. W całej sprawie kompletnie nie o to chodzi. Groźne jest to, że PiS, w swoim zacietrzewieniu walki z prywatną służbą zdrowia, gotów jest pozbawić miliony ludzi opieki lekarskiej. A wszystko to podlane jest fałszywym sosem „naprawy” i likwidowania kolejek do lekarzy. To jest klasyczne leczenie bólu głowy amputacją.
Cała ta dyskusja o NFZ pod moim artykułem jest kompletnie nie na temat. Warto by szanowny dyskutant zauważył, że dyskutuje sam ze sobą, bo nikt tej dyskusji nie podjął.
Niech będzie: rżnę głupa, mam problemy z czytaniem ze zrozumiem i gadam sam z sobą. Jak zawsze ma pan rację.
.
Odniosłem wrażenie, że sama, hipotetyczna, likwidacja NFZ przez PiS miałaby być czymś złym.
Państwo?
To jest zbiorowisko ludzkie zgromadzone na jednym terenie posługujące się podobnym językiem. To zbiorowisko dzieli się na mniejsze podgrupy których interesy są zbieżne w jednym punkcie.
Jak okraść sąsiada zgodnie z prawem aby zapewnić sobie egzystencję na wyższym poziomie nie wytwarzając niczego materialnego, bo to wymaga wysiłku zwanego pracą. Łatwiej nocą przywieźć do domu gotową komódkę niż ją samemu zbudować.
Te mniejsze podgrupy zwyczajowo nazywamy partiami politycznymi.
Produkty niematerialne zwane kulturą, mają zapewnić stałe odwracanie uwagi ludności zamieszkującej dane państwo od problemów ekonomicznych i mają zawsze być zgodne z poziomem jednostek władających państwem i posiadających wpływ na rozdzielnictwo społecznych pieniędzy na te cele.
Mimo wszystko wolę żyć w moim chorym państwie niż w Nigerii.
Jestem pewny że w niedalekiej przyszłości w moim państwie nastanie prawo i sprawiedliwość z którą miałem do czynienia w młodości.
Niech żyje, niech żyje, niech żyje..
ps.
Wiec mieszkańców.. okrzyk z trybuny.. Towarzysze! mąka przyszła!
-Niech żyje, niech żyje, niech żyje..
Okrzyk z boku… stęchła!!
-Preeecz, preeecz…
Okrzyk z trybuny.. za darmo!!
-Niech żyje, niech żyje, niech żyje..
NFZ działa skandalicznie – to jasne. System trzeba poprawić – też oczywiste.
Przepraszam, że tyle spamuję, ale problem ważny i chyba wart więcej niż „PiS zlikwiduje NFZ”. Wyborcą PiSu nie jestem (gdyby ktoś chciał bić).
.
Poniżej fragmenty z bloga „lekarski” na portalu „Polityki”:
.
Analiza programu PiSu
.
„Czy w taki właśnie sposób? Nie jestem pewien. Zwłaszcza że opis rozwiązań organizacyjnych to wyłącznie ogólniki, bardziej zwiększające niepokój, niż go kojące.
(..)
Podsumowanie, czyli czego można się spodziewać po odsianiu socjotechniki i komunałów:
– dążenia do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej
– likwidacji NFZ i przejścia na finansowanie opieki zdrowotnej wprost z budżetu państwa
– hamowania procesu prywatyzacji instytucji opieki zdrowotnej i zmiany ich statusu jako przedsiębiorstw
– przyspieszenia informatyzacji systemu opieki zdrowotnej
– dopłaty do kosztów leczenia dla osób najuboższych – kryteria i zakres pomocy pozostają tutaj niesprecyzowane
– nacisku na rozwój rekreacyjnie rozumianego sportu jako cennego narzędzia profilaktyki zdrowotnej dla wszystkich grup wiekowych (nie pisałem o tym szczegółowo, odsyłam do str. 123 programu)
– wszystkie inne obietnice mają charakter niepewny, nierealny lub też ich spełnienie jest z punktu widzenia implikacji społecznych nieistotne.
Proszę, niech Państwa nie zwiedzie sceptyczny wydźwięk tego wpisu w odniesieniu do PiS. Wcale nie jest powiedziane, że inne programy nie wypadną na jego tle gorzej. Zapraszam pojutrze na drugą część: Platforma Obywatelska.”
.
Analiza programu PO:
.
„Podsumowanie, czyli czego można się spodziewać.
– otwarcia nowych uczelni medycznych i zwiększenia liczby studentów – to już się dzieje
– wprowadzenia telemedycyny – pierwsze działania już podjęto
– poza tym nic nie wiadomo, bo program brzmi naprawdę dobrze, ale mamy już swoje niedobre doświadczenia.”
.
I wpis „powyborczy”
.
„Wiele wskazuje zatem na to, że w polskiej medycynie dokona się umocnienie trendu konserwatywnego. Zmiana jakościowa nie będzie dramatyczna, bo pod rządami pani minister Ewy Kopacz, a następnie pana ministra Arłukowicza, zostało zaniechanych lub zawalonych porażająco wiele istotnych kwestii. Dużo gorzej więc nie będzie. Raczej – może być gorzej inaczej.”
A KOD chce prowadzić działania edukacyjne i perswazyjne. Ciekawe co i komu będą tłumaczyć? Oczywiście nie prędzej niż za 3-4 miesiące kiedy się wreszcie zorganizują w regionach i wybiorą! Naturalnie PiS zaczeka na KOD, żeby zaopiniował zmiany!!!
Czytam SO, czytam inne fora bo coś muszę czytać siłą nawyku.
Nie dosypiam bo noce są długie a spać nie idzie, a jak leżę to dumam dumam i dumam.
I wydumałem, nie pójdę na wybory bo to nie ma żadnego znaczenia jak moneta pada. Z jednej było i jest PO z drugiej PiS, stale ci sami ludzie gdzie zmiany w albumie rodzinnym powoduje natura.
Właśnie przez ćwierć wieku osiągnięto taki efekt, z licznych partyjek o różnych twarzach wyłoniły się dwie identyczne grupy polityczne używające innych szminek do makijażu.
Każda działała destrukcyjnie na stan państwa od wielu lat.
PO odświeżyła optycznie Polskę bo rządziła dwie kadencje i nikt nie zaprzeczy.
Oddali władzę PiS bo chcą zwyczajnie odpocząć a PiS zrobi to na co PO brakowało odwagi. Więc wyszedłem na zaangażowanego w politykowanie głupa.
Ostatni raz..
Więc wyszedłem na zaangażowanego w politykowanie głupa.
.
Uzywajac Panskiej poetyki: Na głupa to Pan wychodzi piszac takie teksty.
.
Ostatni raz..
Jesli Pan pomysli i poanalizuje, to moze rzeczywiscie ostatni. A jesli nie, to nie ostatni, tylko kolejny.
narciarzu2, drogi..
Jak po stanie wojennym pracowałem na cudownym zachodzie, moi znajomi czasem zarobili pałą po łbie a na pewno nawąchali się gazu łzawiącego, to mnie to strasznie bolało.
Strasznie bolało.. nawet im to pisałem.. a potem darłem kartki aby nie wyjść na głupa.