Odszedł Andrzej Olas1 min czytania

Dr inż. Andrzej Olas, ur. 1936 w Warszawie, studiował na Wydziale Lotniczym Politechniki Warszawskiej, pracował naukowo w Polskiej Akademii Nauk, przez dziesięć lat był  profesorem uniwersytetów amerykańskich, opublikował ponad pięćdziesiąt prac naukowych w ośmiu krajach świata.

Kolejne dziesięć lat pracował w założonym przez Tomasza Edisona największym koncernie świata – General Electric.

Od wielu lat publikował swoje wspomnienia w naszej witrynie. Życie dzielił między USA i Polskę. Gdy był w Polsce, zawsze brał udział w naszych spotkaniach.

Spocznie na warszawskim Cmentarzu Komunalnym na Wólce Węglowej. Pogrzeb 21 stycznia, godz. 10.30, sala B.

Żegnaj, Andrzeju.

Redakcja

Tu dostęp do zbeletryzowanych wspomnień Andrzeja (od najdawniejszego)

Synku, gdzie jest twój promotor?[i]

19.07.2019 Mało jest w nauce postaci tak ważnych, jak promotor. W naszych czasach życie promotora nie jest trudne; dawniej bywało inaczej, niektórym tym bardziej nieostrożnym promotorom zdarzało się skończyć na płonącym stosie.Cóż, każdy doktorant potrzebuje promotora. Być bez promotora to dla doktoranta być jak Kukiz bez 15. A taki właśnie byłem. Bez promotora. – Mamo nie denerwuj się — powiedziałem — ten promotor uciekł, to będzie następny. Zresztą miał takie dziwne nazwisko – Gałgan. Jak by mnie pytali, kto był moim promotorem i powiedziałbym, że docent Gałgan to by mnie wyśmieli. A teraz to tylko trochę się mój doktorat opóźni i już. – Jak to się opóźni? To jest bardzo nie w porządku. I jeszcze jedno. Przed wojną nie mówiło się „uciekł”. Mówiło się „wyjechał za granicę”. Mama miała rację –

 

Kocioł ludożerców

01.05.2019 – Wczoraj w południe, zaraz po komunikacie o locie Gagarina, przybiegł do mnie magazynier, pan Stasio, z wiadomością: „Panie kierowniku – ruskie w kosmos polecieli. Jakiś Gagarin” – powiedziałem. – A ty zapytałeś czy wszystkie, czy tylko jeden – powiedział Romek, spojrzał na rozdającego karty dyrektora i dodał – ściemniam. – A właśnie, że nie. Powiedziałem: „Panie Stasiu, a nie wolałby pan, żeby to Polak poleciał? Choćby tylko jeden” I pan Stasio się tak jakoś zamyślił. I powiem wam, że ja też się zamyśliłem. A pan Stasio już nic więcej nie powiedział, tylko odwrócił się i wrócił do magazynu. – Panowie młodzi, gram z wami w pokera, słucham kawałów, ale w stronę polityki nie kierujcie się, bo… – rzekł dyrektor. – Bo pan dyrektor wyciągnie konsekwencje służbowe, a może też zapyta, gdzie są wasze dyplomy – powiedział

 

O tym ile kosztują schody, a także o Boskiej Komedii, Gomułce, siekaniu toporem i krowie na stoku

23.03.2019 — Nam potrzeba schodów tylko do naszego piętra – rzekł pan Sadziński z drugiego piętra – wyższe piętra mnie nie obchodzą i za schody wyżej nie zapłacę. — I tu się pan myli – powiedziała Mama spoglądając na siedzącego obok inżyniera – bez mojego podpisu i zaliczki pan inżynier roboty nie zacznie. — Bo mi się nie opłaci – rzekł inżynier. — Płacimy po równo – powiedziała Mama. — Zaraz, zaraz – wtrąciłem wskazując na rysunek schodów – na piątym piętrze nie potrzeba tak grubych bali. Mogą być cieńsze, czyli tańsze. Na przykład czternaście na czternaście. My zapłacimy mniej. — Za mniej to ja panu zbuduję schody z tektury – inżynier wskazał na leżącą na stole umowę — podpisujmy. No cóż – wprawdzie byłem już na czwartym roku studiów

 

Na mazurskim rejsie

28.02.2019 Od odejścia Bogny byłem ustawicznie z siebie niezadowolony, cokolwiek miałem do zrobienia, robiłem to niechętnie, niedbale, wątpiąc w sens jakiegokolwiek wysiłku. Przez dłuższy czas groziło mi niezaliczenie trzeciego roku studiów, udało mi się to tylko dzięki szczęściu w doborze tematów podczas trzech czerwcowych egzaminów. Z depresji ocknąłem się któregoś letniego wieczoru. Pomyślałem, że należy coś w moim życiu zmienić; zdecydowałem, że zajrzę do mojego starego klubu żeglarskiego na Czerniakowie – starego, bo żeglować zacząłem wcześnie, jeszcze przed maturą. W klubie nie byłem chyba od dwóch lat – ten czas wypełniły studia, szybownictwo i do niedawna moja tak ukochana Bogna. Klub mieścił się w baraku na przylądku Maristo naprzeciw właśnie likwidującej się warszawskiej stoczni rzecznej. Był to dziwny klub¸ klub o podłym początku, podłym, bo pierwszymi członkami klubu byli pełni młodzieńczej

 

O roku klęski i Tomaszu Edisonie (1958)

05.02.2019 Następny rok był rokiem moich porażek. Powoli odchodziła ode mnie Bogna. Zmieniła się, na nasze spotkania przynosiła albumy sztuki renesansowej, mówiła, że marzy o podróży do Włoch, o tym, że bardzo chciałaby zobaczyć włoską architekturę, obejrzeć piazza della Signoria we Florencji, czy też rzymski plac Świętego Piotra, wchłonąć w siebie piękno dzieł, jakie można znaleźć we włoskich muzeach: Siena – Czy wiesz, że Siena była kiedyś miastem bogaczy, klejnotem Europy, konkurentką Florencji. Chcę zobaczyć czarno białe mozaiki w sieneńskiej katedrze i te konie, tych szalejących jeźdźców podczas wyścigu Palio di Siena – mówiła. Wyścig PALIO w Sienie Nasz obiad rozstania odbył się w barze mlecznym Przytulny na Kruczej, przy chwiejącym się stoliku z kostropatym blatem. Nie byliśmy bogaci, nasz posiłek

 
 

One Response

  1. Andrzej Goryński 17.01.2020