27.10.2022
Obserwując różnice w zachowaniach i niezdolność do wspólnego działania różnych partii tworzących opozycję demokratyczną wobec PiS zacząłem się zastanawiać nad pryncypialnymi przyczynami tych różnic. W bieżących najczęściej spotykanych analizach sytuacji politycznej dla wyjaśnienia różnic na opozycji na ogół podkreśla się zróżnicowane interesy aparatów partyjnych oraz konieczność odwołania się do interesów określonych grup elektoratu, traktowanych jako docelowe grupy marketingu politycznego. I zapewne we współczesnym życiu politycznym, w systemach demokratycznych zdominowanych przez walkę o zdobycie władzy, prowadzoną głównie poprzez poszukiwanie jak najszerszego poparcia w wyborach, jest to podejście głęboko uzasadnione.
Powoduje to jednak odsunięcie z pola widzenia faktu, że różne partie i odłamy sceny politycznej różnią się także w kwestiach znacznie bardziej zasadniczych, związanych z wyznawanymi wartościami, sposobami ich rozumienia i przyjmowanymi metodami ich realizacji. Być może zostanie to uznane za nadmierny idealizm i swoiste pięknoduchostwo, sądzę jednak, że choćby czasami warto na chwilę zapomnieć o tym, że politycy, walcząc o swój prywatny interes cynicznie podporządkowują swoje poglądy temu, co chcieliby usłyszeć ich wyborcy. Dlatego chciałbym tu przyjrzeć się także zasadniczym, aksjologicznym, różnicom dzielącym partie i ruchy polityczne.
Coraz bardziej zbliżamy się do kolejnego cyklu wyborczego, w trakcie którego będziemy musieli zadecydować, za którą opcją i partią polityczną się wypowiedzieć. Myślę, że przy wyborze tym warto pamiętać nie tylko o tym, który przywódca polityczny jadąc samochodem przekroczył ograniczenie prędkości lub zrobił dobry interes na uprzywilejowanym zakupie i sprzedaży działki, lecz także o tym, co kryje się za deklarowanym przez jego ruch dążeniem do wolności.
Jedną z takich zasadniczych różnic wewnętrznie dzielących polską scenę polityczną – w tym także partie i ruchy tworzące opozycję demokratyczną – jest stosunek do znaczenia i rozumienia wolności, jako jednej z naczelnych wartości wymagających realizacji we współczesnych społeczeństwach.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystkie partie i ruchy społeczne przeciwstawiające się autorytaryzmowi rządów PiS, broniąc demokracji i praworządności, zgodnie opowiadają się za zagwarantowanie w Polsce wolności, jako jednej z naczelnych zasad funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego.
Za deklaratywnie rozumianą wolnością opowiadają się zresztą także partie i ruchy prawicowe w tym zarówno PiS jak Porozumienie i SP, a nawet Konfederacja.
Jednym z tego przykładów może być wypowiedź jakiej, jakiś czas temu w jednej z rozgłośni katolickich, udzielił Z. Ziobro, który pytany o propozycję wprowadzenia obowiązku okazywania zaświadczenia o teście lub sczepieniu przeciw COVID-19 przy wejściu do restauracji czy do kościoła podkreślił, że jest zwolennikiem szczepień, ale widzi problem natury konstytucyjnej w sprawie obowiązku okazywania certyfikatów. – Ja nie jestem zwolennikiem takich rozwiązań, bo jestem zwolennikiem wolności – dodał. Także J. Kaczyński przez redakcję tygodnika „Sieci” w kwietniu tego roku został przecież uznany za Człowieka Wolności. Z uzasadnieniem: nagrodę otrzymują co roku ludzie, dla których wolność jest wartością najważniejszą, a jej obrona i szerzenie – codzienną powinnością. Takim człowiekiem jest premier Jarosław Kaczyński, nasz tegoroczny laureat.
Problem nie polega więc na tym, czy jesteśmy za wolnością, lecz na tym, na czym ma ona polegać? Czego i kogo wolność ma dotyczyć? Czy i w jakim zakresie wolność może i powinna być ograniczana ?
Gdy pytamy, na czym wolność ma polegać to okazuje się, że zasadniczy podział dzieli tu zwolenników liberalizmu od zwolenników lewicy. O ile dla zwolenników liberalizmu kluczowe jest zapewnienie wolności w wymiarze prawno-formalnym, o tyle dla lewicy istotne jest rozumienie wolności nie tylko jako „wolność od”, lecz także jako „wolności do”. Tym samym będzie im chodziło nie tylko o stworzeni warunków dla zrealizowania wolności formalnej (jej gwarancji prawnych), lecz także umożliwienie wszystkim (a przynajmniej jak najszerszym grupom) możliwości faktycznego korzystania z wolności, warunkowanych przez czynniki ekonomiczne i społeczno-instytucjonalne. Dla zwolenników „wolności do” nie wystarczy więc to by każdy mógł przekraczać swobodnie granice w ramach UE na podstawie dowodu osobistego, lecz będą oni oczekiwali, że ograniczenia wolności przemieszczania się nie będą konsekwencją biedy czy przymusu ekonomicznego. Przy takim rozumieniu wolności walka z biedą i wykluczeniem także będzie ważnym składnikiem walki o wolność a ograniczenie się jedynie do zapewnienia formalnie rozumianej „wolności od”, tak naprawdę będzie oznaczała wolność tylko dla tych, których na nią stać.
Także w odniesieniu do tego, czego i kogo wolność ma dotyczyć można zauważyć istotne różnice w podejściu głównych kierunków politycznych. Wszystkie one zgadzają się na ogół, że jej przedmiotem powinna być wolność sumienia (lecz niekoniecznie wyznania), wolność słowa i wypowiedzi oraz publicznego demonstrowania swoich poglądów, a także swoboda przemieszczania się, wyboru pracy i wolność gospodarcza. Różnice pojawiają się jednak przy tym, kogo traktuje się jako podstawowy podmiot, któremu wolność przysługuje i którego wolność należy walczyć. Dla liberałów tym podmiotem jest jednostka i podmiot gospodarczy. Dla lewicy kiedyś klasy a dziś grupy i warstwy społeczne zaś w szczególności te znajdujące się trudnej sytuacji materialnej coraz częściej określane jako klasa ludowa. Współcześnie lewica opowiada się także za walką o wolność dla różnych mniejszościowych lub dyskryminowanych grup społecznych, takich jak: mniejszości rasowe, wyznaniowe, narodowe, seksualne, a także wcale nie będące mniejszością, lecz dyskryminowane kobiety. Natomiast dla nacjonalistycznej prawicy podstawowym podmiotem, o którego wolność należy walczyć jest wspólnota narodowa w naszych warunkach łączona także ze wspólnotą religijną (Polak-katolik).
Kolejnym elementem zróżnicowanego podejścia do kwestii wolności jest stosunek do ograniczania wolności indywidualnej w imię wolności i interesów innych członków społeczeństwa. Skrajnie indywidualistyczne podejście w tej kwestii reprezentują libertarianie (w naszych warunkach Korwin-Mikke) Skrajnie wspólnotowe traktowanie wolności występuje w podejściu nacjonalistycznym (tam wolność indywidualna powinna być podporządkowana interesom narodu). Natomiast większość ruchów liberalnych, konserwatywnych i lewicowych zgadza się, że w interesie zarówno zbiorowości, jak i dla ochrony praw (wolności) mniejszości, wolności indywidualne mogą być ograniczane. Najczęściej przyjmowaną regułą pozwalającą na określenie dopuszczalnych granic wolności indywidualnej jest przyjęcie twierdzenia, że nie można korzystać z własnej wolności do tego, by ograniczać wolność i powodować szkody (pogarszać sytuację) innych członków społeczności. Niekiedy regułę tę rozszerza się na korzystanie z wolności indywidualnej w sposób godzący w dobro wspólne. Wtedy w zależności od tego, kto i jak zdefiniuje dobro wspólne, (czy będzie to dobro społeczeństwa – np. bezpieczeństwo zdrowotne wszystkich obywateli, państwa, narodu, Europy, pokoju światowego, czy może globalnej równowagi ekologicznej lub powstrzymanie zmian klimatycznych) różny będzie przedmiot i zakres dopuszczalnych ograniczeń wolności.
Jest jeszcze trzeci aspekt rozumienie wolności różnicujący partie i ruchy polityczne: to rola, jaką w ograniczaniu wolności przypisujemy państwu a w szczególności dopuszczalność i zakres stosowania przez nie środków przymusu, jako narzędzia egzekwowania przyjętych ograniczeń wolności.
Coraz bardziej zbliżamy się do kolejnego cyklu wyborczego, w trakcie którego będziemy musieli zadecydować, za którą opcją i partią polityczną się wypowiedzieć. Myślę, że przy wyborze tym warto pamiętać nie tylko o tym, który przywódca polityczny jadąc samochodem przekroczył ograniczenie prędkości lub zrobił dobry interes na uprzywilejowanym zakupie i sprzedaży działki, lecz także o tym, co kryje się za deklarowanym przez jego ruch dążeniem do wolności.
Janusz J. Tomidajewicz
Em. profesor ekonomii na UEP i w Uniwersytecie Zielonogórskim.
Założyciel Unii Pracy i wieloletni członek jej władz krajowych i regionalnych.