Jeśli Pan Bóg chce kogoś ukarać, odbiera mu rozum. Ostatnio Pan Bóg ma sporo pracy. Najpierw cały świat obiegła wiadomość, że w Polsce są tacy, którzy bojkotują Oskara przyznanego antypolskiej „Idzie”. Teraz mamy kolejną rewelację. Dzięki krytykowi „literackiemu”, jego nazwisko niech spoczywa w spokoju, dowiadujemy się rzeczy niezwykłej. W długim wywodzie ów pismak ogłosił, że działalność antypolską uprawiał sam Bolesław Prus. Słowem Prus to nie Polak. To anty-Polak. Ukoronowaniem jego działalności ma być „Lalka”.
„Polska humanistyka w wypadku Prusa pieczołowicie pielęgnuje peerelowskie tradycje poddańcze” – tak brzmi główna teza propagandysty z szeregów prawicy III RP. Prus – jego zdaniem – popełnił sześć grzechów.
Grzech pierwszy: bohaterowie „Lalki” przepełnia oświeceniowa wiara, że rozwój nauki rozwiąże problemy ludzkości. Wokulski jest symbolem naiwnej wiary w nieobliczalne reformy ludzkości. I jakoby był w „Lalce” tym, który prowadził antymetafizyczną krucjatę.
Grzech drugi: Wokulski reprezentuje sceptycyzm religijny i antyklerykalizm. Do kościoła chodzi, a jakże, ale tylko po to, aby podziwiać wdzięki Izabeli Łęckiej.
Grzech trzeci: wywody Prusa na temat zaborów są „przygnębiająco płytkie, fetyszyzują problem i pobrzmiewają nienawiścią klasową”. Główny bohater „Lalki”, Wokulski jest tak zachwycony Paryżem, że nie chce wracać do kraju, jednym słowem ma ojczyznę za nic.
Grzech czwarty: Prus w sposób prostacki poddał krytyce zatrutą polską literaturę. Prus ośmieszył „Dziady” Mickiewicza, poezję Norwida i Słowackiego, słowem zakpił z cierpiętnictwa „Wieszczów”.
Grzech piąty Prusa autor pamfletu wypełnia oskarżeniami o „namiętny lojalizm” wobec zaborcy i wrogość autora ”Lalki” do „polskich aspiracji niepodległościowych”. Tak dalece zlustrował Prusa, że oskarżył go o brak patriotyzmu. Dowód: pisarz słowa „Polska” użył na tysiącu stronic tylko raz, „w scenie obleśnego flirtu Izabeli ze Starskim”. Co więcej: Prus sprzyjał rosyjskiemu zaborcy, bowiem nie pisał ani o tajnej carskiej policji, ani o robactwie rosyjskich urzędników, szantażach, tajnej policji itp.
Grzech szósty: wypełnia go długa lista zarzutów pod adresem twórcy „Lalki”, między innymi, że nie pisał o tym, o czym pisać powinien (to ci dopiero zarzut !). Zaś „prawdziwych” Polaków przedstawiał w negatywnym świetle, „jako potworów” – pisze „prawdziwy” krytyk z prawdziwie super prawicowego tygodnika.
Gdy przeczytałem kilkustronicową pisaninę „bezmózgowca” (najdelikatniejsze określenie, jakie się nasuwa) zawalił się cały mój misternie przez lata układany świat. Gdyż należę do tego grona, które Bolesława Prusa uważa za największego polskiego pisarza, zresztą nie tylko tamtych czasów. Często wracam do lektury „Lalki”, aby nacieszyć się pięknem polskiego języka i obrazami Warszawy niepokonanej, także w tamtych czasach – rosyjskiego zaboru.
Bolesław Prus właściwie nazywał się Aleksander Głowacki. Brał udział w powstaniu styczniowym, podczas walk został ranny – najpierw przebywał w szpitalu, potem osadzono go w więzieniu w Lublinie. Najważniejsze utwory obok „Lalki”: „Faraon”, „Anielka” i inne opowiadania, „Placówka”, „Emancypantki”. Od 1875 r. przez kolejne czterdzieści lat publikował w Kurierze Warszawskim cotygodniowe „Kroniki Tygodniowe”.
„Kroniki” Prusa – pozostały do dziś perłami polskiego dziennikarstwa. Były to felietony na aktualne tematy, w których często posługiwał się metaforą, niekiedy fikcją literacką. Lekkie w tonie, nieco żartobliwe, satyryczne. Poruszał aktualne tematy, od polityki – po wydarzenia społeczne i obyczajowe. „Kroniki” Prusa uznaje się za klasykę gatunku. Zdumiewające bogactwo treści: od drobiazgów dokumentujących codzienne życie ówczesnej Warszawy, aż do poważnych problemów ideologicznych.
No i ten jego humor, i ten gawędziarski ton narracji. Chętnie obnażał bezsens i głupotę. O niej w tym tekście było dość dużo.
Jerzy Klechta
.
.
Jurek Klechta jest – jak zawsze – delikatny i świetnie wychowany. Ja – nie, więc dodam, że ten kuriozalny tekst wyszedł spod pióra osobnika mianującego się poetą, skrajnie prawicowego działacza niegdysiejszego NZS, współpracującego ze śmiesznym i skompromitowanym rządem Olszewskiego, zajmującego stanowiska we władzach TVP za niechlubnych czasów IV RP. A opublikował to dziwo czołowy reprezentant oszołomskiej prawicy. Cóż, chłopcy gonią w piętkę. Może i dobrze, że sami z siebie robią idiotów?
Nie ma się co przejmować, chodzi tu nie o własny osąd, lecz by zaistnieć w mediach. No i proszę, ten pan napisał dyrdymały w które „tak pod torfem” sam nie wierzy, ale już się o nim pisze! Takie rzeczy i takich ludzi powinno się ignorować w taki sam sposób jak poważne gazety w samym środku sezonu ogórkowego ignorują wiadomość o cielęciu o pięciu głowach jakie się miało urodzić w jakimś odległym kraju.
Przepraszam panię Magdę za użycie terminu „sezon ogórkowy” bo to teraz jej działka.
@BM, a wyobraź sobie co by powiedział Prus czytając wszystko na swój temat. Mam w domu wydaną po wojnie rozprawkę o antysemityzmie Prusa. Może ją podrzucić temu poecie dla wykazania, że jednak był prawdziwym Polakiem?
No więc jako człowiek znany z bezczelności powiem o kogo chodzi, to Jan Polkowski, niegdyś wybitny poeta, którego mój wybitny mistrz Jan Błoński za takiego uznał i ja mu, o prostaczek uwierzyłem.
Dziś J.P. poetą przestał być i stał się inkwizytorem. To, jak mnie informują czytający podobną, jak tygodnik w którym rzeczony pan swoje mądrości pomieścił, prasę w Rosji, dość powszechna praktyka w tamtym kraju. O Dostojewskim też się dziwne rzeczy pisze. Może J.P. też tamtejszą prasę rządową czyta?
Widać wpływy rosyjskie nadal żywe. Prus już za życia miał z Rosją kłopot, a tu proszę w wolnej Polsce kłopoty nie maleją.
Nie do wiary…
A gdzie psychiatra ???
Innymi słowy, lustracja wkroczyła w nowe rejony.
Tak!!
Kilka godzin temu przejeżdżałem rowerkiem obok budowy/przebudowy wielkiego gmaszyska, spojrzałem -Instytut Pamięci Narodowej!
Gdańsk ul. Grunwaldzka, numer około 112.
Podatniku, trzymaj się za kieszeń!
Ale przecież gdyby Bolesław Głowacki był patriotą, nazwałby by się Bolesław Polak, a nie Bolesław Prus. Prus zapewne dlatego, że był krypto-Niemcem, pisał o polskich przywarach aby przypodobać się Bismarckowi.
Jakaś podejrzana historia z tym Prusem!
😉
Nic mnie nie dziwi..
Od momentu kiedy zasłużony dla solidarnościowej rewolucyjki emigrant wewnętrzny został ministrem resortu bezpieczeństwa i w dalszym ciągu po Sejmie przemykał się w czarnym sweterku z plecaczkiem na plecach i w glanach, szykując się do jakiejś ucieczki.
Tak nawiasem mówiąc społeczeństwo wiele zawdzięcza idiotom..
Są potrzebni aby ci nieco mądrzejsi wyglądali na geniuszy.
Dzięki takim skrajnym poglądom ich nosiciel może na chwilę zaistnieć. Prus nie musi. Był, jest i pozostanie wybitną postacią kultury polskiej.
A ja jednak nazwisko „Krytyka” podaję. To Jan Polkowski, którego nazwisko nie budzi wątpliwości co do polskości. Tygodnik, który to opublikował to „W Sieci”. Nie wiem, skąd taka durna nazwa, ale dobrze oddaje profil tego pisma. Może jest to sieć Watykanu, może Putina, ale na pewno nie jest to sieć łącząca ludzi (networking).
Nie zauważyłem, że już wcześniej nazwisko Polkowskiego podał Stanisław Obirek.
Ja od dawna postuluję (z marnym skutkiem) konieczności podawania nazwisk i tytułów, to jedyna możliwość ukrócenia donosów (zwłaszcza teologicznych, ale nie tylko).
Zaprawdę, nie przeżyłam wstrząsu bo onegdaj przeczytałam wywiad z kretynem równym minus zero. Ów kretyn promował swoją książkę (zmilczę ten gniot) i przy okazji powiedział, ze Słowacki to był „grafoman, wierszokleta, poddany Rosji”!!!!!!!!
Chwilami myślę, ze minął już czas na kulturalny dialog. Chwilami myślę, że nastał czas by takiemu zeru bezwzględnemu pewne wartości odcisnąć pięścią na zębach. Proszę o wybaczenie, ale nie zawsze i wszędzie jestem w stanie zachować wersal językowy.
Pozostaję z szacunkiem dla Szanownego Pana 🙂
Jan Polkowski napisał, na co go było stać. Iluś czytelników ten idiotyzm przeczytało. Czy odnieśli z tego jakąś korzyść? Niektórzy pewnie tak, jako że wzbogacili swoją wiedzę o samym Janie Polkowskim. Sądzę jednak, że większość odniosła szkodę. I dlatego twierdzę, że nie można czytelnictwa oceniać ilościowo – to a 'propos sąsiedniego artykułu Marcina Fedoruka „Ilu Polaków czyta naprawdę”.
j.Luk napisał:
„Mam w domu wydaną po wojnie rozprawkę o antysemityzmie Prusa”
*
Panie Redaktorze, w tej sprawie są i bardziej współczesne dyskusje.
„Gazeta Wyborcza” z 22 stycznia 2008 r., wiceprezes ZNP (Jadwiga Tomaszewska) zdemaskowała antysemityzm w „Lalce” Bolesława Prusa:
„Jak te kanalie, Żydy, cisną się”. „Poszły parchy! Won!”, „Żydzi chwytają chrześcijańskie dzieci i zabijają na macę” – to tylko niektóre z antyżydowskich sformułowań, na jakie się można natknąć w tym – jakby nie było – arcydziele polskiej literatury.
Insynuacje i obelgi wobec Żydów znajdują się nie tylko w „Lalce”, można je bez trudu odnaleźć np. w „Chłopach” Władysława Reymonta, książce, za którą jej autor otrzymał Nagrodę Nobla, a także w dziełach jednego z czołowych polskich romantyków – Zygmunta Krasińskiego – zauważyła Jadwiga Tomaszewska.
Wypowiedzi p. wiceprezes ZPN omawiane były również w dzienniku Polska Times (22.01.2008):
– Nie mam wątpliwości, że najwyższy czas zauważyć ten skrzętnie ukrywany problem. Antysemickie poglądy w polskiej literaturze są faktem. Inwektywy przedzierają się do świadomości uczniów pod szyldem arcydzieła. No, a potem dziwimy się, że na murach kwitną antysemickie napisy – mówi Jadwiga Tomaszewska. – Od nauczycieli słyszę, że młodzież nie rozumie oburzenia niektórych książką „Strach”. Uczniowie pytają, dlaczego niby Jan Tomasz Gross swoją publikacją obraża Polaków, skoro takie autorytety jak Prus czy Szekspir nie przebierały w słowach w stosunku do Żydów.
Wiceprezes Tomaszewska planuje, że po konsultacjach z nauczycielami do Ministerstwa Edukacji Narodowej zostanie skierowane pismo z sugestią przesunięcia lektur z jątrzącymi antysemickimi hasłami z kanonu lektur obowiązkowych do uzupełniających.
*
Bartłomiej Kozłowski na portalu Polska.pl pisał:
„Zakładając jednak, że sączenie rasizmu w umysły młodych (zwłaszcza) ludzi za pośrednictwem takich dzieł, jak „Lalka” Prusa i „Chłopi” Reymonta jest rzeczywistym problemem musimy zadać sobie pytanie, co można zrobić z tym fantem? Najbardziej radykalne – i najskuteczniejsze – rozwiązanie tego problemu, jakim byłoby fizyczne wyeliminowanie treści obrażających Żydów czy jakiekolwiek inne grupy społeczne z książek, gazet, czasopism i dysków komputerowych nie wchodzi w rachubę z oczywistego względu: coś takiego byłoby technicznie niewykonalne. Ale… nie byłoby już rzeczą niemożliwą, by np. wydawcami książek zawierających treści antysemickie zajęły się organa ścigania i wymiaru sprawiedliwości.”
Cały tekst – tu:
http://bartlomiejkozlowski.eu.interiowo.pl/cahn.pdf
*
Film „Ida” był również oceniany ze skrajnych pozycji. Wcale niemało jest głosów odsądzających Pawlikowskiego od czci i wiary za posługiwanie się w filmie tzw. kalkami antysemickimi. Część środowiska żydowskiego (w Polsce i zagranicą) uważa za skrajnie prowokacyjne i nie mające nic wspólnego z rzeczywistością umieszczenie w filmie postaci Żydówki, stalinowskiej prokuratorki (sędzi?), która ma sporo (przeciwko Polakom) na sumieniu. Postać samej Idy też wzbudza niesmak, bo jak można Żydówkę kierować do katolickiego klasztoru? Niektórzy dają jej jednak szansę, twierdząc, że nie jest pewne czy do tego klasztoru doszła.
*
Proszę mi przypomnieć, gdzie w publicystyce (przynajmniej tego głównego nurtu) pojawiły się głosy tak pełne pasji i tak przepojone pryncypialnością jak ten, pana red. Misia, czy pana Obirka, które wyśmiewałyby piramidalne głupstwa głoszone przez panią wiceprezes Tomaszewską lub te, autorstwa na przykład pani Graff, na temat „Idy”.
Delikatnie i SENSOWNIE-jak zawsze!I te podcienie…BRAVO!
5x* + kciuk ku niebu.
Postuluję skreślić Prusa z listy pisarzy polskich!