2016-12-29. Dziś zmarł prof. Jerzy Pomianowski. Jego nazwisko wielokrotnie gościło na naszych łamach i wielu naszych redaktorów i autorów nawiązywało do Jego życia i twórczości. Przypominamy niżej fragmenty tekstu Stefana Bratkowskiego sprzed blisko 2 lat. Na samym dole – odnośniki do ważniejszych tekstów, związanych z tym smutnym tematem.
Stefan Bratkowski: TAK MOGŁO BYĆ I U NAS…
Nad szkicem Jerzego Pomianowskiego
ODGADYWAĆ BABLA – ŻEBY PAMIĘTAĆ, JAK BARDZO INACZEJ BYĆ MOGŁO, I DLACZEGO JEST, JAK JEST
Niezbadana dusza rosyjska – wieczna enigma z jej poezją i mrocznościami – powraca wciąż jako pasjonujący temat zwłaszcza w kraju nad Wisłą, który stykał się z nią w bardzo różnych wersjach jej tożsamości. Dziś odsłania się ona zaprzeczeniem poezji, objawia się tą mroczną stroną – gremialnym poparciem mocarstwowych ambicji nowego kremlowskiego autokraty; opowiedziało się za nim sporo naszych przyjaciół, inteligentów moskiewskich, którzy go do tej pory traktowali jako pojawiającą się cyklicznie nieodłączną skazę genetyczną na niewinnie grzesznym ciele Rosji urodzonej z caryzmu, nigdy z niego nie uleczonej. Trochę wcześniej wychynęła wszelako ta dusza rosyjska zza przesłony dzisiejszego racjonalizmu, i to w trybie intelektualnej przewrotności – za sprawą nowego, a pełnego wydania Babla – dzięki jego znakomitemu tłumaczowi, Jerzemu Pomianowskiemu. Wdzięczny jestem wydawcy, że i rolę pośrednika czyli autora wstępnego szkicu powierzył samemu Jerzemu Pomianowskiemu, znawcy nie tylko Babla, ale i tajemnej wiedzy o tejże rosyjskiej duszy. Nie wyobrażam sobie nikogo, kto wiedział by o tym więcej, i nie uważam się za partnera zdolnego choćby dyskurs z nim podjąć; mógłby to co najwyżej Andrzej Walicki. Tak samo nie podejmuję się rozstrzygać, co zrobić z duszą samego Izaaka Babla, również nieodgadnioną i przepastną – choć przydałoby się ją rozumieć, jeśli chcemy więcej rozumieć z samej Rosji.
Mistrzowski szkic Pomianowskiego do „Utworów zebranych” Babla czyta się, ba, studiuje z napięciem i podziwem. Tropi on sekrety geniusza z subtelnością i precyzją chirurga oka, widzi wszystko, a przecie, odsłaniając, niczego nie ułatwia, ba, nawet zapętla drogę do tajemnic Babla i do tajemnic Rosji. Tym bardziej, co zrozumiałe, zaciekawia. Mój szkic piszę na poboczu tych dróg, właśnie z zaciekawienia, z pytaniami do Autora, który może mi w dalszych numerach swego miesięcznika, „Nowej Polszy”, udzieli odpowiedzi.
HAZARD
Dowiadujemy się już z Odessy, że Babel chce wszystko wiedzieć, ze szczegółami zawartości damskiej torebki włącznie, po czym daje się skusić przygodzie reportera wojennego. Czy wie, że będzie mu dane śledzić bestialstwo ludzkie wprost niewyobrażalne? Możliwe… Opowie je, opowie słowami powściągliwymi, niemal wyżętymi z emocji; po nim tak wysoko sięgnie literaturą tylko Borowski, były więzień hitlerowskich obozów zagłady. Babel nie protestuje, nie potępia, nie traktuje tego, co przeżywa i ogląda, wyrazami obrzydzenia… Dopiero zaginiony dziennik odsłoni jego wrażliwość jako człowieka – jego zgrozę. I dowiadujemy się, że ten sam człowiek, już pisarz w Europie uznany, gra jednak w bilard z Jeżowem, przekonanym wykonawcą straszliwego terroru, terroru, który miał na celowniku i… Babla, a dosięgnął w końcu samego Jeżowa. O tym terrorze Babel wie wszystko – toż na wszelki wypadek, by uchronić swoich najbliższych, wywiózł ich znacznie wcześniej za granicę! Sam wróci w paszczę potwora i właśnie będzie grał z nim w jego willi w bilard. Czy grał o życie, sądząc, że ta gra ochroni jego pisarstwo i może jego samego?
Cytowani przez Pomianowskiego krytycy przypisują powrotom Babla syndrom ćmy, którą wbrew instynktowi samozachowawczemu ciągnie do zabójczego, świetlnego waru żarówki. Babel jadący z Konarmią i Babel wracający w świat Jeżowa, choć w 1935 r. wypuszczono go zagranicę tylko dzięki naciskom zachodnich pisarzy, widzi mi się raczej hazardzistą. Chce wiedzieć naprawdę wszystko, nie jest zdolny porzucić teatru dziejów z jego strasznościami – ryzykując wszystkim, czyli własnym życiem, bo niczego innego jako stawki rzucić na stół tego pokera nie może. Kto spróbował i zasmakował w hazardzie, wie, że nie można przestać. Trzeba wciąż poczucia nowej gry, z własnym ryzykiem, poczucia gry, której nie zapewniało cudze ryzyko, cudze przegrane i tragedie, tragedie kolejnych rozstrzeliwanych i wieszanych. Z ramienia Stalina mordował ich Jagoda, Jeżow wykończył Jagodę, Beria zamordował Jeżowa. Wedle szkicu Pomianowskiego, zamordował wcześniej (jeśli dobrze pojmuję daty) i Babla – po 266 dniach, jak pisze Pomianowski, „przerażającego śledztwa”, ponoć bowiem Babel odwołał wymuszone torturami zeznania i nie nadawał się na świadka w pokazowym procesie pisarzy. W Rosji sowieckiej zostały rękopisy, ale i żywy materiał pisarstwa Babla, jego źródła, tematy, ludzie, ich losy i przeżycia, uczucia i myśli, nie do podrobienia na Zachodzie…
Więc jak to było? Czy wrócił pisarz, reporter zdegenerowanej rewolucji, śledzący jej romantykę i okrucieństwo we wszystkich wydaniach, jej fenomenalny kronikarz, który widzi i maluje wszystko, nie żałując detalu i farby, który, żeby wiedzieć, wejdzie i do klatki z głodnymi lwami, czy wrócił hazardzista, gotów i na szubienicę, byle za każdą cenę towarzyszyć śmiertelnie groźnej rzeczywistości? Do szuflady napisał wstrząsające opowiadania o tragediach chłopskich z czasów przymusowej kolektywizacji – pojechawszy na jej tereny z własnej inicjatywy, z pełnym ryzykiem. I pisząc potem z pełnym ryzykiem… Te opowiadania są w tomie „Utworów zebranych”, które Pomianowski przetłumaczył i zestawił. Wprawdzie życie nauczyło mnie już w dzieciństwie odporności na koszmar – nie literacki, lecz żywy, trójwymiarowy – a jednak ta lektura napełnia każdego czytelnika bablowską zgrozą. On mógł jej zaznać tylko na miejscu chłopskiej gehenny.
Pokoleniu Jerzego Pomianowskiego historia wpisywała w mózgi jak mogła wątpliwość co do reguł gry w życie. Oduczała ich zaufania do ludzkiej dobroci i prawości. Stąd takie sformułowania, z natury epoki nie obce i samemu Bablowi: „To przykre, ale prawo silniejszego jest pierwszym z praw naturalnych. I dopiero człowiek wymyślił i wprowadził prawo stanowione. Ustanowił oto takie reguły gry, które zapobiec miały wyniszczeniu walczących przez wzajemną eliminację”. A pamiętać trzeba, że i Babel, i Pomianowski przebyli kawał życia w świecie gwałcącym wszelkie reguły. Jeśli tak, to dlaczego Babel wrócił do kraju? Wrócił do siebie? Syndrom ćmy nie wszystko wyjaśnia…
… ciąg dalszy eseju Bratkowskiego – tutaj



Ocaliliście, ale nie wyzwolili.
W tych czterech słowach Jerzego Pomianowskiego zawiera się kwintesencja i synteza naszych powojennych stosunków z ZSRR i z Rosją oraz do Rosji. Trzeba było wielkiej wiedzy i wielkiego umysłu, żeby tak prosto, krótko i trafnie wyrazić tak ważny problem.
Wielka szkoda, że Jerzy Pomianowski już nic więcej nie powie i nie napisze.
@ Skalski : Jednak jestem niedouczek, bo tego cytatu nie znałem (but nobody knows all..) Sam czasem potrafię krótko, ale to jest wstrząsająco (potriasajuszczi…) prawdziwe.
***
Jakaś lawina się zwala… Mój przyjaciel Stiller, Ta Joanna, teraz On… samych dobrych nam zrzucają do tej „fosy”. (la fosse commune du temps – Brassens).
***
„chłopaki nie płaczą”. Niestety dawno wyszedłem z tej kategorii. Często stają mi łzy w oczach. Ale może dzięki temu moje oczy widzą, wymyte, ostrzej?
RIP
Jego tłumaczenie Babla – mistrzostwo świata i okolic. Żal tracić takich ludzi.