Janusz Dąbrowski: Czy musimy być mocarstwem21 min czytania

***

Objęto nim dwie inwestycje. Pierwszym priorytetem ogłoszono budowę międzynarodowej trasy od Bałtyku do Morza Czarnego nazwanej Via Carpatia, czyli na polskiej drogi ekspresowej S 19, przedstawiając ją jako nowy kręgosłup Polski, zaś drugim ideę budowy nowego superlotniska , zwanego Centralny Port Komunikacyjny (CPK) .

Cała lista wielomiliardowych superinwestycji dalszej kolejności jest zresztą znacznie dłuższa, obejmuje np. powstanie nowych dróg wodnych łączących Wisłę i Odrę z Dunajem, przekopanie kanału przecinającego Mierzeję Wiślaną i zbudowanie od nowa pełnomorskiego portu w Elblągu na złość naszym sąsiadom z Kaliningradu, zbudowanie elektrowni atomowej w Żarnowcu na gruzach starego projektu, itd.

Ponieważ opisanie i przeanalizowanie tych wszystkich wspaniałych projektów wymagałoby wielu lat i tysięcy słów opisujących szczegóły, zajmę się tylko S 19 i CPK czyli – jak wynika z oceny mediów – najważniejszych zadań na najwyższych szczeblach.

VC przewidziano do wyjątkowej roli, gdyż w myśl ustalonych na najwyższym poziomie koncepcji politycznych ma ona być efektownym realnym integratorem 12 państw, będących związkiem nieco peryferyjnych i zaniedbanych regionów Unii Europejskiej. Kraje te skupiają 20 % ludności Unii, lecz reprezentują tylko 10 % PKB i są wśród nich właściwie wszystkie najuboższe kraje UE. Z wyjątkiem Austrii, Węgier, Polski, Słowenii, Chorwacji i Czech, charakteryzują się one zaniedbaniami infrastrukturalnymi, nie posiadają wyróżniających się innowacyjnych przemysłów ani bogactw naturalnych, za to dysponują tanią siłą roboczą.

Spróbujmy zatem przeanalizować całą trasę tej Magistrali Trójmorza. Po pierwsze, jej głównym felerem jest fakt, że wprawdzie poza granicami Polski ma być główną drogą łączącą kraje należące do Unii, ale do przewozów masowych (o ile byłyby to ważne ładunki wymieniane między członkami Trójmorza) potrzebna byłaby także równoległa z autostradą magistrala szybkiej kolei oraz ewentualne wykorzystanie istniejącej drogi wodnej, głównie Dunaju i jego dopływów. Byłaby to jednak już zupełnie inna trasa, przez Wiedeń, Budapeszt i Belgrad, wzdłuż granicy rumuńsko – bułgarskiej. a dalej do portu w Konstancy nad Morzem Czarnym, obsługującą zatem tylko cztery kraje Trójmorza.

Prostym założeniem VC/ S19, po przekroczeniu polskiej granicy, było wykorzystanie fragmentów gotowych autostrad w Słowacji i na Węgrzech. Owszem, jest tam kilka krótkich odcinków autostrad. Ale z Debreczyna przez Rumunię do Sofii jest około 700 km i całą drogę oraz ewentualnie linię kolejową, trzeba budować od zera, bo nie ma tam ani kilometra takich inwestycji o wysokich parametrach, są tylko cienkie nitki zwykłych dróg.

Nie ma nawet śladu, że kiedyś podejmowano taką inicjatywę, aby którekolwiek z zainteresowanych państw planowało budowę autostrady, czy ekspresowej kolei na tym południkowym kierunku.

Przyczyna jednak jest prosta i znana w całej Europie. Autostrada E75 o wysokich parametrach w tym kierunku istnieje już od wielu lat w Serbii i Macedonii z Budapesztu przez Belgrad i Skopie, do samych Salonik. Bułgaria jest do niej wygodnie podłączona od Niszu, zaś Rumunia zaplanowała sobie równoleżnikowa autostradę E 81 od Szegedu do Bukaresztu, jako łącznik z Budapesztem. Na kolejną autostradę E 79 wjeżdżamy dopiero po opuszczeniu Sofii, aby dotrzeć do Salonik i spotykamy się tam znowu z E 75.

Po ukończeniu całej budowy z 12 państw Unii należących do Trójmorza Via Carpatia obsługiwać będzie zatem jedynie 6, gdyż Estonia i Łotwa żadnych autostrad ani kolei ekspresowych nie posiadają i nie planują ich budowy w najbliższej przyszłości, zaś Austria, Czechy, Słowenia i Chorwacja leżą wprawdzie całkowicie poza zasięgiem VC, ale i tak mają dostęp do istniejących już magistrali drogowych z zachodu na południowy wschód do Salonik, przez inne kraje bałkańskie.

Można tu dodać, że gdyby minister Szmit zechciał zainteresować się mapą Europy środkowo wschodniej, być może zauważyłby że rolę głównej magistrali drogowej tego regionu Europy, spełnia od Budapesztu trasa E 75, która w Polsce nazywa się E75/A1 i zaczyna w Gdańsku, zaś od zera startuje w Norwegii, kilkaset kilometrów na północ do Murmańska, też jako E75. Wiadomo, że ta autostrada przekracza granice Polski ze Słowacją w Milówce, a potem dąży prosto do Wiednia i Budapesztu. Następnie przez Belgrad dochodzi do Niszu, aby podzielić się na dwie autostrady E 80 do Sofii i Stambułu oraz kontynuację E 75 przez Skopje do Salonik. Autostrady te są dokładnie znane wszystkim polskim turystom podróżującym do Rumunii, Bułgarii, Grecji i Turcji.

Print Friendly, PDF & Email
 

One Response

  1. Magog 25.08.2017