08.02.2021
Od pewnego czasu publikuję na Facebooku swoje codzienne zapiski, cieszące się tam – ku mojemu zdumieniu – niejakim powodzeniem. Bezczelnie postanowiłem je Państwu udostępnić również i tutaj, mając nadzieję, że zdopinguje mnie to ostatecznie do systematycznej pracy. W ciągu całego długotrwałego życia próbowałem czegoś takiego wielokrotnie i zawsze mnie znudziło.
Może teraz.
Plan jest taki: Ten tekst będzie aktualizowany w miarę postępów konta na Facebooku i publikowany w zestawieniach miesięcznych. Na górze strony jest zawsze komentarz najnowszy. Strona nr 4 zawiera zatem komentarze z początku miesiąca. Zaczynamy:
28.02
Zespół Tourette’a.
Choroba, na którą rzekomo cierpi p. Obajtek. Ten termin pojawił się w prawicowej prasie (ale nie tylko: u co wrażliwszych obrońców poprawności także) natychmiast po ujawnieniu osławionych taśm — i rzeczywiście wielu nabijających się ze słowotoków pana prezesa poczuło się trochę głupio.
Faktycznie, nieładnie stawiać komuś choremu zarzut z powodu objawów choroby…
W sobotę oświadczenie w tej sprawie opublikował zarząd Polskiego Stowarzyszenia “Syndrom Tourette’a”. Tu już nie ma wątpliwości: fachowcy.
Czytamy:
Koprolalia, czyli przymus wypowiadania wulgaryzmów, jest jednym z najrzadziej występujących tików, zazwyczaj też nie jest jedynym objawem choroby. Dotyka on 5-10 proc. osób chorych na ZT. Jest to tik ciężki, stanowiący dla chorego dużą trudność w codziennym funkcjonowaniu, a także źródło frustracji i cierpienia psychicznego.
No dobrze, powiedzmy, że pan prezes ma pecha i należy do tych 5-10%. Ale dlaczego objawy pojawiają mu się tylko w prywatnych rozmowach, a nigdy nie na przykład w trakcie wręczania kolejnego tytułu “Człowieka Czegoś-tam” lub po prostu w obecności innego prezesa? Choćby tzw. prezesa prezesów?
Czytamy dalej:
Wypowiadane przez chorego słowa lub złożone frazy nie odzwierciedlają myśli, przekonań lub opinii osoby z koprolalią. Można je traktować jak np. kichnięcie.
A długaśna instrukcja pana O. dla niejakiego Szymona jest w pełni logiczna. Nie ma tam żadnych przypadkowych “kichnięć werbalnych”. Te wszystkie wulgaryzmy są używane ewidentnie celowo — albo po prostu jako przerywniki, albo jako intencjonalne epitety pod czyimś adresem.
I przyznam się. Też mam czasem podobne objawy, choć nie tak rozbudowane. Dziwne, że na ogół przytrafiają mi się, kiedy pomyślę o jednym środowisku politycznym. Nazwijmy to “celowanym syndromem Tourette’a”. Może być?
No to we wstępnych rozważaniach poddam jeszcze pod osąd PT. Czytelników pomysł prywatyzacji Orlenu. Całkowitej, do spodu. Z zastrzeżeniem, że żaden akcjonariusz wraz z zależnymi od niego podmiotami gospodarczymi nie może mieć nigdy więcej, niż 2% akcji. Można zresztą rozszerzyć ten pomysł na wiele innych spółek, w których państwo ma głos decydujący. Włącznie z TVP.
Ale może to pomysł faceta, który na sam dźwięk słowa gospodarka autentycznie czuje zbrzyda, więc się nie zna…
27.02
Dziś nie o polityce (chociaż — bo ja wiem?). Kończę czytać książkę, której lektura spowodowała, że moja szczęka leży na podłodze. Równie sensacyjnego dzieła non-fiction nie czytałem w życiu. Są to mianowicie “Niewidzialni” nieznanego mi dotychczas autora, Tomasza Awłasewicza.
Autor opisuje niesłychanie super-ekstra-tajną jednostkę MSW PRL, oficjalnie kodowaną jako Wydział IX Departamentu II. Czyli grupę funkcjonariuszy, którzy nocami buszowali gdzie trzeba (głównie w najbardziej strzeżonych pomieszczeniach ambasad) i czytali czy kopiowali – absolutnie niezauważalni – wszystko, co trzeba. Mimo najbardziej wyrafinowanych i najnowocześniejszych zabezpieczeń. Jeśli wierzyć autorowi (a nie ma powodu, żeby nie) – był to najbardziej zaawansowany technicznie oddział szpiegów na świecie.
Książka ma fajną konstrukcję: autor przeprowadził wywiady z kilkunastoma oficerami płci obu (tak, tak — panie tam też znajdą coś o sobie) i zmontował te wywiady w logiczną całość. Proste, zapewniające właściwą strukturę, naturalne, bezpretensjonalne. A czyta się – o rany!
Nie jestem tylko pewien (ale to mógłby stwierdzić chyba tylko Philip Hagenbeck albo Vincent V. Severski) – czy przy okazji nie wyszło na jaw kilka bardzo godnych uwagi tajemnic służbowych…
W książce jest sporo kopii różnych dokumentów i nietypowych zdjęć. Chętnie bym obejrzał także te, których NIE opublikowano, a które — być może — są w archiwach rozmówców autora. Mogłoby być ciekawie…
W kilku opisanych miejscach przy różnych okazjach sam bywałem. Czytając książkę, pękałem ze śmiechu nad własnym brakiem spostrzegawczości. “Oni” wiedzieli i widzieli wszystko. Albo jeszcze więcej.
Ich działalność przyniosła PRL kolosalne zyski. Proszę sobie tylko wyobrazić, że “nasi” siadali do rozmaitych konferencji czy przetargów, znając z góry ich rezultat i wymagania partnera…
Jeszcze jedno. Ci ludzie stawiali świadomie (z pewnych względów naukowych, ale tu już odsyłam do książki) na szali własne zdrowie i życie. Bez wahania. Co uderza (i co charakteryzuje profesjonalistę w takim zawodzie) — robili wszystko bez żadnych “patriotycznych emocji” albo “nienawiści klasowej”. Ot, zawód. Jak, powiedzmy, ślusarz. Tylko genialny i z wiedzą akademicką.
Czym się to dla nich skończyło – wiemy. Zabraniem emerytur. Tym, którzy przeżyli.
26.02
Nie da rady być dzisiaj oryginalnym. Odnotowuję zatem tylko dla porządku, że większość z nas zachwyciła się ujawnionymi przez Wyborczą osiągnięciami biznesowymi i bardzo swoistym stylem wypowiedzi pana Obajtka. Ja też skłaniam głowę przed Jego wykwintem i erudycją.
Inna sprawa, że znałem lepszych. Mój nieżyjący od dawna starszy przyjaciel, który część życia spędził na niekoniecznie dobrowolnych wczasach w okolicach Magadanu, gdzie powierzono mu z pełnym zaufaniem dobywanie złota, potrafił po rosyjsku kląć bez powtórzenia 11,5 minuty (mierzone ze stoperem). I twierdził, że nastojaszczij ruskij wor potrafiłby jeszcze znacznie lepiej.
Więc pan O. niczym mi niestety nie zaimponuje. Tylko chciałbym wiedzieć, gdzie pan prezes wykombinował tę sztancę, spod której wychodzą egzemplarze różniące się w zasadzie tylko uwłosieniem.
25.02
Zaglądam na Facebooka przekonany, że temat tej dzisiejszej konferencji prasowej komisji ds. pedofilii grzeje Internet do białości… Po raz pierwszy uznali, że nie istnieją sami dla siebie (no i dla klechów, naturalnie). Z niechęcią, ale pokazali to, co noszą nad szyją. Specjalnie ciekawe to nie było, ale zawsze…
A tu – kicha. W gruncie rzeczy zero reakcji. Nie rozumiem.
Państwo ministrostwo (jak mają pensję podsekretarza stanu czy sekretarza nawet, to przecież uny som ministry, no nie?) tak ślicznie robią z siebie idiotów i tak bezpośrednio (choć trzeba chwilki, by wykonać w myśli odpowiednie działanie arytmetyczne) przyznają ile kosztuje “zrealizowanie” jednej sprawy w ich wykonaniu – a tu nic.
Pytania dziennikarzy odbijają się od typasów jak piłki tenisowe od kortu, a oni jeszcze usiłują “dyscyplinować” pytających – i nic.
Wygadują brednie o prawie do używania luksusowych limuzyn do celów prywatnych, które to prawo sami sobie dali – i nic.
Żaden z dziennikarzy nie fuknie ostro pytaniem z kogo usiłujecie zrobić idiotę? Nikt nie komentuje w Sieci…
Jeszcze liczę na Szkło Kontaktowe. Ale jak i oni mnie zawiodą – to idę sobie łeb rozbić o kant sracza.
24.02
Wiosna.
Być może, tylko mrugnęła do nas okiem, ziewnęła i jeszcze pójdzie spać. Ale już jest blisko. Zobaczyłem ją i poczułem. I zobaczyłem kilkanaście żywych osób w realu (przesadnie często nie bywam na świeżym powietrzu). Dwie miały maseczki na twarzy… Ale po prawdzie tylko dwie czy trzy nie miały nic: większość idiotów nosi to na brodzie lub nawet pod nią.
Dziwne to jakieś.
A w polityce… świat zaczął żyć wypadkiem drogowym Tigera Woodsa.
Rozumiem, że dla mediów to jest temat. Dachowanie dobrej fury, ciężko połamany znany facet… Nie mam – wyjaśniam – nic przeciw człowiekowi; mało o nim wiem, bo niespecjalnie interesuję się życiem celebrytów, w tym (a może szczególnie) sportowców.
Ale gdy poważny w założeniu kanał zagraniczny uznaje to za pierwszą wiadomość i “grzeje” cały dzień, to jednak dochodzę po raz kolejny do wniosku, że świat zaczął mieć fijoła.
Skoro jesteśmy przy mediach: coś dziwnego dzieje się w TVN. Wywalają czy degradują ludzi seriami. Zrezygnowali ostatnio z placówki korespondenckiej w Paryżu, nie zobaczę więc już sympatycznej, energicznej i świetnej fachowo Anny Kamińskiej. Zaproponowali podobno znakomitej dziennikarce przeniesienie się do Polski; chyba zwariowali. Albo lekko przesadzają z cynizmem.
Szkoda.
Jacka Pałasińskiego tez się pozbyli; to ta sama działka, zagraniczna po specjalności i świetna warsztatowo. Natomiast codziennie pokazuje się – dość natrętnie – autoreklama jakiegoś programu z mięśniakami, którym zafundowano egzotyczną wycieczkę, by lud mógł się do woli napatrzeć i nadomyślać – co też oni tam ze sobą w tych luksusach i tropikach wicie-rozumicie…
Czyżby fachowcy byli za drodzy w przeliczeniu na generowane sekundy reklam?
Nie podoba mi się ten kierunek rozwoju. To się zaczyna robić jakaś Telewizja Ludowa.
Może od razu posłuchać byłego pierwszego szefa TVP, Jerzego Pańskiego, złośliwego erudyty i intelektualisty (króciutko szefował w czasie, gdy cała telewizja była jeszcze tylko odrębną eksperymentalną redakcją przy Polskim Radiu), który powiedział kiedyś – byłem przy tym – że ludowi najbardziej by się podobało, gdyby transmitować cały dzień latanie psa koło domu, a jeszcze lepiej pokazywać statyczną gołą dupę? Może ta ocena Ludu Polskiego jest adekwatna?
Byłoby na pewno taniej, niż płacić Kamińskiej czy Pałasińskiemu. To fakt.
Oby tylko kolejna stacja nie zrobiła się Narodowa, bo tego już nie zniese.
23.02
Zdumiewająco dużo ludzi to niedouczeni durnie.
W Sieci oczywiście od zawsze pełno jest rozmaitych idiotycznych teorii spiskowych, ale gdy się dowiedziałem o najmodniejszej – ręce i piersi mi opadły.
Otóż potwór Bill Gates oraz (niekiedy oddzielnie) antychryst Biden odpowiadają … Nie, nie za pandemię; to oczywiste i to wie każdy. Za… burzę śnieżną w Teksasie.
Na osławionym TikToku jakieś gówniarstwo (ale całkiem podrosłe, sądząc po tzw. drugorzędnych cechach płciowych) pokazuje, że ten cały śnieg jest sztuczny; a pokazuje mianowicie tak, że bierze kupkę śniegu w garść i podgrzewa suszarką albo zapalniczką. I – imaginujcie sobie – ten śnieg się nie topi. tylko jakby znika… I to ma jakąś niesłychaną oglądalność.
Gratulacje dla nauczycieli fizyki. A może w ogóle uczenie o sublimacji jest w krajach anglojęzycznych (bo to rozpowszechnia się głównie w USA i Wielkiej Brytanii) zakazane?
Hashtag #governmentsnow na TikTok miał od poniedziałku 1 milion wyświetleń. W jednym filmie z tym hashtagiem stwierdzono, że gdyby prezydent Donald Trump nadal sprawował urząd, to byłaby wiosna.
To ze śniegiem, to zresztą nie nowość: fake news krążył już w styczniu 2014 roku, kiedy w południowych Stanach Zjednoczonych miała miejsce rzadka burza śnieżna. Nowy rocznik się zerwał z lekcji fizyki.
Świat głupieje.
22.02
Po wymuszonej dymisji tego „dyrektora” z IPN-u taka refleksja: nie ma co wpadać w euforię.
Do dymisji powinien się podać szef całości, który go mianował; i to jest minimum, którego powinniśmy się domagać. A jeszcze lepiej byłoby cały ten IPN zlikwidować w obecnej postaci i zamienić w archiwum. Niech tam sobie mają swoje wydawnictwa i pracowników z naukową tytulaturą, ale bez uprawnień śledczych.
To jest jedna z najważniejszych rzeczy do zrobienia po zmianie władzy.
Blisko początku listy spraw do załatwienia widzę też delegalizację wszystkich ugrupowań, odwołujących się do nacjonalizmu czy w ogóle używających pojęcia „naród”. Oraz wszystkich „milicji”, także kościelnych. To jest wrzód. Po prostu.
Artykuł podzielony na strony.
Numery stron (na dole) są aktywnymi odnośnikami.
Brawo, Bis!
Jest u nas zwyczaj, że jak ktoś przyłoży jakiejś partii to natychmiast staje się ulubieńcem strony przeciwnej i zapomina mu się wszystkie grzechy. Razi mnie, kiedy politycy którym coś nie wyszło w jednej partii zaraz potem przechodzą do konkurencji i tam wypowiadają się krytycznie o wczorajszych kolegach. Tak już było z paroma politykami PiS i akolitów, którzy przeszli do PO. Podobnie jest z innymi znanymi osobami.
Prof. Rzeplińskiemu pamiętam działania jeszcze z czasów gdy nie rządził PiS.
To pan Rzepliński współtworzył ustawę o IPN-ie. Także on, jako przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego, zaklepał ustawę o odpowiedzialności zbiorowej osób, które kiedykolwiek były w służbach PRL. Również on w Trybunale Konstytucyjnym uznał, że lekarz może odmówić świadczenia medycznego i nie jest zobowiązany wskazać pacjentowi innego lekarza, który by takie świadczenie wykonał. I to on, przewodniczący TK, zaklepał ustawę Gowina „o bestiach”.
Nie jest to może takie zszarganie etosu prawnika jak pani prof. Pawłowicz, ale pan R. nie będzie moim bohaterem i nie zapłaczę z powodu dąsów na niego prawicy.
A propos sprzed pięćdziesięciu to nie wiem, ale sprzed trzydziestu warto, ja sobie policzyłem sprzed dwudziestu sześciu, i tak se siedzę i czekam, z packą na muchy, gdyż u mnie się nie przedawnia.
Nie mam fb więc dopiero teraz sobie przeczytałem. Bardzo dobrze się czyta. Co gorsza ze wszystkim sie zgadzam, więc na razie nie polemizuje tylko czekam na cd.
Nie wiem czy nie ma w tym czegoś więcej niż przypadek. Nie dalej jak dwa dni temu, moja młodzież aktywowała moje konto na facebooku, kiedyś je sobie założyłem ale leżało nieużywane. Aż to nagle na stronie SO mój Redaktor wiesza swoje notki, bardzo smaczne.
Jak tylko zostanę przeszkolony przez moją młodzież to może wezmę przykład z redaktora Misia.
Czekam na dalsze wpisy na stronie bo nadal nie wiem jak postępować z tym facebookiem
Autorowi życzę wytrwałości i konsekwencji w publikowaniu zapisków. Czyta się świetnie, także jako komentarz do wielu współczesnych absurdów. Na SO wyraźnie brakowało takiej refleksji o aktualnościach.
*
Wydawałoby się, że o teściowych opowiedziano już wszystko. Kilka dni temu na youtube odsłuchałem strarego dowcipu opowiadanego przez Aloszę Awdiejewa: Teściowa zwraca się do zięcia z prośbą-życzeniem, że miałaby ochotę zostać pochowana na Wawelu i prosi go aby ten jej to załatwił. Zięcia zatkało i próbuje tłumaczyć, że Wawel zarezerwowany jest dla krółów i wielkich Polaków i kudy takim szarakom do królewskiego pochówku. Teściowa jednak prosi go aby nie odpuszczał… Po paru dniach zięć wraca z pracy i mówi: “Mama załatwiłem ci miejsce na Wawelu – pogrzeb jutro!”
*
A propos sytuacji w partyjce Gowina & Bielana – sytuacja jest dobra, chociaż nie beznadziejna…
Pięknie dziękuje za miłe słowa. Ale PIRS ze swoim działem “Telewizja pokazała” robi mniej więcej to samo – i świetnie. Od lat.
Tak, to prawda – PIRS komentuje aktualności pokazywane w telewizji i to robi znakomicie. Pańskie zapiski przynoszą inny punkt widzenia. Właśnie dlatego są refleksją dotąd nieobecną.
Panie Bogdanie, znalazłem Pana profil na Facebooku i chętnie bym Pana poobserwował, ale:
1. Ostatni post publiczny jest z 20.12. Czy następne są poufne, tylko dla wybranych?
2. Zablokowana jest możliwość automatycznej obserwacji, a to bardzo ułatwia śledzenie. Czy są przeciwwskazania, aby taką funkcjonalność uruchomić?
https://www.facebook.com/bogmis1936
Tak. Publicznie wypowiadam się na FB rzadko i absolutnie nie do wszystkich. Wycofałem się i dostępny jestem tylko dla wybranych. Na przykład nie dyskutuję z takimi, co sobie umieszczają na obrazku wiodącym jakąś bozię, orzełka, sztandary itp.
Dziwię się niemocy polityków tzw. Koalicji Obywatelskiej. Przecież próby narzucenia haraczu medialnego przez PiS powinny być wodą na młyn dla skutecznych działań opozycji, tymczasem nic się nie dzieje, żadnych inicjatyw. Wypadałoby zasugerować na przykład zmianę prawa prasowego (skoro wg PiS Konstytucja jest przestarzała i należy ją zmienić to dlaczego nie robić tego z przepisem uchwalony za komuny?) w którym znalazłoby się zdanie, że media elektroniczne i prasa zobowiązana jest do publikowanie wyłącznie FAKTÓW. Za propagowanie kłamstw, fałszerstw i bredni obowiązywałyby konsekwencje karne.
Dwa: to samo dotyczyłoby telewizji państwowej oraz prywatnej. Polityk przyłapany na kłamstwie miałby szlaban na występy w telewizyjnym studio na miesiąc.
Trzy: idioci z Wiejskiej i ci w sutannach mieliby w ciągu tygodnia godzinę czasu na występy w mediach.
Tylko czym wtedy zajmowaliby się panowie dziennikarze? :)))
Pamiętasz telewizyjny “Klub prof. Tutki”? Wchodząc w Twoje notatki czuję się podobnie 🙂 Schodzi się regularnie paru znajomych, jest kilka tematów i fajna, luźna rozmowa. Szkoda, że nie ma tego w realu.
Bywało. Gdyby nie ten cholerny wirus…
Uwaga techniczna – czy byłoby mozliwe odwrócenie kolejności?
Tak, żeby najnowsze wpisy pojawiały sie na górze na pierwszych stronach.
.
Jeśli ktoś dopiero zaczyna czytanie “upustów” to pewnie czytanie od pierwszej strony – od najstarszego – jest wskazane.
Natomiast temat wisi juz dwa tygodnie więc stali czytelnicy zapewne sie już zapoznali z pierwsza częścią i łatwiej byłoby mieć najnowszy wpis na “dzień dobry” – zwłaszcza dla regularnych czytelników.
Dałoby się. To słuszna uwaga. Tak zrobiłem. Czy przywrócić podział na strony (tygodnie)?
@28.02 Mnie się nasila sam przymus, ale bez zespołu i bez syndromu, a może ja też mam zespół.. łojezu… Z tym, że u mnie taki przymus występuje jedynie kiedy patrzę przez balkon, gdyby ktoś mi ten przymus nagrywał.. . Ale leczyć tego nie trzeba. Ja mam taką, fachową oczywiście także, teorię wentylka: że wentylek jest zawsze potrzebny. Może niech Prezes kupi sobie balkon.
Wszystko można rozdrobnić, tyle, że co będzie dalej. Spółka publiczna z zakazem skupowania akcji powyżej dwóch procent, w zasadzie także można tyle, że drogo wyjdzie wynajem stadionu pod walne. I dlaczego dwa ?
To nie zespół Tourette’a, a kompulsywnego chamstwa, charakterystyczny dla członków pewnej partii.
Koprolalia… tak, ale członkowie “partii wewnętrznej” (1984- Orwell) cierpią jeszcze (albo i nie cierpią) na Koprofagię.
Czyje odchody konsumować muszą, nie muszę mówić, sapienti sat.