25.01.2022

25 lat po premierze telewizyjnej, dziś, we wtorek, 25 stycznia 2022, w przeddzień światowego dnia pamięci Holokaustu (w Polsce w środku nocy), mój film „Shtetl” będzie miał swoja re-premierę w kanale „Frontline” na YouTube. Z udziałem nowej generacji widzów, urodzonych w latach 1980-2000, „klasyczne” filmy „Frontline”, do których należy „Shtetl”, osiągają ponad milionową oglądalność.

Trzygodzinny „Shtetl’ (1996), którego zrobienie zajęło prawie pięć lat, był drugim, po dziewięciogodzinnym „Shoah” Claude Lanzmanna, (1985), klasycznym filmem o Zagładzie, widzianej oczami jej uczestników. Oba te filmy otworzyły drogę innym niezliczonym opowieściom filmowym o powrotach do miejsc przeżycia Holokaustu.

Pokazałem ten film na jednym z zajęć on-line w Szkole Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego, z reżyserii filmu dokumentalnego (październik — listopad 2021), studentom z Polski, Rosji i Białorusi, z których najmłodsza Maria (w środku dolnego rzędu) miała 25 lat, a najstarszy, Bartek (w tym samym rzędzie z lewej) – 32. Ostatnia w tym rzędzie z prawej jest 89 -letnia Wisia Altholz, która przeżyła Holokaust we wschodniej Polsce.
W górnym rzędzie z prawej jest Sławomir Grunberg, absolwent łódzkiej szkoły filmowej, wybitny operator, mistrz „kamery-oko”, której koncept powstał w latach mojego uczenia filmu w Rhode Island School of Design. Dla obu nas, lata pracy nad tym filmem, były prawdziwym laboratorium sztuki dokumentu, ale również szkołą przyjaźni zrodzonej z zaangażowania się we wspólny cel.
W Szkole Kieślowskiego wrażenie było piorunujące, potwierdzając moje przekonanie, że film o Nowym Jorku powinien być zrobiony z punktu widzenia filmowca, z myślą o tych, którzy nigdy tam nie byli. Przypomniało mi to również pewnego widza na festiwalu filmowym w Kazimierzu nad Wisłą, w roku 1996, który po obejrzeniu „Shtetl” powiedział: — Film ciekawy, ale niestety tak nie było. Na moje pytanie, skąd wie, że tak nie było, odpowiedział: — Od dziadka. — A co mówił dziadek? — dopytałem. — Że Polacy bardzo dobrze się zachowywali wobec Żydów i jak tylko mogli, to pomagali. Na co ja: — Proszę powiedzieć dziadkowi, żeby spisał te wspomnienia, może ktoś zrobi z tego inny film.
W podobnym tonie brzmiała wypowiedź bohatera filmu Zbyszka Romaniuka, który, zaproszony do Los Angeles na poświęconą filmowi sesję Kongresu Polonii Amerykańskiej, powiedział: — Film jest świetny, Marzyński zasługuje na Oskara, ale za film fabularny, bo z rzeczywistością ten film nie ma nic wspólnego. Nazwanie filmu dokumentalnego „fabularnym” jest komplementem dla dokumentalisty, ale myśli Zbyszka dotyczyły czegoś innego: jak uwolnić się od potępienia filmu przez opinię większości mieszkańców Brańska i miejscowego księdza, że film, wykorzystując naiwność Romaniuka, jest antypolski?
Na moje pytanie w klasie Kieślowskiego, czy Zbyszek, miejscowy nauczyciel historii zbierający w filmie materiały o historii Żydów, przyjmujący odwiedzających go Brańszczan, którzy przeżyli Holokaust, po czym odwiedzający ich w Izraelu i Stanach Zjednoczonych, jest bohaterem negatywnym, czy pozytywnym, wszyscy odpowiedzieli „pozytywnym”.
To samo pytanie zadałem przed latami polsko-żydowskiej publiczności w Sao Paulo.
Tylko jedna starsza pani wstała i powiedziała „negatywny”, dodając: — Jak wszyscy Polacy, Zbyszek wyssał antysemityzm z mlekiem matki. Na co wstała jej córka: — Ile razy mam ci powtarzać, że nie widzisz upływającego czasu. Zbyszek nie tylko z antysemityzmem nie ma nic wspólnego, ale należy do nowego pokolenia Polaków, które z antysemityzmem walczy.
Studenci w Katowicach tez uznali krytykę Zbyszka za absurdalną. Sam Zbyszek tak nazwał w filmie swój wewnętrzny konflikt. — Jako historyk będę zawsze mówił prawdę o historii Żydów, ale jako polityk (chciał zostać burmistrzem), nie mogę mówić ludziom tego, czego nie chcą słuchać.
W szkole Kieślowskiego „Shtetl” oglądano jako film o współczesnym Polaku, którego dylemat wciąż trwa i nie musi dotyczyć Holokaustu.
Dyskutowaliśmy również wypowiedź Kieślowskiego, że każdy dobry dokument musi się zrodzić z jakiejś tezy twórcy, inaczej zostanie tylko zbiorem obrazów. Claude Lanzmann miał wyraźną tezę, podobna do prokuratorskiego oskarżenia: zorganizowany przez Niemców Holokaust odbywał się przy współdziałaniu Polaków i doskonale tę tezę obronił. Moja teza w „Shtetl” była tylko dramatycznym pytaniem: dlaczego, uratowany przez Polaków, znalazłem się na wyspie, otoczonej morzem antysemityzmu?

Piszę to w Miami, wyleczony, mam nadzieje, z kowidu, choć co jakiś czas, po pierwszym kęsie ryby, następny traci smak, albo nagle pojawia mi się pot na czole, albo bez powodu leci mi z nosa, albo wokół zatok mnie pali, więc z myślą, że wirusa do końca trudno wysprzątać, wracam do czytania Tołstoja, który tak umilał mi kwarantannę w Warszawie.
W jego opowiadaniu „Wypad” młody hrabia chce zostać ochotnikiem w carskim pułku, prowadzącym wojnę z Tatarami, co wywołuje wielkie zdziwienie pewnego kapitana. Ten dialog kojarzy mi się, z moją decyzją podróży do Polski w czasie zarazy, żeby zobaczyć 90-letnią kuzynkę, ostatnią żyjącą wśród tych, którzy byli ze mną w warszawskim getcie.
— Co pan tam chce zobaczyć? — przekonuje ochotnika carski kapitan. —Jak się ludzi zabija? W trzydziestym drugim roku był też tu jakiś cywil, podobno Hiszpan. Odbył z nami dwie wyprawy, jeździł w jakimś granatowym płaszczu, no i utłukli zucha. Tutaj, łaskawco, nikomu nie zaimponujesz.
— Odważny był, co? — zapytałem.
— A Pan Bóg go wie; stale jeździł na przedzie, gdzie strzelanina, tam i on!
— To znaczy, że był odważny — powiedziałem.
— Odważny? — powtórzył kapitan z miną człowieka, który po raz pierwszy zastanawia się nad takim pytaniem. —Odważny jest ten, kto się zachowuje, jak należy — powiedział po chwili namysłu.
Przypomniało mi się, że Platon określa odwagę jako wiedzę o tym, czego bać się trzeba, a czego nie trzeba. —Zdaje mi się, że w każdym niebezpieczeństwie istnieje możliwość wyboru — powiedziałem. — Odwagą jest na przykład wybór zrobiony z poczucia obowiązku, wybór dokonany z przyczyn niskich jest tchórzostwem. Dlatego nie można nazwa odważnym człowieka, który ryzykuje życiem przez próżność, ciekawość albo z chciwości, i odwrotnie; człowieka, który pod wpływem uczciwego poczucia obowiązków rodzinnych albo po prostu z przekonania, unika niebezpieczeństwa, nie można nazwa tchórzem.
—-No, tego już nie potrafię dowieść, powiedział kapitan, nabijając fajkę — ale jest tu pewien junkier, który lubi pofilozofować. Niech pan z nim porozmawia. On nawet pisze wiersze.
DCN

Marian Marzyński
Polski i amerykański dziennikarz, reżyser filmowy i scenarzysta. Ur. 12 kwietnia 1937, zmarł 4.04.2023. Mieszka stale w USA. Album autobiograficzny Mariana Marzyńskiego KINO-Ja. ŻYCIE W KADRACH FILMOWYCH jest do nabycia w księgarni internetowej UNIVERSITAS i w sklepach taniej książki.
Witryna Marzyńskiego LIFE ON MARZ
Marian Marzyński: Nie odchodź serce
Ożeniony ze szlachcianką (100)
12.03.2023
Siedzimy jak tysiące razy przedtem przy kawiarnianym stoliku. Szlachcianka naprzeciw mnie, a w jej tle wielkie okno wychodzące na zatokę Miami…Ożeniony ze szlachcianką (99)
13.02.2023
Jestem w Izraelu na dokumentacji nowego filmu. Jako dziecko bylem okupowany przez Niemców w Warszawie i dlatego z sympatii do okupowanych przez Izrael Palestyńczyków zabrałem…Ożeniony ze szlachcianką (98)
31.01.2023
2017. Po pierwszym łyku zupy grochowej, która odgrzewana lepiej smakuje, tak sobie gwarzymy: Ty: — Po co on te bombowce wysłał do Syrii? Żeby ukarać? Kogo?…Ożeniony ze szlachcianką (97)
23.01.2023
Pod drzewami dookoła rezerwuaru wodnego w Bostonie „Klub spacerujących kobiet” zainstalował wspomnieniowe ławeczki. Gdy ktoś ze spacerowiczów umiera, rodzina lub przyjaciele…Ożeniony ze szlachcianką (96)
17.01.2023
W pociągu z Warszawy na odchudzanie w Cetniewie siedzę obok zakonnicy. Już mam ja zagadać, gdy zaczyna szeptać zdrowaśki. Nie mam tremy wobec duchownych,…Ożeniony ze szlachcianką (95)
09.01.2023
What country are we in? United States. What state? Massachusetts. What city? Boston. Year? 2022. What date? September…Ożeniony ze szlachcianką (94)
21.12.2022
Nasz syn Bartek napisał list do syna mojego zmarłego przyjaciela Mariusza Waltera. Przetłumaczyłem to na polski. Piotr, życie popędziło nas w różne…Ożeniony ze szlachcianką (93)
12.12.2022
W rocznicę wydarzeń, które naszą beztroską Amerykę zamieniły w kraj niebezpieczny znaleźliśmy się na lotnisku w Bostonie w drodze do Miami. Tego historycznego…Ożeniony ze szlachcianką (92)
05.12.2022
— Znów wybierasz się na Kubę i znów za własne pieniądze, to znaczy, że nikogo ten temat nie interesuje — grzmi z drugiego pokoju Grażyna, gdy zamawiam…Szkoła Kieślowskiego (9)
3.12.2021 Jedno ze spotkań poświęciłem patronowi szkoły, Krzysztofowi Kieślowskiemu, który jako student Szkoły Filmowej w Łodzi w roku 1966 nakręcił dokumentalny „Urząd”. Była to obserwacja z punktu widzenia urzędniczki biura ubezpieczeń, która uczyła interesantów jak wypełniać formularze, aby urząd dowiedział się o „całokształcie” ich życia. W epoce PRL każde
Szkoła Kieślowskiego (8)
21.11.2021 Moje elektroniczne wejście do klasy w szkole filmowej Kieślowskiego, Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach pozbawione było jakiejkolwiek emocji. Spojrzałem na lekko wystraszone twarze w kwadracikach. Tylko Ślązaczka Aga i Rosjanka z Kazania Maria miały uśmiechy na twarzy. Z liczby tych obrazków wynikało, że spośród 18 zgłoszonych studentów dwie trzecie zdezerterowało już przed rozpoczęciem
Szkoła Kieślowskiego (6)
11.11.2021 Miałem już się zabrać do następnej refleksji o moich zajęciach filmowych w Szkole Kieślowskiego, gdy przyszedł mail z Paryża od przyjaciela Kuby Wiśnickiego, który kiedyś, za moją namową, zaczął pisać w tej witrynie, ale przestał. Ostatni wpis był o jego matce, która w czasie wojny ratowała Żydom życie. Zamieszczam jego zdjęcie i oddaję mu głos. Siedzę
Szkoła Kieślowskiego (5)
03.11.2021 Przed pojawieniem się w klasie postanowiłem wykopiować i pokazać studentom klatki z „Gadających głów” Krzysztofa Kieślowskiego, filmu, który po raz pierwszy oglądany zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. 10 lat przed upadkiem komunizmu Polacy od lat 2 do 100 zachowali pod “reżymem”, trzeźwe spojrzenie na siebie i swój los. Pytanie do moich studentów: co po uzyskaniu
Szkoła Kieślowskiego (4)
28.10.2021 Wśród studentów, którzy zapisali się na moje zajęcia z reżyserii filmu dokumentalnego w Szkole im. Kieślowskiego, znalazła się 25- letnia M., Rosjanka urodzona w Kazaniu, mieście, gdzie urodził się Grażyny ojciec, Alfred Jankowski, syn gajowego w carskich lasach. Nie są to moje jedyne związki z Rosją i Rosjanami. W sierocińcu księży w Łażniewie wyzwolili nas
Szkoła Kieślowskiego (3)
25.10.2021 Zanim rozpoczną się moje zdalne zajęcia z filmu dokumentalnego w Szkole Kieślowskiego, nawiedzają mnie wątpliwości. Jak zastąpić płaskimi obrazkami na ekranie komputera moją obecność wśród studentów, moją zachętę do ich twórczego wysiłku, moje odczytywanie reakcji ich twarzy, od czasu do czasu moje objęcie czyichś pleców? Widziałem trochę tych