13.09.2022

John O’Malley, najwybitniejszy bodajże historyk katolicyzmu zmarł 11 września 2022 roku. Jego książki pokazały katolicyzm jako zjawisko głęboko uwikłane w polityczne i kulturowe konteksty. Był wielkim znawcą myśli Erazma z Rotterdamu i jako pierwszy wskazał głębokie zależności duchowości Ignacego Loyoli właśnie od autora Podręcznik żołnierza Chrystusowego. Choć pod wpływem krytyki, z jaką spotkały się dzieła Rotterdamczyka, Loyola się od tych wpływów odżegnywał, to porównanie jego Ćwiczeń duchowych ze wspomnianym Podręcznikiem nie pozostawia żadnej wątpliwości.
Zresztą tak naprawdę również myśl reformatorów protestanckich wyrosła z ducha Erazma. Gdyby nie zacietrzewienie obu stron, być może Europa byłaby dziś w innym miejscu. Jednak John O’Malley nie pisał alternatywnych scenariuszy, po prostu uważnie analizował teksty, fakty i ludzi. Swoich bohaterów obdarzał dużym zrozumieniem, pewnie dlatego każdy może czytać go z pożytkiem.
James Martin, redaktor jezuickiego pisma „Ameryka”, w którym O’Malley publikował przez całe życie popularne ale bardzo istotne teksty na temat historii Kościoła, rozpoczął od zdania: „Nie znałem nikogo kto nie kochałby i nie ceniłby Johna O’Malleya”. Należałem do tych, którzy wielokrotnie się o tym przekonali. Zresztą sam bardzo go lubiłem i ceniłem. W mejlach nazywał mnie przyjacielem, więc pozwalam sobie dodać, że przyjaźniliśmy się. Nie przerwało tej przyjaźni moje odejście w 2005 roku z zakonu jezuitów. Był jednym z tych jezuitów, który doskonale rozumiał moje racje rozstania z zakonem.
Poznałem go bodajże w 1994 roku w Bostonie. Dwa lata później wygłaszałem w Boston College referat na konferencji, na którą mnie zaprosił. Od tamtego czasu byłem z nim w stałym kontakcie. Przesyłał mi swoje kolejne książki z odręcznymi dedykacjami. Ostatnią nawet dwa razy (uczelniana poczta ją odesłała, bo trzeba było zapłacić 8 zł za przesyłkę z USA…).
John wysłał mi ją jeszcze raz na domowy adres. Może dlatego jest to książka, którą najbardziej lubię. Jest to rodzaj intelektualnej autobiografii. Zatytułował ją po prostu: The Education of a Historian. A Strange and Wonderful Story. Myślę, że każdy zwolennik polityki historycznej powinien ją przeczytać choćby po to, by się przekonać, że tylko krytyczne podejście do własnej tradycji pozwala ją rozumieć i twórczo rozwijać
Oto lista jego najważniejszych książek, które układają się w trzy zasadnicze bloki. Historia renesansu, soborów i zakonu jezuitów. Te, które ukazały się po polsku miałem okazję zrecenzować. Co ciekawe, książki, które odbiły się najszerszym echem w świecie historyków kościoła O’Malley napisał w późnym wieku. A ostatnią, intelektualną biografię – na rok przed śmiercią.
Do końca publikował jednak w różnych czasopismach. Ważny tekst o papiestwie i papolatrii „Jak papieże stali się tak potężni – i jak papież Franciszek może odwrócić ten proces?”, John O’Malley opublikował w lipcu tego roku na łamach jezuickiego pisma „America Magazine”. O’Malley dostarcza w nim pewnego klucza hermeneutycznego pozwalającego zrozumieć dzisiejszy kryzys katolicyzmu, a szczególnie papiestwa.
Listę otwiera jego doktorat napisany na wydziale historycznym Harvard University. Oparty na rękopisach tytułowego bohatera, który był generałem zakonu augustianów w chwili, gdy jeden z jego członków (Marcin Luter) przygotowywał się do wystąpień reformatorskich. Gdyby papiestwo mądrze podeszło do tych reform, być może nie doszłoby do podziału zachodniego chrześcijaństwa: Giles of Viterbo on Church and Reform: A Study in Renaissance Thought, E.J. Brill (Leiden, Netherlands), 1968.
Następna książka wyrosła z zaciekawienia kazaniami wygłaszanymi przed papieżem i jego dworem w połowie XV wieku, była podobnym zaskoczeniem, wskazywała bowiem jak wiele z idei, do dzisiaj traktowanych jako antykatolickie rodziło się w sercu samego Watykanu: Praise and Blame in Renaissance Rome: Rhetoric, Doctrine, and Reform in the Sacred Orators of the Papal Court, c. 1450-1521, Duke University Press (Durham, NC), 1979.
Dość szybko swoje zainteresowania z tekstów O’Malley przeniósł (a raczej poszerzył) na sztukę renesansową, której był niezwykle kompetentnym znawcą. Oczywiście nie ograniczał się ani do renesansu, ani do Rzymu. Dość szybko jego miłość do sztuki objęła ukochany barok, o którym potrafił bez końca opowiadać. Wskazywał też na korzenie współczesności sięgających właśnie XV, XVI i XVII wieku. Tutaj sytuują się jego kolejne trzy książki: Rome and the Renaissance: Studies in Culture and Religion, Variorum Reprints (London, England), 1981. Tradition and Transition: Historical Perspectives on Vatican II, M. Glazier (Wilmington, DE), 1989. Trent and All That: Renaming Catholicism in the Early Modern Era, Harvard University Press (Cambridge, MA), 2000. Four Cultures of the West, Belknap Press of Harvard University Press (Cambridge, MA), 2004.
Osobne miejsce zajmuje na liście dokonań O’Malley’a książka poświęcona początkom zakonu jezuitów Pierwsi jezuici (The First Jesuits, Harvard University Press Cambridge, MA, 1993. To była pierwsza książka, którą poznali polscy czytelnicy. Ta książka pokazała, że o zakonie można pisać w sposób interesujący i jednocześnie bez apologetycznego zadęcia. Jezuitom poświęcił jeszcze trzy inne książki: The Jesuits: A History from Ignatius to the Present, Rowman & Littlefield Publishers, New York, 2014. The Jesuits and the Popes: A Historical Sketch of Their Relationship, Saint Joseph’s University Press, (Philadelphia, PA), 2016. Pomijam szereg książek poświęconych jezuitom wydanych lub inspirowanych przez O’Malley’a.
Kolejny blok otwierają książki poświęcone ostatnim soborom: i Co się zdarzyło podczas Soboru Watykańskiego Drugiego (What Happened at Vatican II, Harvard University Press (Cambridge, MA), 2008 i Trydent. Co się zdarzyło podczas Soboru (Trent: What Happened at the Council, Harvard University Press (Cambridge, MA), 2013. Ta pierwsza pokazała, że sobór watykański drugi był przede wszystkim wydarzeniem językowym, uzmysłowił też wielu katolikom, że sposób, w jakim mówią o swojej wierze nie musi wykluczać ani obrażać ludzi niepodzielających ich przekonań. Sobór trydencki do dzisiaj budzi przede wszystkim negatywne skojarzenia jako sobór, który sprowokował podział Europy na papistów i heretyków. O’Malley pokazał jak wiele w tym wydarzeniu zależało od kontekstu kulturowego, a nie od racji teologicznych. Dodam, że książka poświęcona soborowi watykańskiemu pierwszemu ciągle czeka na polskiego wydawcę, choć w moim przekonaniu jest kluczem do zrozumienia antymodernistycznej obsesji katolicyzmu, która nad Wisłą trwa do dzisiaj. Vatican I: The Council and the Making of the Ultramontane Church, Harvard University Press (Cambridge, MA), 2018.
Moje myślenie o katolicyzmie wiele tym książkom zawdzięcza, przede wszystkim zrozumienie, że katolicyzm jak każde inne wyznanie chrześcijańskie czy każda inna religia jest przede wszystkim zjawiskiem kulturowym. Przeczytałem nie tylko wszystkie jego książki. Każdy z esejów był istotnym wkładem w rozumienie długiego trwania katolicyzmu i jego dziejowych zawirowań. W tłumaczeniu niektórych jego książek na język polski miałem swój udział. Do ostatnich już nie udało mi się już przekonać wydawcy (Wydawnictwo WAM), który podziękował mi za wszelkie sugestie. Trudno, cieszy to co wyszło.
Przygotowując tekst o Karolu Wojtyle/Janie Pawle II do OKO.press zapytałem Johna, co o nim sądzi. To nie była nasza pierwsza rozmowa na ten temat. W 2015 John zaprosił mnie na dwie konferencje do USA bym opowiedział o recepcji soboru watykańskiego drugiego. Była to konferencja na Georgetown University i na Northwest University w Chicago. Już wtedy sporo o polskim papieżu tam mówiłem. W każdym razie 2 września taki email do nie dotarł: „Słusznie powoływano się na moją wypowiedź, że JPII był najgorszym papieżem w historii Kościoła. Czemu? Z powodu tego, co zrobił z biskupami na całym świecie. Miało to wtedy straszne konsekwencje dla seminariów na całym świecie, a tym samym dla duchowieństwa przyszłości. W 1960 r. duchowni na całym świecie byli najlepiej wykształconymi w historii. Stąd entuzjazm dla Vaticanum II. Boże! Jak to się zmieniło!” Dodajmy, że jest to opinia historyka, który całe życie poświęcił próbie zrozumienia historii katolicyzmu.
To było na tydzień przed śmiercią, więc traktuję to, jak duchowy testament, który będę próbował rozwinąć. Pewnie z moim przyjacielem Arturem Nowakiem w nowej książce „Złoty cielec”. Ta będzie jak zamknięcie tryptyku: „Gomora”, Babilon” i właśnie „Złoty cielec”. John nie ze wszystkim się ze mną zgadzał. Czasem wprowadzał korekty do nazbyt ostrego widzenia przeze mnie spraw Kościoła.
W sumie jednak myślę, że ten tryptyk by mu się spodobał.
Prof. Obirek pisał niedawno m.in…
Wojny religijne były koszmarem. Czy Erazmowe umiarkowanie dałyby inną Europę? Wątpliwe, ale spór jałowy. Reformacja była głównie rewolucją społeczną, na którą część europejskich państw nie była gotowa. Polska wspaniała tolerancja tamtych czasów dobrze pokazuje jak za sporami teologicznymi grały interesy ekonomiczne.
Czy spór jest jałowy? Nie sadze. Najnowsza historia Polski pokazuje, ze to konkretni ludzie spartaczyli społeczny potencjał po 2015, tak jak konkretni ludzie go spożytkowali po 1989. Europa po 1918 ogarnęło nacjonalistyczne szaleństwo (to samo które doprowadziło do jatki pierwszej wojny światowej), które doprowadziło do największej katastrofy w jej dziejach. Po 1945 przynajmniej jej zachodnia cześć doprowadziła droga kompromisów do powstania UE, która akurat Polska i Węgry od 2015 próbują wysadzić w powietrze. Krótko mówiąc na pytanie unde malum i unde bonum należy za poeta odpowiedzieć z człowieka i tylko z człowieka.
To prawda, ale nadal nie jesteśmy w stanie rozsądnie odpowiedzieć na pytanie, co by byłko gdyby cokolwiek w przeszłosci było inaczej. Możemy powiedzieć, że jakieś zachowanie było samobójcze (jak decyzja o ladowaniu we mgle), lub zbrodnicze i że jest rzeczą rozsądną unikanie zachowań podobnych, ale nie możemy odgadnąć jakie byłyby rezultaty zmiany jednego czynnika wcześniejszego i bardzo złożonego procesu społecznego.
To prawda. Jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, ze można już teraz dokonując wyborów ( politycznych lub papieża), które już teraz określają nasz świat. Można nie cenić geopolitycznych sądów Bergoglio jako papieża, jednak nie sposób nie dostrzec, ze jego przemówienia w Kazachstanie zmniejszają napięcie między religiami i ateizmem. Gdyby w Polsce dominował taki katolicyzm nie mielibyśmy Andrzeju tyle roboty!