Zbigniew Szczypiński: Wybór: sztuczna inteligencja, czy naturalna głupota?6 min czytania

18.06.2023

Trwa kompromitująca wszystkich rządzących awantura: co zrobić z ustawą znaną jako lex Tusk. Ustawa weszła w życie, jest prawem obowiązującym, zgodnie z nim trzeba wybrać dziewięciu członków tak by zaczęli prace skoro raport z pracy komisji ma zostać opublikowany 17 września tego roku w nawiązaniu do września 1939.

Prezydent, który ustawę podpisał jednocześnie przesyłając ją do TK tak by Trybunał zbadał jej zgodność z Konstytucją, w trzy dni po podpisaniu wniósł do Sejmu propozycje poprawek do ustawy, którą właśnie podpisał.

W Sejmie pełen zamęt.

Wysłuchałem tego co miała do powiedzenia pani minister z kancelarii Prezydenta RP w sprawie jego nowelizacji ustawy, która stała się już obowiązującym prawem po podpisie prezydenta i która wywołała wielkie protesty wszystkich prawników łącznie z tymi, którzy pracują w sejmowym biurze legislacyjnym, której liczba błędów i jawnych sprzeczności z obowiązującą w Polsce Konstytucją jest tak wielka, że nawet student pierwszego roku prawa wykazałby jej wady.

Student może tak, prezydent który jest podobno doktorem prawa – nie!

Debata sejmowa obejmowała informację pani minister z kancelarii Prezydenta RP i wystąpienia w imieniu klubów i kół poselskich. Ważne było w niej to, że tylko klub Prawa i Sprawiedliwości upierał się przy konieczności procedowania propozycji poprawek prezydenta i rozpoczęcia prac tej komisji – wszystkie kluby i koła, no może poza jak zawsze nieocenionym Kukiz-15, były za wyrzuceniem ustawy powołującej komisję do kosza.

Kolejnym punktem były pytania posłów – było ich ponad dwadzieścia. Były to pytania posłów całej opozycji, łącznie z Konfederacją. W pytaniach tych zawarta była miażdżąca krytyka ustawy powołującej komisję do badania rosyjskich wpływów – „ruskiej ustawy”. Charakterystyczne, że praktycznie nie było pytań ze strony posłów PiS, prawie nie było ich na sali sejmowej.

Po tej serii pytań pani minister od prezydenta musiała zabrać głos.

To co powiedziała ta pani, podobno prawnik, będzie doskonałym materiałem szkoleniowym dla wszystkich prowadzących zajęcia z prawa i erystyki jak nie należy odpowiadać na zadane publicznie pytania. Każdego kogo interesuje ta problematyka namawiam: niech wejdzie na stronę sejmu i odsłucha – emocje gwarantowane.

Jak się to skończy – nie wiem ale raczej obstawiam, że prezes zdecyduje, by komisję powołać i rozpocząć wojnę z Komisją Europejską, Stanami Zjednoczonymi, a jak trzeba to i z całym światem skoro może to pomóc w walce o utrzymanie się przy władzy na kolejne cztery lata (a więc na zawsze).

Zostawmy na razie ten sejmowy teatr i zastanówmy się: o co chodzi w tym pomyśle, którego realizacją ma być ta dziewięcioosobowa państwowa komisja badająca rosyjskie wpływy. Komisja ta ma powstać na cztery miesiące przed planowanym terminem wyborów od wyniku których zależy wszystko.

To przecież dla każdego musi być jasne, że to narzędzie w walce wyborczej, a nie narzędzie do eliminowania rosyjskich wpływów i rosyjskich agentów. Od tego państwo ma specjalne służby, specjalne prawa, środki techniczne i finansowe, prokuraturę i sądy, by agentów łapać, osądzać i karać. Komisja składająca się z ludzi bez żadnych kwalifikacji niczego nie osiągnie, może jedynie opluć i obrzucić błotem każdego, kogo wskaże prezes. Zawarty w ustawie termin 17 września bieżącego roku, termin publikacji raportu z jej prac wskazuje jednoznacznie, że raport taki już jest, już został opracowany według wskazań prezesa a tych dziewięciu ludzi ma być tylko parawanem, za którym on się chowa. Dziewięciu ludzi, bez kwalifikacji, bez doświadczenia w pracy śledczego, bez odpowiedzialności za wszystko, co zrobią i powiedzą, dziewięciu ludzi kupionych za wynagrodzenie sięgające czterdziestu tysięcy miesięcznie ma zrobić tę brudną robotę.

I pewnie zrobi.

To co dzieje się teraz to tylko wstęp, przygrywka przed tym co nas czeka w najbliższych miesiącach. Powołanie „ruskiej komisji” to kroki prawne, trzeba przeprowadzić wszystko przez sejm, senat, prezydenta. To żmudne i trwa – a i koniec niepewny. Państwo ma wiele służb i narzędzi by robić „brudną robotę” sprawnie i szybko.

Czy państwo PiS jest do tego zdolne?

Czy zobaczymy działania fizyczne, a nie tylko prawne zmierzające do eliminacji politycznych przeciwników?

Teraz zacznie się czas wakacji, urlopów, wypoczynku. To dla ludzi ale nie dla grupy u władzy, która boi się, że ją straci. Taka władza nie urlopu, taka władza bierze godziny nadliczbowe i uruchamia specjalne fundusze premiowe dla funkcjonariuszy…

I na koniec refleksja taka – jeżeli wybory to święto demokracji, że to ta chwila w której suweren zabiera głos i wskazuje kto w jego imieniu ma prawo do rządzenia krajem przez kolejne cztery lata, to jak ma się to wszystko, co widzimy, te wszystkie programy i scenariusze budowane przez sztaby i wynajętych specjalistów do propagandy i agitacji, od wydarzeń i spektakli publicznych?

Wybory stały się wielkim przedsięwzięciem marketingowym, wielkim biznesem w którym pracują ludzie niemający nic wspólnego z wartościami demokratycznymi. Wartością nadrzędną jest skuteczność, tylko ona jest ważna, dla osiągnięcia skuteczności sztaby są gotowe ponieść każde koszty. Koszty na miarę możliwości tych sztabów. Sztab partii rządzącej ma środki praktycznie równe możliwościom budżetu państwa. Sztaby partii opozycyjnych są w nieporównywalnie gorszej sytuacji.

Tam pieniądze, tu wartości – to bardzo interesujące starcie.

Patrząc na całość tego teatru politycznego raz jeszcze chcę przywołać wizję tego, co stać się musi, by nasz świat, świat ludzi przetrwał – wizję w której kluczowe dla naszego świata decyzje będą podejmowały algorytmy, sztuczna inteligencja, taka jaka będzie za 30-50 lat, taka samo-myśląca i samoucząca się, a nie taka jak obecnie, zimne narzędzie przetwarzające ludzkie słowa zawarte w wirtualnej „chmurze”. Do takich refleksji skłania mnie nie tylko to, co dzieje się w naszym polskim światku ale też to, co widać w dużym państwie jakim są Stany Zjednoczone.

Donald Trump, były/przyszły prezydent tego kraju aresztowany, postawiony kolejny raz przed sądem, mający kolejne ciężkie zarzuty po kilku godzinach wychodzi z sądu, by polecieć swoim wielkim odrzutowcem, takim jaki przysługuje urzędującemu prezydentowi, na jakieś pole golfowe, by spotkać się ze swoimi zwolennikami, których jest zdecydowana większość wśród zwolenników Partii Republikańskiej.

Żadna AI, nawet ta niedoskonała jak ta obecnie, nigdy i nigdzie nie wskazałaby Donalda Trumpa jako kandydata na prezydenta jak to się już raz stało i pewnie stanie ponownie.

Mając wybór: sztuczna inteligencja czy naturalna głupota, wybieram to pierwsze.

O trafności tego wyboru przekonują mnie zarówno głosy zwolenników Donalda Trumpa zgromadzonych pod budynkiem Sądu w Miami, jak i również głosy zwolenników Jarosława Kaczyńskiego w polskim sejmie i nie tylko.

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

Zbigniew Szczypiński

 

7 komentarzy

  1. slawek 18.06.2023
    • Zbigniew 20.06.2023
  2. Krzysiek 19.06.2023
    • Zbigniew 21.06.2023
  3. Magda 20.06.2023
    • Zbigniew 20.06.2023
  4. slawek 14.07.2023