30.12.2023
Koniec starego roku, początek nowego. Noc z 31 grudnia na 1 stycznia to sylwestrowe szaleństwo, strzelające korki od szampana, huk petard i rakiet wprawiających zwierzęta, tak domowe jak i te żyjące na wolności w stan absolutnego przerażenia.
To tylko kultura, w naturze nie ma żadnej skokowej zmiany, słońce wstaje i zachodzi minutę wcześniej, przyrost jest prawie niezauważalny. Oddaje to ludowa mądrość zawarta w znanym powiedzeniu – na Nowy Rok przybywa dnia na barani skok i każdy kto widział jak skaczą barany wie, że to prawie żadna zmiana (barany skaczą w miejscu, do góry a nie do przodu).
Skoro Nowy Rok to kultura, konwencja wynikająca z kalendarza, który też jest kulturowym znakiem, to spójrzmy chłodno w przyszłość tego świata, świata ludzi żyjących tu i teraz.
W Polsce, nowy 2024 rok, to nowe wyzwania związane z potrzebą powrotu do rządów prawa i sprawiedliwości, które partia Prawo i Sprawiedliwość przez ostatnich osiem lat konsekwentnie niszczyło budując satrapie Jarosława Kaczyńskiego, człowieka z zaburzoną osobowością, żyjącego w oderwaniu od realnego świata, pozbawionego naturalnych więzi społecznych z innymi ludźmi. Plan zbudowania katolickiego państwa narodu polskiego z jego zbawcą Jarosławem Kaczyńskim nie powiódł się, zabrakło mu trzeciej kadencji. I to jest nasz sukces, sukces społeczeństwa obywatelskiego, sukces polskich kobiet i polskiej młodzieży tak licznie głosujących w wyborach 15 października.
Wygrana w wyborach to szansa, szansa na powrót do normalności, powrót do Europy, do tego, by żyć w normalnym świecie, w którym czarne jest czarne, a białe jest białe.
To nie będzie ani łatwe, ani proste – przez osiem ostatnich lat poprzednia władza systematyczne i celowo niszczyła wymiar sprawiedliwości i prawne instytucje tak, aby nie było powrotu. To co mamy nie jest efektem pojedynczych aktów i decyzji, to jest spójny i logiczny w swym bezprawiu system, który miał zagwarantować wodzowi by jego wola liczyła się przede wszystkim, by to on był prawem i sprawiedliwością i jego decyzji zależało, czy ktoś jest Polakiem, czy niemieckim agentem. Naprawdę niewiele brakowało, aby domknąć system prawa tak, by szansa na przejęcie władzy przez przeciwników prezesa była żadna, by znów trzeba było czekać na takie zmiany w otoczeniu Polski, by było to możliwe – patrz 1989 rok.
Nowy Rok dla nowej ekipy to tylko dwa tygodnie od przejęcia władzy. Dwa tygodnie to kilkanaście dni, i jak na te kilkanaście dni – dzieje się !
Wszystkim, którzy już teraz wydają głosy zniecierpliwienia, że za mało, że więcej, przypomnę, że dwa tygodnie to tyle co nic wobec czteroletniej kadencji. Na pierwsze oceny będzie czas po pierwszych kliku miesiącach, nie wcześniej.
Patrząc na nerwowe reakcje prezesa i jego akolitów wiem jedno – będzie się działo i nikt nie będzie się nudził.
Polski fenomen, jakim teraz jest ogromna oglądalność obrad sejmu świadczy, że polityka może być interesująca, że ludzie chcą interesować się polityką zanim polityka zainteresuje się nimi. To nie będzie trwało wiecznie, przyjdzie normalność wyrażająca się tym, że problemy codziennego życia przeważą nad wydarzeniami w sejmie.
Nowa władza startuje z niewielką przewagą – w jednym z sondaży 45% badanych wierzy, że koalicja dotrwa do końca kadencji a 32% sądzi, że nie. Reszta to niemający zdania. Jak na początek po tak wielkim zwycięstwie to rezultat skromny…
Na sukces nowej władzy, na spoistość koalicji będzie miało wpływ też to, jak aktywni będą byli rządzący. Jeżeli PiS jako opozycja będzie tworzył takie fakty jak okupacja budynków telewizji, będzie organizował – tak jak zapowiada – wielką manifestacje pod Sejmem 11 stycznia, jeżeli posłowie czy ministrowie byłego rządu będą pokazywać posłom koalicji gesty Kozakiewicza, to koalicja będzie miała dodatkowy bodziec, by być zwartą, by pamiętać, czym były rządy prezesa i jego ludzi. Tak więc niech się PiS nadyma, niech jego ministrowie, premierzy, pisowski prezydent robi to, co robi – wszystko to będzie wzmacniać fundament zwartości obecnej koalicji. Lepsze to niż święty spokój i codzienne trudy rządzenia.
Nowy Rok to również wielkie zagrożenia w naszym najbliższym otoczeniu, to niewiadoma wyniku wojny Rosji z Ukrainą i całym zachodnim światem, to nieznany wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych. Ilość niewiadomych, ilość zmiennych od których zależą losy świata, w tym nasze, jest tak ogromna, że trudno o optymizm.
Trzeba jednak być optymistą przygotowanym na najgorsze…

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
“Trzeba jednak być optymistą przygotowanym na najgorsze…” Piękna puenta. Wskazuje jak bardzo powinniśmy być ostrożni i dmuchać na zimne. Szczęśliwej Polski już czas !