01.01.2025
Nie zawsze lubimy gotować zupy, ale teraz, późną jesienią, u progu zimy, warto sobie przypomnieć zwłaszcza te bogate w jarzyny, pożywne, podawane na gorąco. Rozgrzeją, wzbogacą w cenne witaminy i sole mineralne, będą balsamem dla żołądków.
Pewnie każdy ma w repertuarze domowym zupy takie, jakie gotowały babcia i mama. Polska kiedyś zupami słynęła. Krupniki, kapuśniaki, codzienne kartoflanki, grochówki, grzybowe, ogórkowe – to tylko kilka z nich. Podajemy je zawsze na gorąco, dobrze, gdy posypane posiekaną natką pietruszki czy koperkiem. Z pajdą chleba lub bez tych dodatkowych kalorii.
A może nieco zmienić smak? Pójść w stronę zup włoskich? Włoskie minestry (minestrone), z tradycjami regionalnymi i domowymi, też są u nas znane. Łatwe do ugotowania, byle mieć pod ręką zapas warzyw.
Pierwszą z moich propozycji w tym duchu będzie pożywna zupa z brokuła i fasoli. Włoskiego smaku przydają jej fasola i dodatki. Tą fasolą jest puszkowa cannelini. Kremowa w kolorze i smaku, łagodna. Bogata w białko, błonnik, witaminy grupy B, A i PP, oraz lecytynę korzystnie wpływającą na pamięć i koncentrację. Jest źródłem żelaza i magnezu.Kupimy ją ugotowaną, w puszce.

Zupa brokułowa z fasolą i pesto po mojemu
brokuł
2 marchwie
por lub/i seler naciowy
puszka fasoli cannelini
bulion warzywny
pesto zielone
ew. sól, pieprz z młynka
posiekany koperek lub natka, ew. świeża bazylia

Brokuła podzielić na różyczki, łodygi pokroić w kostkę. Podobnie pokroić pora i łodygę selera. Marchwie pokroić w plasterki.

Zagotować wodę z kostką warzywną, włożyć pokrojone łodygi brokuła i marchewki. Gotować 10 minut.

Dołożyć różyczki brokuła. Dodać słoiczek pesto. Gotować kolejne 10 minut, aż różyczki zaczną mięknąć.

Dorzucić odcedzoną fasolę. Gotować, aż smaki się połączą, a warzywa zmiękną. Lecz się nie rozgotują. Jeśli trzeba, doprawić solą. Przed podaniem posypać świeżo zmielonym pieprzem, posypać listkami bazylii, koperkiem lub natką.
Zupę można także posypać innymi ziołami: majerankiem lub oregano, szałwią, a może bulionowym w smaku lubczykiem? Przydadzą jej oryginalnego smaku. Kto chce, może zamiast kostki warzywnej użyć drobiowej lub z cielęciny. Do zup podajmy pieczywo: najlepiej świeży włoski chleb. Ale i swojski razowiec posmakuje. A może pokroić pieczywo w kostkę i zasmażyć na oliwie na grzanki? Też będzie smacznie. Na stole zaś można postawić starty włoski ser: parmezan lub grana padano.
Kolejna zupa podawana na gorąco jest treściwa, gęsta i ma piękny kolor. Konsystencję, ten kolor, no i także wartości odżywcze zawdzięcza soczewicy.
To może o soczewicy poczytamy? Tak opisano ją w tygodniku „Bluszcz” w roku 1887. Od razu z przepisem!

Soczewica jest to rodzaj grochu, który się przygotowuje zupełnie jak fasola z sosem kwaskowatosłodkawym. Im grubsza, tem lepsza; — po zagotowaniu jednorazowem odlać wodę, przepłukać, nalać świeżą ciepłą i na wolnym ogniu gotować. Gdy miękka posolić, wziąć na 4 osoby, czyli na pół kwarty soczewicy łyżkę masła zagotować z pół łyżką mąki, dolać octu, rozebrać smakiem z soczewicy, wlać łyżkę cukru palonego, czyli karmelu, wymięszać sos z soczewicą i podać na stół, okładając smarzonemi sosistkami [małe kiełbaski, nazywane też sosiski] lub plasterkami gorącej wędzonki, którą można w soczewicy ugotować. Można także gotować ją na świeżej wieprzowinie, lub tylko na ogonie wieprzowym, kładąc go naturalnie w soczewicę, po odebraniu i nalaniu świeżą, wodą.
Kto lubi historię i jest ciekaw, czy było można dostać soczewicę w PRL-u, niech się zapozna z notką z „Przekroju” z roku 1965. Wtedy to były kłopoty!

Wróćmy do naszego czasu. Soczewicę zieloną, czerwoną, brązową kupimy bez trudności. Ugotujemy z niej pożywną zupę. Kiedyś podawałam ją na noworoczny obiad, podobno jedzenie soczewicy w tym dniu zapewnia powodzenie na cały rok.

Zupa z soczewicy po mojemu
40 dag czerwonej soczewicy
2 l bulionu z drobiu
3 cebule
2–3 pomidory
2–4 ząbki czosnku
2 łyżki masła
mielony kumin, ew. anyż, papryka słodka i ostra
sól, pieprz

Soczewicę opłukać. Dwie cebule pokroić w plastry, pokroić pomidory (warto je zblanszować i obrać ze skóry), posiekać czosnek.

W garnku zalać soczewicę, cebulę, czosnek i pomidory bulionem. Doprawić przyprawami. Gotować ok. 40 minut, aby soczewica zmiękła. Ugotowaną zupę można zmiksować, będzie wtedy aksamitna, lecz nie jest to konieczne.

W maśle poddusić trzecią cebulę, aby była miękła, lecz nie brązowa.

Do garnka z zupą dodać podduszoną cebulę, doprawić do smaku, podawać na gorąco.

I do tej zupy można podać chleb lub grzanki. Na stole można postawić przyprawy, w tym ostre sypkie chili lub płynne tabasco. Czy posypać posiekaną zieleniną? Rzecz gustu, ale zdrowiej.
Trzecia zupa pozostaje w kręgu zup jarzynowych. Nawet trudno ją nazwać i dać na nią konkretny przepis. Może ją nazwiemy zupą śmieciową? W tym wypadku nie będzie to nazwa pogardliwa czy uwłaczająca. Te śmieci, to po prostu zawartość naszej lodówki. Resztki. Zawsze z nich da się ugotować posilną codzienną zupę.

Moja zupa śmieciowa składała się resztek liści kapusty, z której robiłam gołąbki. Dorzuciłam do nich mrożone marchewki i bób, pomidorki koktajlowe oraz listki świeżej bazylii. Można do niej wkroić i ziemniaki, i selera – korzeniowego lub naciowego, i krążki pora, co się ma w zapasie. Wszystko gotujemy razem, doprawiamy solą, pieprzem, może papryką, przyprawą maggi lub sosem Worcestershire. Można też dodać jakąś kostkę rosołową, wtedy oszczędnie z solą.
Takie zupy to są właśnie minestry. Na zakończenie poczytajmy, jak opisała je w przedwojennym tygodniku dla kobiet żydowskich „Ewa” któraś z podróżniczek po Italii z lat 30. XX wieku.



Dobre pomysły! Każdą taką zupę można podać z pierożkami (nie tylko włoskimi, polskie uszka lub rosyjskie pielmieni będą jak znalazł!), z pokrojoną w plasterki parówką lub kiełbaskami, z wysmażonym boczkiem (stylowe włoska pancetta lub guanciale) lub tylko z grzankami. Gdy wysmażymy je oliwie z ziołami, wzbogacą smak zupy. A może grzanki z bagietki zapiec ze startym serem? Też będą pasowały. Przypominam też o doprawieniu zupy pesto – zielonym lub czerwonym – lub przesmażonym koncentratem pomidorowym, jak radzi przytoczony dawny przepis. Albo podduszoną cebulką, jak podaję w soczewicowej. Wariantów jest nieskończona liczba. Każda zupa musi być gorąca. To jedyny pewnik.
Alina Kwapisz-Kulińska
