Andrzej Lewandowski: Koncert dr Justyny4 min czytania

jkowalczyk2015-03-10.

ECHA WYDARZEŃ: Kłopot bogactwa wrażeń. Kłopot z ustaleniem kolejności. Tyle ważnych wydarzeń, że klasyfikacja na zasadzie: najważniejsze, bardzo ważne, ważne … itd. – jest niemożliwa. I bez sensu….

  • Lekka atletyka miała mistrzostwa Europy. Pod dachem, praskim. Polska ekipa przywiozła 7 medali. Ze złotym Marcina Lewandowskiego (800 m) na czele. Nie tylko ładnie się nazywa, ale też bardzo szybko biega; i jest w boju na bieżni bardzo pewny siebie.

Statystycznie bilans ładniutki. Dawno podobnego nie było. Mogło być może złota więcej (wzwyż pań – marzyło się złoto, jest brąz), ale nie narzekajmy. Ważne też, co poza medalami.

Młodzież pokazała się znakomicie. Jeśli jeszcze niespełna 18-letni miotacz kulą Konrad Bukowiecki ma wynik 20,46, to wprawdzie dla nas nie jest sensacją, bo młodzian ze Szczytna od dawna ustanawia rekordy, ale dla wielkiego świata lekkiej atletyki okazało się zaskoczeniem. Choć w mistrzostwach to „ledwie” szóste miejsce. Ale juniorskim rekordem kontynentu podkreślone.

Podobnie zobaczono ósme miejsce Ewy Swobody na 60 metrów, bo wynik jest rekordem Europy juniorek. Już!

Celowo tłustym drukiem wyróżniam młodzież, żeby ośmielić się sformułować tezę, iż rosną nam arcymistrzowie. A medalistów – jasne – że komplementuję.

Mistrzostwa pod dachem są dziś ważne. Nie jak kiedyś, gdy stanowiły dla części czołówki przerywnik w ciężkim zimowym treningu. Z czasem tak „wydoroślały”, że mają swoje rekordy, niosą wielkie emocje. A że wciąż też są uważane za dopiero zwiastun lekkoatletycznego lata? Też prawda. Takie „dwa w jednym” – samo w sobie plus rozpoznanie walką, jak mawiają mundurowi…\

Bardzo dawno temu – 1958-1959 – podniecały nas wieści jak to Zbigniew Orywał zostawał (sensacyjnie, a potem długo był w ogóle arcymistrzem biegania) halowym mistrzem USA na tysiąc jardów, teraz lista rodaków z sukcesami w startach pod dachem jest długa. Pół wieku – a epoka jakże różna… Dla nas, dla światowej „królowej”…

  •  Jest bohaterką czasu pani Weronika Nowakowska – Ziemniak. W biathlonowych mistrzostwach świata dwa medale! Srebrny i brązowy. Szybko biegła, celnie strzelała. Gdyby była piłkarzem już by media spęczniały od radości i oklasków. A to osiągnięcie zasługuje na poklask, kwiaty oraz słowa najcieplejsze. Co niniejszym czynię!
  • Justyna Kowalczyk wykonała coś niebywałego. Wygrała Bieg Wazów. W klasyfikacji pań, druga – wolniejsza o ponad 4 minuty. 90 kilometrów ścigania się! Media, kochające zaglądanie do kieszeni zauważyły: „Za zwycięstwo Kowalczyk otrzyma 91 tysięcy koron szwedzkich, czyli ok. 41 tysięcy złotych.” Proszę użyć kalkulatora, żeby zobaczyć „ile za kilometr”…

Fragment jednego z wywiadów mistrzyni nart (i coraz bardziej – słowa, też):

„Co mam wam powiedzieć? Happy end sportowy i życiowy musiały się skrzyżować. Pracuję ciałem, jakkolwiek to brzmi. I moje ciało musi być zregenerowane i przygotowane do wysiłku. Kiedy czegoś brakuje, od razu to widać. W sporcie na tym poziomie nie da się niczego ukryć. Nie da się być mistrzem, nie śpiąc po nocach. Wcześniej czy później ciało upomni się o dług, który trzeba spłacać z odsetkami….

Dziennikarz: Długo biegała pani na kredycie?

Justyna Kowalczyk: Za długo. Odsetki jeszcze spłacam, na szczęście to nie jest kredyt we frankach szwajcarskich. Nie rośnie.”

Zdanie z innej rozmowy: „ Sport na tym poziomie nie ma już nic wspólnego ze zdrowiem. Każdy zawodowiec zdaje sobie z tego sprawę. Ale to cena, którą bez mrugnięcia okiem jesteśmy gotowi płacić za satysfakcję, którą sport w zamian daje”…

90 kilometrów w 4 godziny 41 minut i 2 sekundy! Za 41 tysiaków. Ile woli, jaka siła pragnienia, i jaka satysfakcja…

  • Inny plan.

A) Władze światowej siatkówki zdecydowały, że Finały Ligi Światowej 2015 odbędą się nie w Krakowie, jak mieliśmy ochotę, a w Rio… Nikt tego nie pisze, ale tak sobie myślę, że to nie tylko kwestia próby miejsca przyszłych igrzysk. Może i opinia o korupcji w rodzimym związku (w skojarzeniu z mistrzostwami świata) zadziałała jak hamulec… Ja bym się specjalnie nie dziwił, choć podejrzewam, że międzynarodowa federacja historycznie rzecz biorąc tez nie jest dziewiczo czysta.

B) Czytam, że Franciszek Smuda stracił posadę w Wiśle. „Klub dziękuje trenerowi za zaangażowanie, które włożył w prowadzenie zespołu Białej Gwiazdy, oraz życzy sukcesów, zarówno tych zawodowych, jak i w życiu prywatnym – czytamy na oficjalnej stronie drużyny.”

Czytamy, i znajdujemy potwierdzenie, że wprawdzie trenerka w futbolu to podobno wciąż zawód bardzo intratny, ale też przypomina robotę sapera… Która to już mina, Panie Franciszku?

C) Dowiaduję się, że ” Narodowy” ma mieć w Polskiej Grupie Energetycznej sponsora – za 17 milionów rocznie. Ponoć rozmowy trwają. Na stroju prezesa narciarzy widzę ślad sponsorski innej firmy Skarbu Państwa; PZPN też jest wspierany w ten sposób, choć głosi, że z podatnika, ani z budżetu nie korzysta… I patrząc oraz myśląc nie mogę odepchnąć wniosku, że to jednak my – podatnicy wciąż jesteśmy największymi dobrodziejami. Benzyna, olej, kilowat; rachunek w skrzynce, opłaty bankowe… Wszyscy jesteśmy sponsorami. Tyle, że inni to firmują.

Andrzej Lewandowski

 

Print Friendly, PDF & Email
 

One Response

  1. Mr E 11.03.2015