13.07.2020
To prawda, że historia się nie kończy i że nie staje w miejscu. Ale od 12 lipca br. będzie się toczyć w zdecydowanie złym kierunku. Najmocniej dostaną w dupę ci, którzy zapewnili rządowi sukces. Wieś, prowincja, mówiąc w dużym uproszczeniu. Ale to już niczego nie zmieni.
„Reszka”, bo tak padło, choć mógł być i „orzeł”. A jeśli się trzymać tandetnej symboliki, w której orzeł to ruch, zmiana, swoboda, reszka jest tym co nas trzyma, krępuje. W ten sposób – nie skrywam – staram się ulokować niniejszy komentarzyk w „Rozprawce”.
Oczywiście możemy się pocieszać, że jak na warunki wyborów, które stwarzała władza, to prawie połowa głosów na Trzaskowskiego jest sukcesem. Jak zawsze, k…, moralnym! Teraz Kaczyński przyłoży się do tego, aby kluczowe rozstrzygnięcia polityczne nie zapadały na zasadzie; orzeł czy reszka. Tym bardziej że prawdopodobieństwo jego wygranej w uczciwych wyborach maleje. Kryzys może nie będzie bardzo głęboki, lecz będzie. Warunki życia większości raczej się pogorszą, władza nie stanie się sprawniejsza, bo niby dlaczego?
Na pierwszy ogień pójdą niezależne media, co już zapowiedzieli: Ziobro i paru innych. I samorządy. Może nawet nie będzie zmiany prawa o samorządach. Kaczyński nie lubi żadnego prawa, nawet własnego. Każde to imposybilizm. Utrudnia podejmowanie decyzji ad hoc. Władza ma narzędzia, by wytypowany samorząd sparaliżować. Sądownictwo ma już w większości opanowane. Niebawem w kraju może nie być żadnej instancji, którą by nie mógł zarządzać Kaczyński.
Zarządzanie to siłą rzeczy będzie coraz mniej sprawne, gorsze. Tym bardziej władza będzie bezwzględna. Im bardziej będą się pogarszać warunki życia, im gorzej państwo będzie się wywiązywać ze swoich zadań, tym bardziej będzie potrzebowało swoich ludzi. Tym większa w ludziach będzie pokusa urządzania się w czarnej dupie. Spirala będzie się nakręcać.
Oczywiście kiedyś się to musi skończyć. Angielski sędzia, w anegdocie, mawiał, że nie skazuje ludzi na śmierć, bo to zrobił Bóg. A on tylko wyznacza termin. Może to być termin bardzo odległy, a może zaskakująco bliski. Wiele się dzieje i to coraz szybciej.
Jaki będzie mechanizm końca? Najgorszy to rewolucja, wojna domowa i „sędziami wówczas będziem my”. Dobrego końca złego systemu historia, jak dotąd, nie zna. Optymalny? System będzie tak się psuł, że do jego beneficjentów i decydentów dotrze, że już dalej nie idzie i że trzeba z tego jakoś wyjść. I to na swoje. „Polak z Polakiem”, ew. zgniły kompromis – zależnie od punktu widzenia i późniejszego interesu. Raz się udało, może, ale nie musi, się powtórzyć.
Ważne by była ta druga strona, jakaś struktura, by było komu walczyć i się dogadywać. W tej chwili jest i to mocna. Może się jednak rozsypać z minuty na minutę i dobrze by do tego nie doszło.
Ernest Kajetan Skalski
Ur. 18 stycznia 1935 w Warszawie) – dziennikarz i publicysta,
z wykształcenia historyk.
Ernest Skalski: Euro
16.05.2024 Ręce opadają. Tyle już mówiono o plusach wejścia do eurolandu, że ja to opowiem inaczej. Wyobraźmy sobie polską gospodarkę z tym, że w województwie małopolskim obowiązuje złoty,…
Ernest Skalski: Habemus
1.05.2024 Gdzieś tak, w pierwszych miesiącach III RP, w zestawie delegacji na jakąś konferencję, znalazłem się na ludowym festynie w Barcelonie. Centralną postacią był na nim…
Ernest Skalski: Z dziejów honoru w Polsce. Taniał
03.02.2024 – I pan jest tu ministrem spraw wewnętrznych!? – Właśnie podałem się do dymisji. – Do dymisji!? Na pana miejscu człowiek honoru w łeb by już…
Ernest Skalski: Normy leninowskie i jezusowe
25.01.2024 Kiedy robiło się całkiem źle i trzeba było dokonać zmian w rządzącej kamaryli, a może nawet wymienić pierwszego sekretarza na nowy model, okazywało…
Ernest Skalski: Małgorzata II ma dość i ja ją rozumiem
03.01.2024 Wczesną wiosną 1967 roku przybyłem do Danii, na roczną wymianę dziennikarzy. W Kopenhadze trafiłem na ślub najstarszej córki króla Fryderyka IX, obecnie Małgorzaty…
Ernest Skalski: O skutecznym rad sposobie
20.11.2023 Manewr okazał się udany. Demokratyczna opozycja poszła do wyborów nie z jedną listą, a z trzema i wybory wygrała. W „Rzeczpospolitej” autor, którego nazwisko przemilczę, zapytuje czy zwolennicy…
Trzymajmy się jest nas 50% to jest dużo i warto o tym pamiętać warto tez się szukać i odnajdywać
Chciałbym podzielać Pana optymizm jednak to nasze policzenie ludności pokazuje, że konserwatystów jest ok. 10 mln, modernistów ok. 10 mln, ok. 1-2 mln nie mogło zagłosować z przyczyn obiektywnych (zdrowie, niepełnosprawność, podróże, wakacje itp) i ok. 7-8 mln mających w du…e własny kraj. To fakt, że tych 10 milionów modernistów to w większości świadomi ludzie, a nie koniunkturaliści. Wobec wszystkich uprawnionych do głosowania Polaków stanowią 34% a nie 50%. Jedna trzecia dorosłej ludności to świadomi znaczenia zmian i postępu ludzie. Czy to dużo, czy mało w średniej wielkości europejskim kraju? To już pytanie do socjologów.
Te ponad 10 mln ludzi, którzy głosowali na Dudę to niekoniecznie są konserwatyści. Słowo konserwatyści oznacza świadome poczucie wartości, tymczasem ta część z nich która stanowi żelazny elektorat pisu to mieszanina wstecznictwa, cynizmu, hipokryzji, głupoty, zaślepienia, nienawiści i chciwości (socjal). Pozostała część to pewnie mieszanina wielu grup – od beneficjentów rozdawnictwa, przez uprzedzonych i riozgoryczonych do opozycji i wiele innych osób. Pośród nich dużą częśc stanowią ci, którzy w 2007 i 2011 zapewnili zwycięstwo PO. Na szczegółowe analizy poczekamy kiedy pojawią się rezultaty pracy socjologów.
Nawet jeżeli przyjąć, że ludzi światłych, świadomych i zorientowanych na wartości zachodnie jest tylko 34%, to potencjał jest znaczny. Główny problem w tym, że po 2015 roku nie znaleźli się właściwi animatorzy, którzy byliby w stanie ten potencjał zjednoczyć i wykorzystać na rzecz sukcesu wyborczego.
*
NA razie jednak psioczmy, klnijmy, narzekajmy, smućmy sie i wkurzajmy. Należy nam się jak psu zupa, po emocjonującej I połowie 2020 roku.
Znowu się rozbijamy o te nieszczęsne terminy. Dla mnie konserwatyzm oznacza przywiązanie do istniejącego stanu uporządkowania spraw, utrzymanie dotychczasowej hierarchii wartości i odrzucanie zmian. Oczywiście mogę się mylić. Kluczowy dla mnie jest stosunek do postępu i zmiany. Trochę zaniepokoiło mnie użycie “wartości zachodnich”. To semantycznie trochę wygląda jak coś nieoczywistego dla Polaków. Aż ciarki mi przeszły po plecach kiedy pomyślałem, że większość moich rodaków może uważać wartości wschodnie (cokolwiek to znaczy) za bliższe sobie. Ogólnie mam taką samą opinię jak pańska i zastanawiałem się też, czy możliwe jest pojawienie się u nas więcej niż wybitnych liderów modernizacyjnych. Czy w ogóle jest to możliwe biorąc pod uwagę ogólnoświatowe trendy i mizerię przywództwa w demokracjach. Po ewentualnej przegranej Trumpa w listopadzie będziemy mieli jeszcze inną sytuację ze wskazaniem na presję pro-rozwojową ze strony USA.
I ja dochodzę do wniosku, że konserwatyzm w przyjętym zrozumieniu nie pasuje do populistycznej partii zachowawczej. Logiczny byłby termin reakcja/reakcjoniści. Był to termin-wytrych, czy nawet młot, do walenia wszystkich przeciwników przez początkującą władzę ludową. Ale takich jak ja, którzy to pamiętają jest już niewielu i może reakcja nie miała by paskudnych konotacji. W gruncie rzeczy nie jest obraźliwa, w przeciwieństwie do takiego wstecznictwa.
Od dawna miałem takie intuicje, że stary podział prawica/lewica, konserwatyzm/liberalizm nie obejmuje i nie nazywa w pełni dzisiejszych zjawisk politycznych jakimi są partie polityczne np. PiS, PO, czy nawet Razem. Dyskusja P.T. Panów Ernesta, Arkadiusza, @sławka i @Obirka są bardzo pomocne, żeby sobie to odrobinę precyzować i werbalizować. Nie jestem politologiem i nie będę nigdy, w związku z tym moje dywagacje, proszę przyjąć jako rozmyślania absolutnego laika. Jeżeli przyjąć mocno redukcyjny pogląd na to czym jest partia polityczna, to powiedziałbym, że jest to konstrukt społeczny, pewnego rodzaju produkt współczesnej kultury, używający dostępnych współcześnie narzędzi i technologii (ideologii, mediów, pieniędzy itp.) wykorzystujący formuły demokracji do manipulowania dużymi grupami społecznymi (poprzez ich uczucia, systemy wartości etyczno – moralnych i – nieprzypadkowo na końcu – intelekt) żeby zdobyć i utrzymać władzę. Do jakich celów jest ona używana to już inna sprawa. Chyba bardzo indywidualna każdego przywódcy i każdego szeregowego członka partii. Jeżeli takie stworzyć założenie, to tak zwane programy są przede wszystkim wyrazem szeroko pojętego marketingu i więcej mówią o tym jaki jest aktualny popyt niż o czymkolwiek więcej. Z tego punktu widzenia PiS i PO są partiami, które łączą w sobie sprzeczności. W największym skrócie, jeżeli konserwatyzm polega na zachowawczości to paradoksem jest, że PiS jako naczelne hasło ma zmianę.
Słuszna konstatacja tyle że zmiana, która polega na niszczeniu instytucji własnego państwa jest czystym szkodnictwem i wstecznictwem.
PiS jest znane z kradzieży haseł i wkładania w nie własnych treści. “Dobra zmiana” jest w istocie zmianą wsteczną, “reakcją” Red. Skalskiego albo “wstecznictwem” @sławka. “Pełzająca rewolucja konserwatywna” brzmi cokolwiek nielogicznie, choć też oddaje sens procesu. Dobrej zmianie chodzi o przywrócenie na powrót tego, co już kiedyś było i osadzenie tego w nowych realiach. Mówiąc żartobliwie jest to ożywienie mamuta znalezionego w wiecznej zmarzlinie i wypuszczenie go na wolność. Czy długo pożyje? Red. Skalski przywołał świetny przykład Chin XIX wieku i ich wybór konserwatywny w przeciwieństwie np. do Japonii. W Chinach dzięki temu nie było wstrząsu społecznego ale była za to katastrofalna zapaść polityczna, ekonomiczna i cywilizacyjna. 150 lat! To jest zastanawiające, że nie dla wszystkich jest jasne, że od postępu nie ma odwrotu. Ja winię religie za narzucanie ludziom tego anty-zmianowego sposobu myślenia. To oczywiście duże uproszczenie, bo chwile na złapanie oddechu też ludzkości są potrzebne.
Rzeczywiście: “chwile na złapanie oddechu też ludzkości są potrzebne”. To łapanie oddechu musimy w najbliższym czasie skończyć, ponieważ Europa i świat zbyt daleko nam odjedzie i zostaniemy w blokach. Musimy uspokoić nerwy po porażce wyborczej (niewielkiej) i znaleźć recepty na odwrócenie fatalnego biegu wstecznego w cywilizacyjnej podróży Polski. I to jako społeczność modernizacyjna zrobimy!
Reakcjoniści czy wstecznicy to lepsze choć nadal nieprecyzyjne określenia. Nawet celne sformułowania jak Marka Migalskiego, też wszystkiego nie wyjaśniają: “Ten miękki autorytaryzm też się nie uda, bo budują go nie groźni perfekcjoniści, lecz Gang Olsena, chytre na „pieniążki” gapy, nieudacznicy, którzy przegrywali przez całe życie z lepszymi od siebie. Dlatego tak nienawidzą III RP – bo w niej byli tylko aspirantami do władzy, do stanowisk na uczelniach, w mediach, w biznesie. W sumie to nieszczęśliwi popaprańcy. Tyle, że zrozumieli, iż takich, jak oni, są miliony i że mogą razem rozwalić państwo, w którym im do tej pory nie wychodziło.” por.: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=3406935276004331&id=117286081635950
Niestety, jak pokazały rezultaty wyborów dla co najmniej 10,5 mln. naszych rodaków “wartości zachodnie” nie sa oczywiste. Nie wiemy czy bliższe im są “wartości wschodnie” – w wersji białoruskiej czy rosyjskiej.
*
Liderów modernizacyjnych będzie coraz więcej, bo porażka i opresja tworzą popyt na nowych Trzaskowskich. Odrębnym zagadnieniem pozostaje czy tradycyjne, polskie piekiełko w postaci marnych partyjnych aparatczyków pozwoli wykorzystać potencjał tych liderów.
Na gorąco warto komentarz Pana Redaktora Skalskiego uzupełnić kilkoma obserwacjami. “Oczywiście możemy się pocieszać, że jak na warunki wyborów, które stwarzała władza, to prawie połowa głosów na Trzaskowskiego jest sukcesem. Jak zawsze, k…, moralnym!”
*
Właśnie w tych warunkach, skrajnie nierównych , niekorzystnych i oszukańczych to zwycięstwo jest realne, a nie wyłącznie moralne! I nie chodzi mi o pocieszanie siebie czy kogokolwiek innego, a o stwierdzenie faktów:
– zawłaszczona TVPiS i rozgłosnie radiowe oprócz zakłamywania rzeczywistości, szczuły na Trzaskowskiego i opozycję, budując wokół kandydata opozycji atmosferę nienawiści i wykluczenia,
– cały aparat państwa (rząd, wojewodowie, etc.) porzucił swoje obowiązki ustawowe i lobbował na rzecz własnego kandydata posługując sie nagminnie kłamstwami, insynuacjami, pomówieniami i straszeniem zwykłych ludzi,
– MSZ zrobiło wiele aby maksymalnie utrudnić lub uniemożliwić oddanie ważnego głosu Polakom za granicami naszego kraju.
Reasumując – mamy do czynienia z oszustwem wyborczym i to wielowymiarowym. Wynik Rafała Trzaskowskiego w takim kontekście wygląda trochę inaczej niż zwycięstwo moralne! W związku ze skalą tego k…. oszustwa, porażka wyborcza RT powinna być przez nas postrzegana we właściwej perspektywie. Warto także przypomnieć, że porażki zwykle stwarzają większe szanse postępu niż sukcesy.
*
Mamy prawo do negatywnych emocji – żalu, złości, rozgoryczenia, czarnowidztwa. Musimy trochę ochłonąć, odreagować, uspokoić skołatane nerwy, ogarnąć się i wyciszyć. Na razie mamy prawo do silnych emocji negatywnych, wściekłości, rozgoryczenia i wylania własnych frustracji. Na końcu tego krótkiego czasu na odreagowanie jest miejsce na jeszcze silniejsze uruchomienie naszych szarych komórek.
Problem (dla mnie) polega na tym, że to oszustwo, jest takie misterne, pełzające, trochę niewidoczne, wielowarstowe i subtelne że trudno je nazwać tym słowem. Poszukuję innego słowa na nazwanie czegoś co odbiega jednak formą i rozmiarami od tego co był w Rosji.
Ordynarne kłamstwa, konfabulacje, szczucie i obrzucanie błotem zarówno przez kurwizję, rozgłosnie radia państwowego, przez premiera, ministrów i wojewodów, oraz przez samego kandydata Dudę to ma być oszustwo “misterne, pełzające, trochę niewidoczne, wielowarstwowe i subtelne”. Gdzie niby miałaby być subtelność i i misteria u tych jaskiniowców? (Oprócz tego, że w d….).
No może się zagalopowałem z tą misternością, (już pisząc to słowo, miałem wątpliwości:-) Chodziło mi głównie, że takich ,,oszustw” nie bardzo da się udowodnić, tak jakby dało się udowodnić fizyczną obecność nadmiernej ilości kart do głosowania. O taką różnicę mi chodziło. Podobnie jak różni się rewolucja typu Majdan, od sytuacji, która została już nieraz nazwana pełzającą rewolucją w wykonaniu ZP czyli Zjednoczonej Prawicy
A propos oszustwa wyborczego – międzynarodowi obserwatorzy oceniają jakość wyborów kryteriami wolności oraz równości szans kandydatów. W tym sensie oszustwo pis polega na tym, ze nasze wybory były free ale zupełnie nie fair. To bardzo łatwo udowodnic, bo są raporty instytucji monitorujących program TVPiS i aktywność urzędników rządowych.
Panie Erneście czy kiedyś do Pana dotrze, że to oparcie się na logotypie PO przekreślało zwycięstwo w tych wyborach?
Koledzy, znajomi – OK ale Polska, kalkulacja, pragmatyzm. Czy nie stać nas było na proste myślenie?
Postawa: dziś triumf albo zgon kolejny raz prowadzi nas na manowce. Od Pana wymagam więcej, Pan nic nie musi, Pana stać na to.
Bardzo chcę zrozumieć co Pan (?) napisał, więc proszę o rozwinięcie z wyjaśnieniem.
Ja serio. Umysł już nieelastyczny.
Panie Erneście, czy nie pamięta Pan co Pan pisał w ostatnich miesiącach i tutaj, i na Wyborczej? Kandydat Platformy był dopiero trzeci (jedynie przed Biedroniem) na liście kandydatów, którzy będąc w drugiej turze mieli szansę wygrać. Mimo tego wielkie zaangażowanie naszych elit wyeliminowało myślenie jak pokonać Dudę na rzecz: a może Kandydatowi platformy jednak się uda wygrać z Dudą. Dla mnie to było wyraźne ukierunkowane na poparcie partii PO a nie wspieranie kandydata o większych szansach dotarcia do wsi i miasteczek, gdzie faktycznie wybrano prezydenta. Podobnie kandydat z logotypem PO miał mniejsze przyciąganie lub neutralizowanie wyborców Konfederacji. To najważniejsze co chciałem przekazać. Jeśli Pan sobie nie życzy, to nie będę do Pana pisał. Już kiedyś odpowiedź na mój komentarz z Pana strony był (tak odebrałem) trochę mało życzliwy. Czytałem Pana w dawnych latach i odbieram Pana jako mój autorytet, dlatego do Pana pisałem.
Szanowny Panie Musz,
Na wstępie, przepraszam jeśli uraziłem i odebrał Pan moją reakcję jako niechętną. Widać jestem zbyt obcesowy i spróbuję popracować nad tym. Cenię sobie gdy do mnie piszą, nawet jeśli się nie zgadzają ze mną i może nie potrafię o to zadbać.
Co do treści, to tylko przytoczę rozmowę z prominentnym posłem PO. Jeszcze przed serią wyborów 2018-2020. Sugerowałem stworzenie koalicji demokratycznej – PO, PSL, jakaś lewica – z Kosiniakiem-Kamyszem jako liderem i kandydatem na premiera. Zamiast Schetyny. To wynikało z sondaży i rankingów poparcia i odrzucenia.
Rozmówca powiedział, że Kaczyński to mógłby nawet Biedronia zrobić kandydatem na dowolne stanowisko i PIS by to musiał zaakceptować. Tak tam jest. Natomiast żadna demokratyczna partia, a taką jest PO, nie dopuści do takiej ofiary swoim kosztem.
Z Hołownią byłoby tak samo tylko bardziej. Tu już nie chodziło o koalicję, bo z kim? Hołownia nie był partią, miał być kandydatem Platformy na prezydenta. Nie mógł by sobie pozwolić na bycie kondotierem do wynajęcia na wodza przez partię, z którą się różnił merytorycznie. Przestałby być poważnym kandydatem. I Platforma nie mogła sobie pozwolić na taki ekstrawagancki manewr.
W polityce nie można lekceważyć arytmetyki, ale nie daje rady kierowanie się wyłącznie cyframi.
Podzielam zdanie Musz-a.
Wszelkie sondaże pokazywały, że kandydat PO, szanse na zwycięstwo w drugiej turze ma niewielkie.
Inaczej WKK i Hołownia.
Oni mogli liczyć na wygraną.
Uznano, że ważniejsze od odsunięcia Dudy jest ratowanie PO w roli lidera opozycji. Machina propagandowo medialna została zaangażowana w dyskredytowanie rywali Rafała Trzaskowskiego m.in Jacek Żakowski (dla mnie to samo, co Musz pisał o red. ES odnosiło się do JŻ).
.
A wystarczyło zostać z MKB i dać szansę innym na pokonanie Dudy…
No to ludność się policzyła.
Pozdrawiam
Potrzeba nam więc nowego ducha, może jakiegoś odkrywcy, czegoś znaczącego za czym pójdziemy śpiewając europejską piosenkę szczęśliwości, dostatku i spełnienia. No bo niech pan sam patrzy: atakują? nie atakują, kosmici – nie ma, szarańcza – nie występuje, nawet stonki nikt nie zrzucił. To co jest? My jesteśmy.
PS. A oglądał pan Ciemno, prawie noc na Netflix’ie ? Jakiś taki mało optymistyczny.. Ja panu mówię, że nam odkrywcy trzeba, może coś z komputerów, a może Paderewski.
A jednak jest w nas jakaś nostalgia.
Morze Północne proszę pana, nocna wachta, no może trójeczka wiała, nuda na resorach, idziemy proszę pana na Helgoland chyba, środek nocy a bosman, swój chłop mnie o fizykę kwantową pyta. Tequilę w Kalamburze zamawiam i znowu o kwantach gadają. Skrzydeł Ikara nam trzeba. Jak bym się znał to sam bym w jakimś grafenie pogmerał.
Czyli mówisz pan, że piją, no to faktycznie.
Ciekawe, ile czasu dyktator będzie się cieszył na tyle dobrym zdrowiem, żeby kontynuować swój marsz? I kto będzie po nim, kiedy to zdrowie się popsuje? Bo obserwacje mówią, ze dyktatury się często rozsypują razem z dyktatorami. Istotnym składnikiem dyktatury jest czołobitne uwielbienie dla władcy, jakby był półbogiem. A wiadomo, ze półbogiem nie jest i ze biologia w końcu dopada każdego dyktatora.
Na przykład Breżniew – jak go pudrowali i dopieszczali… ile to anegdot było co do jego fizyczności… Natury nie da sie oszukać…
Dobrym końcem złego systemu był upadek komunizmu i jedyny przypadek wycofania wojsk rosyjskich z Polski bez jednego wystrzału. Warto o tym pamiętać.
Pamiętać warto, tyle że cuda nie chodzą parami….
Na cud trzeba ciężko zapracować 🙂
Słusznie – trzeba ciężko zapracować. Tyle, że potem rezultaty tej cięzkiej pracy lekkomyslnie trwonią tzw. sztaby wyborcze. Sztaby czyli grupa spin-doktorów (w wolnym tłumaczeniu na polski – krętaczy), którzy są głusi na wszelkie podpowiedzi, sugestie, pomysły inne niz swoje własne. Warto przeczytać ostatni wpis Marka MIgalskiego na Fb: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=3406935276004331&id=117286081635950
*
Póki co wszystkim nam należą się wakacje, odpoczynek i zdystansowanie sie do własnych, negatywnych emocji.
Przeczytałem wpis Dra Migalskiego, faktycznie ciekawy.
Przyczyna została znaleziona, diagnoza postawiona, zaś Ameryka została odkryta. I to przez kogo? Przez samych zainteresowanych. Teraz trzeba poczekać, czy reszta kolegów pana Siemioniaka zrozumie i przyjmie do wiadomości jego odkrycie. Będąc pesymistą uważam, ze nie. (Pesymizm to jest uświadomiony optymizm.)
Tomasz Siemioniak: “…cała szeroko rozumiana opozycja jest w zasadzie nieobecna w miastach powiatowych. – Sam to widziałem. Te wieloletnie zaniedbania, tę nieobecność jest bardzo trudno nadrobić. W wielu miejscach w Polsce nie żyje się tym, kto jest prezydentem Warszawy. … Jego zdaniem z tych wyborów cała opozycja przeciwna PiS powinna wyciągnąć lekcję. – Trzeba być tam na dole, mieć radnych, biura. To podstawa sukcesów wyborczych.”
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,117303,26125960,trzaskowski-prezydentem-stolicy-na-pol-etatu-zamieszanie-po.html
Słuszna diagnoza klęski w części dyskusji. Odpowiedź w odpowiedzi na pytanie dlaczego Kosiniak-Kamysz otrzymał tak niewielkie poparcie na wsi i co zbudowało poparcie w miastach.
Proste jak budowa cepa.
PS. a propos cepa ostatnio pisałem dziesięć lat temu: zróbcie sobie sukces , i nie przyjęło się…
“Ważne by była ta druga strona, jakaś struktura, by było komu walczyć i się dogadywać.”
Panie Redaktorze – to marzenie ściętej głowy. U nas nie ma opozycji – to tylko takie mylące nazewnictwo. Te barany latają po podwórku i (za przeproszeniem) pierdo**lą takie farmazony, że hadko słuchać. PO, PSL, i cała reszta planktonu siedzi w sejmie i ma w dudzie pracę u podstaw. Biorą odszkodowanie za drobne delikty, które im ZP funduje i mówi, że deszcz pada. A kasa leci. Noooo – i jeszcze 3 lata poleci. Potem część się dostanie do sejmu i europarlamentu – i bilans się tym baranom zgodzi. Te Kosiniaki, Hołownie, Biedronie nie zginą. I jak się z Panem nie zgadzam na dodawanie elektoratów w wyborach parlamentarnych – tak w prezydenckiej drugiej turze należało WALCZYĆ o wspólnego kandydata. Ale oni snuli tę swoją pierdoloną gadkę o pryncypiach i nie oddawaniu ani guzika. O czystości ideologicznej i innych takich pierdołach. Całe to tałatajstwo należałoby na hóy nabić i wystrzelić w kosmos. Tylko kto się poświęci i użyczy wyrzutni? A Trzaskowskiego szkoda. Brak słów. Nigdy więcej brania odpowiedzialności i łażenia na wybory. Niech ta krainka zgnije do końca. A Ci co naruchali sobie 500+ zaraz będą sobie sami rysowali banknoty. Jest takie powiedzenie – jak ktoś się koorwą urodził to nijak nie umrze skowronkiem. Tylko skąd na stosunkowo małym obszarze 10 milionów zdzir i około drugie tyle niegłosujących tumanów. Psychuszka wielkość sporego kraju podobno w Europie. Nagroda Darwina gwarantowana. Tu nie ma co analizować – trza uciekać
Pozdrawiam