Krzysztof Łoziński: Trochę historii5 min czytania

17.02.2022

Niedawno na mim profilu ktoś podjął dyskusję o tym, czy w 1981 roku ZSRR planował interwencję w Polsce i czy wprowadzony przez władze komunistyczne stan wojenny temu zapobiegł. Twierdzę, że to rozwiązanie było już dużo wcześniej uzgodnione z Moskwą, a rzekome zagrożenie interwencją zbrojną było tylko pozoracją.

Poniżej fragment tekstu z mojej książki „Życie pod wiatr”, w którym cytuję dokumenty KC PZPR.

Ale najpierw drobne wprowadzenie. W listopadzie 1980 roku wydobyłem (ja, nie Narożniak) z Prokuratury Generalnej tajny list prokuratora generalnego Lucjana Czubińskiego do prokuratorów wojewódzkich. Komuna błędnie przypisała ten czyn Jankowi Narożniakowi, który robił jego kserokopie. Narożniaka aresztowano, a Region Mazowsze „Solidarności” zastrajkował w jego obronie. Aresztowano też Piotra Sapełę, który nie miał z tą sprawą nic wspólnego. Narada w KC PZPR, która opisuję poniżej dowodzi, że właśnie pod wpływem tych wydarzeń, 26 listopada 1980 roku, podjęto decyzje o wprowadzeniu stanu wojennego dla stłumienia „Solidarności”, a zatwierdzono te decyzję 6 grudnia w Moskwie, ponad rok przed realizacją planu.

A oto tekst:

26 listopada zbiera się Biuro Polityczne KC PZPR. Panuje na nim chaos i histeria. Niektórzy wręcz proponują działania magiczne. Stefan Olszowski chce złamać strajk za pomocą „wystąpienia w telewizji ministra sprawiedliwości i prezydenta Warszawy”, Tadeusz Grabski za pomocą „uchwały antystrajkowej”. Wojciech Jaruzelski oburza się, że Życie Warszawy opublikowało oświadczenie Solidarności. Władysław Kruczek histeryzuje: „Artykuł Życia Warszawy nie tylko o Narożniaku pisze, już biorą się za Służbę Bezpieczeństwa, dobiorą się i do nas!”. Wspierają go w tej histerii Henryk Jabłoński i Mieczysław Jagielski – „to, co opublikowało Życie Warszawy, jest karygodne!” Między tym wszystkim wezwania do użycia przemocy pomieszane z biadoleniem, że „nie jesteśmy na to przygotowani”.

Na plenum pojawiają się żądania „przyspieszenia przygotowań do konfrontacji” (Olszowski, Grabski, Milewski, Kruczek, Jaruzelski, Brych). Wojciech Jaruzelski wypowiada zdanie: „Czy tow. Jabłoński będzie w stanie uzyskać stanowisko Rady Państwa dla dekretu o stanie wojennym?” (wszystko to cytuję za protokołem KC PZPR z 26 listopada 1980 roku). Rozważane są różne warianty: zwolnić tylko Narożniaka, zwolnić obu, nie zwalniać żadnego.

Tow. Stanisław Kania – Informacja od towarzysza Fiszbacha – jeśli Narożniak zostanie zwolniony i pojawi się dziś w Ursusie, to strajk odwołają. Mają plan strajku dla wszystkich dużych miast.

Tow. Kazimierz Barcikowski – Na konfrontację nie jesteśmy przygotowani.

Tow. Stefan Olszowski – Czy wtedy, gdy zdecydowano się na aresztowanie Narożniaka, nie brano tego wszystkiego pod uwagę?

Tow. Józef Pińkowski – Przeciwnicy dążą do demontażu władzy.

Sprawa Narożniaka jest ogromna, może dojść do awantur. Czy czas do podjęcia konfrontacji jest odpowiedni i sprawa tego warta? Jeśli odwołaliby strajk, to można to (zwolnienie aresztowanych) rozważyć. Jednocześnie powołać sztab, który podejmie wszechstronne przygotowania na wypadek konfrontacji, rozważyć możliwość wprowadzenia stanu wojennego.

Jakże groźnie brzmią te słowa. 13 miesięcy później stan wojenny wprowadzono. Z tych wypowiedzi widać, że towarzyszom chodziło wyłącznie o czas. Hasło „władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy” traktowano na serio.

Wreszcie decyzję podejmuje Stanisław Kania:

„Podjąć próbę honorowego kompromisu – przerywają strajk, zwalniamy obu zatrzymanych. Natychmiast podjąć przygotowania do osiągnięcia gotowości do konfrontacji:

– powołać roboczy sztab w składzie: Pieńkowski, Olszowski, Barcikowski, Grabski, Jagielski, Kociołek, Werblan, Waszczuk, Milewski, Czubiński i szef Sztabu Generalnego. Przystąpi do pracy natychmiast.

– dokonać bilansu wszystkich sił, możliwości manewrowania nimi,

– opracować rozwiązania prawne dotyczące strajku,

– zaprogramować funkcjonowanie życia społecznego w warunkach nadzwyczajnych.”

Dziś czytam ten protokół jak kryminał. Czyżbym miał przed sobą pierwszą decyzję o przygotowaniu stanu wojennego? To, że towarzysze postanowili pod wpływem tego kryzysu przystąpić na serio do przygotowań nie ulega wątpliwości. Nie oznacza to jednak, że podjęli już decyzję o jego wprowadzeniu. Raczej chcieli się przygotować na taką ewentualność. Pewne wypowiedzi na tym posiedzeniu wskazują, że myślano o stanie wojennym już wcześniej, ale być może nic konkretnego nie robiono. Teraz podjęto decyzję działania. Z tych dokumentów wynika jasno, że przygotowania do siłowej likwidacji „Solidarności” zarządził nie Jaruzelski, lecz Stanisław Kania. Jaruzelski na pewno jego dzieło kontynuował i zapewne to on podjął ostateczną decyzję, ale pomysłodawcą nie był.

Dodatkowe światło na tę kwestię rzuca protokół posiedzenia Biura Politycznego z 6 grudnia (10 dni później). Stanisław Kania był już po wizycie w Moskwie, gdzie wezwał go na dywanik zaniepokojony Breżniew. Polscy komuniści dopiero co z trudem przekonali Breżniewa, że podpisując porozumienia sierpniowe opanowali sytuację, a tu minęły niecałe trzy miesiące i strajkuje kilkaset zakładów. Kania musiał się nieźle wić na tym dywaniku.

6 grudnia Stanisław Kania mówił: „Stanowisko zajęte przez bratnie partie na spotkaniu w Moskwie wzmacnia nas i tworzy nowy element sytuacji. Nie ze wszystkimi ocenami przyjaciół możemy się zgodzić, ale musimy je brać pod uwagę jako realność. Nasza sytuacja rzutuje na sytuację w bratnich krajach, dlatego mają one prawo do ostrzejszego spojrzenia na sytuację w Polsce. Wielkim naszym atutem jest zaufanie bratnich partii do naszego kierownictwa, połączone z wiarą, że sytuację opanujemy własnymi siłami.” Przetłumaczmy tę partyjną nowomowę na zrozumiały dla wszystkich język polski: Moskwa poparła pomysł wprowadzenia stanu wojennego („wzmacnia nas”) i wywiera nacisk na jego realizację („tworzy nowy element sytuacji”). Zarazem pojawiło się ultimatum („realność”) – jeśli sami stłumicie Solidarność, naszej interwencji nie będzie („zaufanie, że sytuację opanujemy własnymi siłami”). Tym samym zapadła decyzja, już nie o przygotowaniu stanu wojennego, ale o jego wprowadzeniu (choć bez daty). Ta decyzja zapadła w Moskwie.

A swoją drogą, to nieźle ujawniając ten dokument, narozrabiałem.

Znacznie obszerniejszy opis tych wydarzeń w książce.

Krzysztof Łoziński

Emeryt

Ur. 16 lipca 1948 r., aktywista wydarzeń marca 68. Były działacz opozycji antykomunistycznej z lat 1968-1989, wielokrotnie represjonowany i dwukrotnie za tę działalność więziony.

Członek Honorowy KOD i NSZZ „Solidarność”

Autor o sobie