Stefan Bratkowski: Atlantyda, tak niedaleko (19)9 min czytania

nowogrod2013-04-21.

Te stare cywilizacje nastręczają zagadek, które byłyby nie rozwiązania, gdyby nie archeologia. Poza grodem i wzniesieniami drugiego brzegu wszystko w Nowogrodzie Wielkim leżało na gruncie – w naszych kategoriach – niemożliwym do zabudowania. Docierający tam, arabscy podróżnicy nie mylili się, opisując, jak stopy zapadają się w tym gruncie… A jednak miasto żyło i rozwijało się!

Jak budować miasto na grząskim gruncie

Mój czcigodny przyjaciel, Walentin Janin, pisał, jeszcze w roku 1953, że pierwotnie uprawiano w obrębie wałów nowogrodzkich i zboże. Bardzo możliwe. Później tylko przechowywano jego zapasy. Wobec trudności w zaopatrzeniu Nowogrodu – zapasy olbrzymie. W roku 1951, notował Janin, odkopano śpichlerz z tak ogromnymi zasobami żyta, pszenicy, jęczmienia, konopi, prosa i owsa, że przewieźć je do laboratorium musiało kilka ciężarówek!

„Wśród wszystkich tych dzielnic – pisał też wtedy, w roku 1953, Janin – największe zainteresowanie budzi dzielnica Nieriewska jako najgęściej zaludniona przez rzemieślników”.

Ale też Koniec Nieriewski archeologowie najszerzej i najgłębiej przekopali, najwięcej o nim i najwcześniej dużo się dowiedzieli. Poza jednym – skąd wzięła się jego nazwa.

Mieścił się ten „koniec” na kolejnym wzniesieniu, na północ od grodu i Zagorodskiego konca – z góry przed wiekami świadomie stworzony w planowej operacji urbanistycznej, wytyczony jak pod sznurek, z ulicami krzyżującymi się pod kątem prostym, ukierunkowanymi wedle stron świata.

O pochodzeniu nazwy tej dzielnicy niczego nie wyczytamy w pracach okresu radzieckiego. Bo słowo jest obce, czudzkie – sygnał jednoznaczny, że ugro-fińskich sąsiadów traktowano jak równych, że nie tylko wspólnie z nimi Nowogrodźcy wojowali innych, ale razem z nimi jak z pobratymcami rozbudowywali swoje miasto. W dzisiejszym języku fińskim słowo samo żyje do dzisiaj – „nyoeri”, czyli – po prostu – sznurek. I to jest po czudzku, i dzisiaj po fińsku, dzielnica wytyczona „pod sznurek”, „sznurkowa”, „nyoerieva”. W znacznie późniejszych wiekach musieli tu napłynąć jacyś uciekający przed ekspansją Krzyżakami Prusowie, bo nazwano tę dzielnicę i „Pruską”.

Ziemia tu była archeologicznie wdzięczna, nieledwie gadatliwa. Jeszcze przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej w wykopie Nieriewskim udało się Artemiuszowi Arcichowskiemu dotrzeć do poziomu 4,5 metra poniżej powierzchni gruntu, ale nawet wykop sondażowy, głęboki na 6 metrów, nie osiągnął jeszcze calca, czyli dna kulturowych nawarstwień!

W sumie było na calcu osiem i pół metra kolejnych warstw osadniczych. I pozwoliły się one dokładnie, co do roku, datować! Ten szczegółowy roczny terminarz archeologowie znaleźli dzięki dendrochronologii w datach operacji niesłychanie ważnych w życiu tego miasta – „moszczenia” ulic, układania nowych drewnianych nawierzchni. Mamy zaś już z XI wieku rozporządzenie władz Nowogrodu, troskliwie regulujące tę specyficzną powinność „mostową” – każdy „koniec”, dzielnicę, zobowiązano do zajmowania się tym na własny koszt i własnym wysiłkiem. Samorząd nadawał tu nie tylko prawa, ale wiązał z nimi – współodpowiedzialność. Tysiąc lat temu…

Daty zapisane były – w drewnie. Nikt ich nie wyrzezał, nie wypalił ani też nimi bierwion nie ostemplował. Zachowała je dla potomnych przyroda – w słojach ściętych drzew. Odczytała je właśnie nowa specjalność naukowa archeologów, dendrochronologia, wiedza o oznaczaniu wieku drzew.

Dendrologowie odkryli, że pnie drzew przyrastają zawsze w identycznej dla danego roku proporcji i nie zdarza się, by w ciągu dwóch następujących po sobie lat pień pogrubiał tak samo; jeśli więc jakieś dobrze datowane znalezisko pozwala datować przyrost słojów choć dla jednego roku, można bezbłędnie, co do roku, ustalić, kiedy które drzewo ścięto!

W latach 1951-52 odkopano skrzyżowanie jakichś dwóch ulic w dzielnicy Nieriewskiej, z sąsiadującymi domami, podwórzami i zabudową gospodarską. Dzięki szczegółowej analizie dawnych planów miasta rozszyfrowali uczeni, że krzyżowały się tu słynna ulica Chołopia (czyli Niewolnicza) i główna ulica Nieriewskiego konca, Wielikaja, Wielka. Zwykłe ulice miały tu szerokości trzy do czterech i pół metra, Wielikaja – nawet ponad sześć. A moszczono nie tylko ulice, także – wjazdy na podwórza i wnętrze obejścia. Niekiedy je nawet – brukowano, choć na pewno nie było to rozwiązanie praktyczne, bo ciężar kamieni mocniej wtłaczał warstwę moszczenia w grunt.

Na ulicy Chołopiej w warstwie kulturowej grubości siedmiu i pół metra kolejno archeologowie oczyścili i zdjęli 25 warstw kolejnych moszczeń, na Wielikiej – aż 28 warstw, a i to pod nimi trafił Artemiusz Arcichowski na cienką warstwę kulturową jeszcze starszą!

Borys Kołczyn, metalurg, zająwszy się dendrochronologią, odczytał w drewnie moszczenia datę sygnalizującą, kiedy w nawilgłe wzniesienie przyrzecza, przyszłą dzielnicę Nieriewską, położono pierwszą, a więc najstarszą z 28 warstw na ulicy Wielikiej. Pochodziła z roku 953 (najpóźniejsza – z roku 1462, ponad 500 lat później). Artemiusz Arcichowski słusznie chyba wnioskował na tej podstawie, że leżącą poniżej najstarszą warstwę kulturową, czyli początki Nieriewskiego konca, należy datować na pierwszą połowę X wieku.

Jakim sposobem owo datowanie rozszerzono potem na cały Nowogród, pozostaje tajemnicą namiętności radzieckich historyków, którzy dla powagi pierwszeństwa Moskwy bronili pozycji słusznego, radzieckiego od zarania, samodzierżawnego Kijowa. Najlepszym chwytem obrony było dowodzić, że Nowogród jeszcze w ogóle nie istniał. Bo nie podaje się (a w każdym razie ja nie spotkałem) wieku najstarszej z 15 warstw, zdjętych w latach 1938-9 na ulicy Piskupla, Jepiskowskiej, czyli – Biskupiej, w obrębie grodu…

Padół, jak z powyższego wynika, zasiedlano w X wieku. Narodziny społeczności konców na podgrodziu wiązałbym dlatego już z wiekiem X. Czy najstarszym z konców był Płotnicki, dzielnica twórców tej cywilizacji drewna, czy – jakby podpowiadała logika – Zagorodski, rozstrzygnąć może tylko archeologia.

Wspierały tę cywilizację drewna i siłę wojskową zapewniały „ludziom nowogrodzkim” kuźnie – klingami swoich mieczy z hartowanej stali. Umożliwiły też budowę tej drewnianej cywilizacji – żelaznymi toporami, ciosłami i innymi narzędziami do obróbki drewna.

Spośród nich topór, zeskromniały w rozmiarach, przetrwał jako siekiera do dziś. Ciosła, od której poszło nasze „ciesielstwo” i „cieśle”, zanikła, a było to narzędzie o specyficznym kształcie i przydatności: ciosła tulejkowata miała wgięte do środka ostrze o przekroju trzech czwartych koła, parocentymetrowej wszystkiego średnicy, wyłupywało się takim dłubakiem drewno z obrabianej powierzchni i samo to już odsłania, czym przede wszystkim zajmowali się ci pierwotni cieśle – ciosły służyły przede wszystkim produkcji dłubanek, owych „jednodrewek”, „monoksyli”, łodzi z jednego, wydrążonego pnia, które na wodach Konstantynopola zaobserwuje cesarz Bizancjum, Konstantyn VII Porfirogeneta.

I to cieśle swoimi toporami, ciosłami, strugami, dłutami, świdrami, piłami i klinami do rozszczepiania drzewa zbudowali Nowogród. Piłami też. Zajmując się przez lata historią techniki, nie bardzo wierzyłem opinii naszego mistrza archeologii słowiańskiej, nieżyjącego prof. Witolda Hensla, że cieśle słowiańscy używali pił tylko sporadycznie. Znali je wszak Słowianie tysiąc kilkaset lat wcześniej, a co więcej – na Gotlandii w Maestermyr, gdzie budownictwo drewniane dalekie było od mistrzostwa, znaleziono w skrzynce z narzędziami epoki wikingów aż trzy różne piły! Dwie były klasycznymi piłami do obróbki drewna, trzecia przypominała dzisiejszą piłę do metalu i archeologowie sądzą, że służyła do cięcia kości zwierzęcych. Piła żelazna, wykopana w Nowogrodzie, była tu nie sporadycznym, a jednym z podstawowych narzędzi pracy. Piła razem z toporem zbudowały Nowogród.

Padół ze swymi nawilgłymi gruntami nie sprzyjał budownictwu. Każda z jego ulic stopniowo zapadała się z latami w miękkie podłoże i co jakiś czas trzeba ją było wykładać na nowo drewnem, „mościć”, jak to Nowogród nazywał przez analogię do nawierzchni mostów. Wzdłuż ulicy układano równolegle potężne legary, długie bale, zazwyczaj – trzy; na nich, jak w konstrukcji mostu, poprzecznie do kierunku ruchu – ściśle przylegające do siebie, szerokie czasem aż do metra bierwiona, ociosane w płaskie belki nawierzchni; zastępowały one w Nowogrodzie bruk. Łączono je z legarami na zrąb, w jednych i drugich wycinając w miejscu styku odpowiednie zagłębienia. Wierzch skrupulatnie wygładzano – równie skrupulatnie pilnując jego czystości. Tak: ulice regularnie zamiatano. Skąd wiemy? Następne warstwy „moszczenia” kładziono bezpośrednio na poprzednich, zaś między jednymi a drugimi archeologowie nie znaleźli ani ziemi, ani żadnych śmieci, odpadków czy odchodów!

W Nowogrodzie miejsca nie brakowało, jak nie brakowało go na ziemi nowogrodzkiej. Dlatego, inaczej niż w miastach Zachodu, nie budowano domów tuż obok siebie, zostawiano między nimi sporo przestrzeni, zapewne ze świadomością, czym groziłby w razie ich stłoczenia byle pożar (niewiele to pomagało, kiedy w porach suszy zajmowało się i drewno w nawierzchni ulic). Z kolei w torfowym gruncie niżej położonych części miasta, na podgrodziu, trudno byłoby kopać ziemianki; tutaj przez próg domu albo się przełaziło, wysoko zadzierając nogi, albo wstępowało się po stopniach i schodziło z nich po drugiej stronie, bo drzwi znajdowały się nad trzecią belką od ziemi – budowniczowie orientowali się w możliwych kaprysach rzecznego żywiołu i starali się strzec swych domów przed zalaniem (co jednak nie chroniło tych domów przed wielkimi, katastrofalnymi gniewami Wołchowa).

Cieśle „mościli” ulice miasta, wznosili budynki i montowali częstokoły obronne, a z ich rąk wychodziły i meble. Specjalność stolarska wyodrębniła się znacznie później, z postępem cywilizacji i wzrostem dobrobytu, kiedy odkrywano stopniowo, że można o czymś do siedzenia myśleć jak o czymś wygodnym, a ładnym. Stąd na Rusi stolarz to był potem właśnie „tiesła” albo „tiesliar”.

Byli tak ważni, że musimy im poświęcić odrębną historię. To oni zbudowali te Pompeje Północy.

Stefan Bratkowski

 

3 komentarze

  1. Angor 22.04.2013
  2. elkaem 22.04.2013