Niezgoda… buduje
Tu parę uwag o tym demiurgu, jakim jest decydujące centrum. W rewolucyjnym Konwencie Narodowym określano je wdzięcznym le marais – błoto, co starcza za ocenę. Bo są i tacy, którzy wchodząc do kabiny jeszcze nie wiedzą jak będą głosować. Ale można też uznać, że są tam obywatele odpowiedzialni, którzy każdorazowo ważą racje i po dojrzałym namyśle podejmują optymalną ze swego punktu widzenia decyzję. Oni na pewno nie popierają racji skrajnych – i jest więc regułą, że mając szanse na zwycięstwo, roztropne partie, szykują się do wyborów, wygładzając skrajności.PiS to ma przećwiczone. W roku 2010 Kaczyński, kandydat na prezydenta, nikogo nie oskarżał o Smoleńsk, zwracał się do Przyjaciół-Moskali, nie odmówił podania ręki Komorowskiemu, któremu po wyborach odmawiał prawa do prezydentury. W roku 2015 już by nikt nie uwierzył w łagodnego prezesa, więc się wycofał na drugi plan, przezornie chowając także Macierewicza. A jacy mili był Duda i Szydło!
Dlaczego na kolejnej miesięcznicy smoleńskiej prezes szykuje sobie względnie miękkie lądowanie, z możliwością rezygnacji z „prawdy”? Oczywiście, że wraz z PiS ma już dość tego pustego rytuału, który nie podrywa już nawet Obywateli RP. Religia smoleńska już nie jest nośna, nie daje plusów dodatnich, a drażni i obciąża rachunek PiS. Więc w roku wyborów samorządowych, na rok przed wyborami do parlamentu, będzie wyprowadzona ta koza. I ponownie, jak w roku 2015, pozytywnym atutem, staje się Andrzej Duda. Przed chwilą Adrian, a teraz produkt prezydentopodobny.
U jego boku, czy równolegle z nim, pojawia się Jarosław Gowin, który głosował jak trzeba, ale demonstracyjnie nie cieszył się jak by nakazywała liturgia – niezrównany Andrzej Seweryn, w „Uchu prezesa” – i z poszerzaną partią stara się być oddzielnym bytem. Do tych wybijających się na względną niezależność ludzie zaczynają na wyrost dopisywać ministra-ministra-wicepremiera Morawieckiego. To widać, że MM jest obcym ciałem w tej ferajnie i może nie chcieć być z nią skojarzonym na stałe. Lecz gospodarka ma się tak dobrze i raczej utrzyma ten stan przez kilka najbliższych wyborów, że PiS się od niego nie odetnie. Niektórzy do tej mogącej powstać frondy dopisują nawet Glińskiego, co trudno sobie wyobrazić, ale mogę mieć ograniczoną wyobraźnię.
I jakie skutki? Z letniego ruchu protestu w obronie sądów uszło powietrze. Kto wyjdzie na ulice w sporze o bubel prawny, jakim są prezydenckie projekty, a właściwie o to, kto będzie łamaczem konstytucji; Duda czy Ziobro? Generalnie; obóz władzy poszerza się, zaczyna różnicować wewnętrznie – i to co w nim nowe, jest jakby nieco bardziej liberalne, a całość przesuwa się odrobinę ku centrum. I o to chodzi! Parę osobistości, sceptycznych wobec brutalności Prezesa, Macierewicza i Ziobry, może teraz poprzeć Gowina i Dudę. Nie rozpisuję się, tylko polecam tekst „Siedem złudzeń opozycji” Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki w 41 numerze „Polityki”. Polecam ich, zresztą, na stałe, bo to mądrzy panowie.
A ja pamiętam takich wewnętrznych emigrantów, którzy po Październiku 1956 i odnowionym Gomułce uznali, że już wypada… I tych zniesmaczonych Gomułką, nieraz tych samych, którzy postanowili pozytywnie zareagować na „Pomożecie?” Edwarda Gierka.
A więc jednak ustawka: Duda-Kaczyński-Ziobro? Nie sądzę. To idzie samoistnie. Wszyscy ci politycy, wykonujący ostatnio samodzielne ruchy, mają w tym swój określony interes. Mieści się on w ogólnym projekcie Kaczyńskiego, lecz panowie przestają się z nim identyfikować. Co nie jest niczym oryginalnym w historii i polityce. Kiedy się rusza zdobywać władzę, kiedy jest ona jeszcze niepewna, wówczas występuje zwarta drużyna, podporządkowana wspólnemu celowi. Potem każdy uważa, że mu się należy godny udział w zdobytych fruktach, plus jakieś zabezpieczenie na przyszłość. Konkurencja wewnątrz sitwy staje się ważniejsza i bardziej absorbuje niż walka stricte polityczna. Co dzisiaj mogą zrobić Ziobrze Schetyna i Petru? Kawał należnej władzy nie oni mu wyrywają, lecz Duda.
Tu uwaga. Aktualna opozycja zachowuje się właśnie tak jakby już zdążyła się znudzić posiadaną władzą, a nie miała ją dopiero do zdobycia. Ma złą passę, kiedy wszyscy wszystko mają jej za złe, kiedy się samemu siebie nie lubi i kiedy się nic nie udaje, a cokolwiek się zrobi to wychodzi skutek odwrotny do zamierzonego. Zaś władzy nawet jej błędy wychodzą na dobre. Wiadomo; bogatemu diabeł dzieci kołysze, a biednemu zawsze wiatr w oczy, nóż w plecy, ch…w d… i kromka nasmarowaną stroną na ziemię pada. Ale fortuna variabilis i to nieraz ku zaskoczeniu stron.

Przed wyborami w 1989 r., kiedy strona rządowa była w dużej mierze przekonana o zwycięstwie, zrobiono „sparing”, w którym stronę solidarnościową reprezentował Jerzy Urban. Pognębił bardzo stronę rządową i już więcej takich sparingów nie urządzano, delektując się przepowiedniami sekretarza Czarzastego (to nie ten obecny Czarzasty), który się obawiał że zwycięstwo strony rządowej będzie zbyt przygniatające.
No to ja się teraz zabawię w Urbana.
Zbliżają się wybory. Tuż przed nimi pojawiają się w mediach rządowych wycieki różnych afer dotyczących polityków wszystkich partii opozycyjnych. Nagrania z jakichś restauracji „Sowa i przyjaciele”, dokumenty, książki, fakty które łatwo zinterpretować (jakieś kontakty z zagranicą) ale trudno szybko i jasno wytłumaczyć. Co bardziej kłamliwe rewelacje pojawią się w mediach rządowych – dla swojego elektoratu, resztą zainteresują się inne media. Prokuratura zajmie się wyjaśnianiem tych spraw, będą przecieki – jak Państwo myślą, sprzyjające opozycji?
Elektorat PiS to łyknie i jeszcze będzie się domagał posadzenia zdrajców. Część mniej orientujących się wyborców dołączy do wyborców PiS. Część wycofa się w myśl zasady „jedni mówią że Hitler umarł, drudzy że żyje, a ja tam panie nie wierzę ani jednym ani drugim”.
Dla wielu oskarżonych polityków opozycji niektóre wyciągnięte sprawy będą bardzo niewygodne. Bo to jak te ośmiorniczki – mało kto wie że takie wytworne danie można sobie za parę złotych kupić i przyrządzić, ale jak to wygląda – polityk żre za nasze pieniądze takie frykasy, a nas nie stać nawet na masło. Będzie to zręcznie i bezczelnie zrobione, tak że wspominanie o jakichś Misiewiczach czy przekrętach typu SKOK ludzi nie zainteresuje, bo i teraz nie interesuje zbytnio.
PR opozycji jest gówniany, co było widać przy wyborach prezydenckich. Tu trzeba fachowców i długotrwałej walki, no i jakichś chwytnych haseł. Ani fachowców, ani haseł, ani naporu jakoś nie widać.
PiS jest drużyną i póki co walczą razem. Nawet jak się pogryzą to nie mają szans jeden drugiego naprawdę utopić, bo ci główni mają za sobą liczące się choć niewielkie liczbowo poparcie – pognębienie czy wyrzucenie jednego spowodowałoby że PiS przeszedłby do mniejszości, gdyby ten pognębiony się obraził i wycofał.
Jeżeli ktoś liczy na Unię, USA, instytucje międzynarodowe, że oni ukrócą PiS, to się rozczaruje. Kogo tak ukrócono? Polityka się opiera na interesach a we współpracy dominuje często hasło „od parszywej owcy choćby kłak sierści”. W NATO może być sobie i Erdogan, byle stał po naszej stronie i za bardzo nie niszczył niektórych naszych sojuszników na Bliskim Wschodzie. Polska ma ciekawe miejsce i nie lubi Rosji, więc może się przydać. Oczywiście można czasem ją pouczyć o tym że trzeba chronić demokrację, że są prawa międzynarodowe, ale kto z tych krytykujących jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem.
Forsa z Unii wkrótce i tak się skończy, więc jaki to interes ulegać Unii? I gdzie są te zastępy światłych rodaków którzy by chcieli walczyć o pryncypia?
Przypomniała mi się anegdota z czasów Związku Radzieckiego:
Stalin odwiedził w Gorkach Włodzimierza Iljicza.
– Oj, bracie, coś marnie ze mną, chyba już umrę niedługo.
– No to od razu przekażcie mi władzę.
– Kiedy boję się, że naród nie pójdzie za wami.
– Część narodu pójdzie za mną, a ci, którzy nie pójdą – pójdą za wami.
Teraz mamy o wiele lepszą sytuację – wielu z tych co nie pójdą „za” może sobie wyjechać.
Wlasnie wpisywalem swoj komentarz i nagle zniknal. wiec powtorze : to co na tym portalu jest pisane to niczego nie zmieni. Wobec brutalnej „lepszej zmiany” jedynym ratunkiem dla tych 82% nie glosujacych na PiS jest rownie bruatlna odpowiedz: NIE : moze to byc protest lekarzy rezydentow – nie zadziala, protest innych ugrupowan zawodowo-spolecznych- nie zadziala, TO MUSI BYC PROTEST TYCH 82% nie popierajacych obecnej wladzy czyli milionow ktore wychodzac na ulice zmiota wladze „naczelnika” i jego poplecznikow. Trzeba lidera ale nim nie bedzie zaden z obecnych szefow opozycji – oni licytuja sie kto ma byc liderem, a nam niezgadzajacym sie z obecna wladza potrzeba kog0s kto zaproponuje ALTERNATYWE dla obecnej sytuacji , czyli symbolicznego „Macrona”. Potrzebna wiec „Solidarnosc-bis” i „Walesa-bis”. Bez tego sprwadza sie przewidywania Prezesa, ze 2,3 i moze wiecej kadencji bedzie ich. Czy tego chcemy?!!!
pozwolę sobie szan.państwu powtórzyć się, wybaczcie jeżeli do lekkiego znudzenia, otóż żeby zyskać popularność trzeba być w czymś dobrym, np. dobry naukowiec to nie tyle osoba pisząca dobre recenzje co mająca dobre osiągnięcia naukowe, a np. dobry nauczyciel to osoba którą szanują dzieci, przez co szybciej się uczą, itd. itp. aż dojdziemy do polityków. Także wszystkiego dobrego w byciu nieco lepszym.
A tu taka analiza:
„Niemożliwe jest to, że partia polityczna zwiększa swój stan posiadania o prawie jedną trzecią (10% z 35% stanowi prawie jedną trzecią) i jednocześnie ma miejsce proces utraty niemal dwóch trzecich użytkowników jej strony internetowej. Jak ten paradoks wytłumaczyć? Aleksa Rank podaje rzeczywiste wyniki. Sondaże mogą niestety być fałszowane. ”
http://krysztofiak-wojciech.blogspot.com/2017/10/poparcie-dla-pis-w-wysokosci-47-stanowi.html
A może możliwe, ich elektorat „niepiśmienny”
Moim zdaniem tak im urosło, bo ludzie nienawidzą lekarzy.
A jeśli tak, trzeba uświadamiać ludzi czym nienawidzenie medyków grozi i komu.
Może wtedy wahadło się odwróci?
Utopia …
Niestety, jak zauważa PIRS „PR opozycji jest gówniany, co było widać przy wyborach prezydenckich. Tu trzeba fachowców i długotrwałej walki, no i jakichś chwytnych haseł. Ani fachowców, ani haseł, ani naporu jakoś nie widać.”
Co oni robią z dotacją?
Każdy tekst Redaktora Skalskiego jest ważny i każdy oparty na tak racjonalnym widzeniu świata, ze aż boli. Sam autor o tym pisze tam gdzie wzywa Redaktora Misia na pomoc.
Panie Redaktorze – polityka to nie liczby, to nie rachunki – to szaleństwo. Wyniki tego szaleństwa można przedstawiać w formie wykresów, wartości liczbowych, słupków, diagramów ale to potem, po tym co się stanie, co będzie się działo w głowach, duszach ludzi którzy są i podmiotem i przedmiotem polityki.
Przypomnę mistrza Ildefonsa -” ja jestem Polak, a Polak to wariat, a wariat to lepszy gość…”
Liczenie wyników których jeszcze nie ma to strata czasu, trzeba robić wszystko co można, co się da aby uruchomić kamyk za którym pójdzie lawina – ot choćby przy strajku młodych lekarzy
Serdecznie pozdrawiam
Uderza mnie konsekwencja, z jaką autor, redaktor Ernest Skalski, przecież świetne pióro, stara się nas zahipnotyzować swoimi figurami wyborczej arytmetyki, całkowicie pomijając fakt kompletnej degrengolady w polskiej polityce. To co Polską rządzi nadaje się do określenia za Marią Pawlikowską Jasnorzewską: schłopiałe chamy. Takim określeniem skwitowała polski obóz rządzący na uchodźstwie podczas II wojny światowej (Polecam dzisiejszą Wyborczą). I dziś pasuje jak ulał.
Zadziwia mnie natomiast brak jakiejkolwiek analizy tego co sobą reprezentuje nasza wspaniała opozycja. Z jej liderami, trwoniącymi dorobek i etos swoich partii… najbardziej zaczarowane kombinacje arytmetyczne nie przysłonią faktu, że nasza wspaniała opozycja z dzisiejszymi liderami jest po prostu niewybieralna!
1. „Dzisiejsze sondaże poparcia to przede wszystkim tanie narzędzie marketingu politycznego. Chodzi o to, by wykreować opowieść, którą będą powtarzały media.” Eryk Mistewicz
2. „sondaże mogą odgrywać rolę manipulacyjną łącznie z mass mediami, które nagłaśniają „wygodne” sondaże.” Prof. Rafał Broda, autor publikacji na temat sondaży
3. „wiele też zależy od sposobu stawiania pytania, od terminów prowadzenia badań i oczywiście od samych zleceniodawców.” Lech Nikolski, p.o. prezes Rządowego Centrum Studiów Strategicznych
4. „Władza nie może lekceważyć żadnych sondaży, bo działają podobnie jak samospełniająca się przepowiednia. Jeśli wychodzi, że ktoś ma wygrać i to się ogłasza, to rzecz sprzyja zwycięstwu. Sondaże są władzą, bo niby opisują tylko rzeczywistość, a patrząc z bliska – także ją tworzą. To czarodziejski wpływ słów, publikacji, które udają opisy, a tworzą świat, do którego się odnoszą.” Prof. Zbigniew Nęcki, psychologia zarządzania i komunikacji
5. „Nie ma potężniejszej broni od sondaży, służącej do manipulowania Tobą i społeczeństwem, zwłaszcza ludźmi niezdecydowanymi. „Wyniki” sondaży zwykle są mocno eksponowane w mediach. O co konkretnie im chodzi? W 1955 roku psycholog Solomon Asch przeprowadził eksperyment z trzema kreskami. Dwie kreski były tej samej długości. Osoby badane tak właśnie wskazywały, gdy były same. Lecz kiedy grupa podstawionych aktorów sugerowała wbrew faktom, że jedna z tych dwóch równych kresek jest dłuższa, to badana osoba ulegała presji grupy, twierdziła tak samo jak większość grupy, mimo że widziała coś innego, kreski tej samej długości. Mamy to zakodowane w naturze. Chcemy działać jak grupa. Gdy nie wiemy, co robić, podpatrujemy innych i postępujemy, jak oni. […] Dlatego wciąż i wciąż bombardują ludzi sondażami. To propaganda. [..] Chcesz, aby dana partia wygrała wybory? Opublikuj tysiąc sondaży z konkluzją, że ma wzrost poparcia, że prowadzi przed innymi, a większość ludzi właśnie tak zacznie uważać i zagłosuje, jak chcesz. To psychologia działa. Sondaż nie ma zadania poinformować ludzi, lecz wpłynąć na ludzi.” Sondaże – Narzędzie kontroli i manipulacji, Tobą! Salon 24
6. ” jeśli się nie nagłośni wyników sondaży w mediach, to ich nie ma.” Prof. Krystyna Skarżyńska, psychologia polityczna, PAN
Mieszkam na prowincji, Polska C lub D jak kto woli, w budownictwie ruch, nie ma szans na znalezienie robotników, a tymczasem oceniający z zewnątrz oceniaja to tak:
Prognozy tempa wzrostu gospodarczego dla Polski
instytucja 2017 2018
Goldman Sachs 4,4% 3,6%
Moody’s 4,3% 3,5%
Morgan Stanley 4,1% 3,4%
Credit Agricole 4,1% 3,8%
Narodowy Bank Polski (prognoza z lipca)
4% 3,5%
Fitch 4% 3,2%
S&P (prognoza z lipca)
3,6% 3,1%
źródło: money.pl
Opozycja, gdyby przypadkiem taka się pojawiła musi najpierw uznać rzeczywistość.
To akurat może nie mieć znaczenia. W roku 1997 SLD przegrała wybory gdy wskaźnik wzrostu PKB oscylował w okolicy 7 proc. PIS w roku 2007 przegrał gdy wynosił – ok. 6 procent. Mniej więcej ile teraz było dwa lata temu gdy przegrywała Platforma. Nie ma prostego przełożenia stanu gospodarki na wynik wyborów.
Oczywiście, że nie ma prostego przełożenia, ale na samej negacji daleko się nie zajedzie. Gdyby ktoś pobawił się w konkurs na projekt opozycyjnej partii politycznej, która mogłaby konkurować z PiS ciekawe byłyby priorytety postulatów, które są dla wyborcy ważne. Socjolodzy nam w tym nie pomogą, bo są słabo zorientowani. Przy dobrze idącej gospodarce, spadającym bezrobociu, rosnących dochodach i braku alternatywy PiS ma kolejne wybory w kieszeni.