22.10.2021
Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie się stanie. Zapowiedź takiego rozwoju odbywającej się właśnie w Watykanie rutynowej wizyty u progu apostołów usłyszeliśmy od przewodniczącego Episkopatu Polski abpa Stanisław Gądeckiego, który na półmetku tej wizyty (rozpoczęła się 4 października i potrwa do końca miesiąca) 16 października podzielił się wrażeniami rozmów z najważniejszymi współpracownikami papieża Franciszka na łamach biuletynu KAI.
Jego zdaniem najważniejszym zadaniem jest „sprostowanie” błędnych informacji, jakie docierają do Watykanu za pośrednictwem liberalnych i wrogich Kościołowi mediów. Chodziło o spotkania w watykańskim Sekretariacie Stanu z kardynałem Pietro Parolinem i jego współpracownikami oraz z przewodniczący kongregacji, kard. Marc Ouellet. Ten drugi przypomniał polskim biskupom o dokumencie „Vos estis lux mundi” (pol. Wy jesteście światłem świata), motu proprio papieża Franciszka z 2019 r. Jak wiadomo, ten dokument zawiera przypisy, które powinno się zastosować w przypadku zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa seksualnego wobec osoby małoletniej lub bezradnej przez duchownych. Oprócz tego mówi też o postępowaniu i karaniu biskupów za tuszowanie takich przypadków.
I tutaj, jak relacjonuje dziennikarzowi KAI Gądecki, polscy biskupi skrytykowali stanowisko Watykanu wobec biskupów, którzy zostali ukarani za niedociągnięcia, uchybienia czy zapomnienia w prowadzeniu spraw duchownych oskarżonych o pedofilię. Te uwagi wywołały zdziwienie Ouelleta, czemu trudno się dziwić. Tymczasem zdaniem polskich biskupów, istnieje dysproporcja między karami, które zostały nałożone na biskupa po wstępnym dochodzeniu (i orzeczeniu trwałych), a sytuacją pedofila, który po pięciu latach wychodzi z więzienia, rozpoczynając swoje życie od nowa. Natomiast w przypadku biskupa następuje śmierć cywilna – usunięcie z urzędu i nagonka medialna, choć nie został skazany za pedofilie. Pozostaje poczekać na reakcje Franciszka.
Ale równie ciekawe są uwagi Gądeckiego o stosunku polskich biskupów do polityki i rządzącej partii. Otóż uznał za stosowne wyprowadzenie urzędników watykańskich z błędu, że w Polsce dochodzi do upolitycznienia religii. Jak wyjaśnia:
Ja starałem się korygować ten obraz lansowany przez media liberalne, który panuje od jakiegoś czasu, jakobyśmy byli powiązani z jedną partią polityczną. Odpowiedzialni watykańscy nie zdają sobie sprawy, że Kościół w Polsce kieruje się zasadą, że nie utożsamiamy się ani z lewicą, ani z prawicą, ani z centrum, ale pragniemy być z Ewangelią i wnosić w świat świeże spojrzenie, którego polityka mieć nie może.
Pytanie, czy jego relacja zostanie zaakceptowana w sposób bezkrytyczny, czy wcześniej do Franciszka nie dochodziły na przykład ostre wypowiedzi dominikanina Ludwika Wiśniewskiego, który od lat zwraca uwagę, że jest zgoła inaczej. Podobnie liczne listy, jakie ofiary pedofilów w sutannach kierują od lat do watykańskich urzędów, powinny pomóc watykańskim urzędnikom, jak i samemu papieżowi Franciszkowi wyrobić sobie zdanie, że tak naprawdę kary, jakie do tej chwili spotkały dziesięciu polskich hierarchów, są śmieszne wobec dziesięcioleci cierpień dzieci, które nie doczekały się kar dla swoich oprawców.
Właśnie w kontekście tej wizyty w Watykanie polskich biskupów warto przypomnieć rzeczy oczywiste, ale chyba już częściowo zapomniane. Od początku pontyfikatu, a więc od 13 marca 2013 Jorge Bergoglio wzbudził powszechne zdumienie i entuzjazm radykalną zmianą w podejściu do trzech rzeczy: uchodźców, przestępstw pedofilii księży i do homoseksualizmu. Jeśli chodzi o uchodźców, to nie tylko wygłaszał wzruszające mowy, ale kilka miesięcy po wyborze na papieża wybrał się na miejsce najbardziej dotkniętym kryzysem uchodźczym, na wyspę Lampeduzę, by być blisko tragedii i wyrazić swoją pełną i bezkompromisową solidarność z jej ofiarami. I tak już zostało do dzisiaj. Można powiedzieć, że solidarność z uchodźcami i wszelkimi formami prześladowań krajów czy grup na świecie jest swoistym znakiem firmowym papieża Franciszka. Trwający od kilku tygodnie kryzys uchodźczy na polsko-białoruskiej granicy nie dał do myślenia żadnemu biskupowi polskiemu. Ani jeden nie pojawił się tam by wyrazić swoją solidarność z uchodźcami. Widocznie uznali, że politycy mają swoje racje, z którymi nie należy dyskutować.
Podobnie, jeśli chodzi o stosunek do pedofilii księży i strukturalnego tuszowania przestępstw kleru katolickiego niemal od początu Bergoglio podjął bezkompromisową walkę, choć nie obyło się bez potknięć jak chociażby bronienie w zaparte mianowanego przez siebie biskupa Juana Barosso, który okazał się głównym obrońcą notorycznego pedofila księdza Fernando Karadimy. To właśnie ten przypadek sprawił, że w maju 2018 roku cały chilijski episkopat podał się do dymisji. Biskupi polscy nie widzą problemów, nie chcą udostępnić państwowej komisji swoich archiwów, co więcej uważają, że ci skazani przez Watykan za tuszowanie pedofilii zostali skrzywdzeni.
Jeśli chodzi o stosunek Franciszka do homoseksualizmu i ogólnie do osób LGBT to amerykański jezuita James Martin, opublikował ostatnio artykuł, w którym wymienił aż jedenaście przykładów słów i zachowań Franciszka, które wskazują na jego przychylność wobec tych osób. Martin zaczął swoje wyliczenie od pamiętnych słów Franciszka, gdy pytany, co sądzi o osobach homoseksualnych, odpowiedział: „a kimże ja jestem, by je osądzać?” Nie podzielam entuzjazmu Martina i dostrzegam w argentyńskiego papieża brak konsekwencji i szereg wypowiedzi dwuznacznych. Jednak na pewno nie można go w żaden sposób zestawiać z homofobicznymi wypowiedziami wielu polskich hierarchów z abpem Jędraszewskim na czele.
Jednak najbardziej bulwersujący jest stosunek polskich biskupów do zjawiska pedofilii w Kościele i kolejne rewelacje związane z publikacją różnych komisji państwowych od USA, Australii i Irlandii poczynając, a na Niemczech Polsce i Francji kończąc. Szczególnie raport tej ostatniej opublikowany niemal jednocześnie z rozpoczęciem wizyty ad limina polskich biskupów, 5 października wzbudził głębokie poruszenie na całym świecie.
Również papież Franciszek wyraził swój ból wobec ogromu cierpień doznanych przez dzieci ze strony księży pedofilów. Jego zdanie „Nam wstyd, a Tobie Panie chwała” wyrażające emocjonalną reakcję, obiegło światowe media. Jednak polskich biskupów ten raport nie wzruszył, oni są przekonani, że kary, jakie ich spotykają, są niewspółmierne do przewin związanych z systemowym kryciem pedofilów w sutannach.
Oni nie mają czasu, by się zapoznać z bulwersującymi danymi francuskiego raportu przygotowanego przez gorliwego katolika i uznanego prawnika Jean-Marca Sauvé. Już cyfry zniewalają. W latach 1950-2020 od 2900 do 3200 pedofilów w sutannach skrzywdziło około 230.000 dzieci. Jeśli dodać krzywdy doznane ze strony świeckich współpracujących z klerem w ramach kościelnych instytucji to ta liczba wzrasta do 300.000.
To statystyka. Za każda z tych cyfr skrywa się dramat, który dopiero teraz został nazwany. Wiele z tych dzieci nosi swoje traumy w sobie do dzisiaj, również w dorosłym życiu. Kościół jak dotąd trzymał się daleko od ofiar, zbyt był zajęty ochroną własnego dobrego imienia, nie zależało mu też na nagłaśnianiu liczby przestępców. Ofiary przyjęły publikację liczącego ponad 2500 stron raportu z prawdziwą ulgą. Wreszcie ich krzywda została nazwana. Jest nadzieje, że zostanie też w sposób sprawiedliwy zadośćuczyniona. Tak w każdym razie postulują autorzy raportu.
Wróćmy do tytułowego pytania. Czy Franciszek uwierzy w narrację przedstawianą mu przez kolejne grupy polskich biskupów? Czy stać go będzie na jej weryfikację w świetle raportów i listów, jakie od lat są wysyłane do różnych watykańskich kongregacji i do niego samego? Na razie trudno dociec. Musimy poczekać na zakończenie wizyty polskich hierarchów i na końcowe pouczenie, jakie do nich skieruje papież Franciszek.


Jakkolwiek by papież zareagował to wszystko oprócz zbiorowej dymisji całego episkopatu będzie reakcją niewspółmierną. Żadne pouczenia, połajanki nic biskupami nie wzruszy. Oni jak szlachcic na zagrodzie…
*
Jedynym sposobem na pokorę i biskupów i kleru są owieczki czyli wierni. To oni nogami i pieniędzmi mogą zreformować ten polski odłam krk. Ściślej absencją na mszach a zwłaszcza absencją na tacy. Już młodzież i dzieci masowo rezygnują z religii i oby tak dalej.
Pełna zgoda
No i tego właśnie nie pojmuję. Tak trudno zrozumieć, że to zachowanie samobójcze na dłuższą metę? Jak to się stało, że mamy episkopat bez cienia wyobraźni? To wygląda jakby ich dobierano wg jakiegoś klucza.
Chyba nie najmądrzejszego.
Każda mafia uważa, ze jej się uda. Pruszkowska, wołomińska, toruńska, łagiewnicka. Mafia może mieć rację. Jak na razie, same sukcesy mierzone liczbą zgwałconych ministrantów, i żadnych porażek mierzonych liczbą skazanych biskupów. Mafia ma powody do optymizmu.
Zgodnie wyrażane samozadowolenie polskich biskupów jest zbyt ostentacyjne, żeby mogło być prawdziwe. To najwyraźniej źle ukrywana urażona duma nie pozwala im się przyznać do otrzymanych napomnień i faktycznego przebiegu wizyty. Czy pociągnie ona za sobą jakieś znaczące zmiany, to już inna sprawa.Tu nie spodziewałabym się rychłych rezultatów zarówno z uwagi na niereformowalność biskupów, jak i nierychliwość w działaniu prędkiego w mowie papieża Franciszka.