Krzysztof Łoziński: Edukacja obywatelska, durnie!4 min czytania


05.09.2024

W tle tego, co się dzieje w bieżącej polityce, a zwłaszcza w przywracaniu praworządności i rozliczaniu przestępstw poprzedniej władzy, wydać coraz wyraźniej, że społeczeństwo, które tak się domagało demokracji i praworządności, często samo tych pojęć nie rozumie.

Obserwuję dyskusję w mediach społecznościowych i widzę dość powszechne żądanie, by aresztować, więzić i „rozliczać” szybciej, nie bacząc na dowody, na procedury i ogólnie na prawo. Panuje dość powszechne myślenie rodem z PiS-u, że skoro mamy rację, to prawo nie jest ważne.

Bo co to znaczy „szybciej”? Czego się domagamy? Sądów doraźnych jak za Stalina? Dominuje myślenie, że trzeba kogoś aresztować, “bo jest winien”. A skąd wiemy, że jest winien? Bo wiemy. Z głowy, czyli z niczego.

Czy naprawdę chcemy procesów jak w stanie wojennym z 1981 roku, gdy do skazania i uwięzienia ludzi nie trzeba było dowodów, a czasem nawet aktu oskarżenia? Sam siedziałem na Rakowieckiej z człowiekiem „zatrzymanym na prośbę komendanta stołecznego milicji” (siedział 20 dni). Wtedy nawet Sąd Najwyższy nazywany był Sądem Najszybszym, bo gdy sąd niższej instancji kogoś uniewinnił (lub skazał za mało), Sąd Najwyższy przez pół godziny przeczytał wszystkie tomy akt i zmieniał wyrok. Skazany nawet do aresztu po swoje rzeczy nie zdążył dojechać.

Bardzo wielu ludzi nie rozumie, dlaczego postępowania tyle trwają, czyli nie rozumie, że trzeba rzetelnie zebrać dowody, przesłuchać świadków, to wszystko spisać, a później sąd musi ten cały materiał (w niektórych sprawach kilkadziesiąt tomów akt) przeanalizować, zaczym wyznaczy termin rozprawy. A to wszystko trwa. Nie da się w kilka miesięcy rozstrzygnąć sprawy dotyczącej miliardów złotych i dziesiątków świadków.

Pamiętam moją prasową dyskusję z Lechem Kaczyńskim i Zbigniewem Ziobro (rok 2004), którzy uważali i głosili, że rzetelne postępowanie dowodowe można pominąć, lub uprościć. Pamiętam zdanie wypowiedziane przez Lecha Kaczyńskiego: „Są ślady zębów tego zbira, a nie można go skazać z powodu jakiś pomniejszych wątpliwości”. Nie wiedziałem wtedy, że chodzi o Tomasza Komendę, a pomniejsze wątpliwości polegały na tym, że nie mógł być tam, gdzie dokonano zbrodni (tekst napisany dla Gazety Wyborczej, do przeczytania także w Studiu Opinii. https://studioopinii.pl/archiwa/185755).

A w tej chwili wielu obrońcom demokracji i praworządności marzy się koncepcja prawa Lecha Kaczyńskiego, aresztować i skazywać szybko, z pominięciem „pomniejszych wątpliwości”, oraz prowadzenia „polityki karnej” (czyli poważnego przestępstwa przeciw prawu).

Obserwuje też sporo opinii „z naszej strony” kwestionujących zasady demokracji, wynikających z braku wiedzy na temat demokratycznych procedur. A więc emocjonalnie, w szlachetnym uniesieniu, domagamy się demokracji, ale sami dobrze nie wiemy, co to jest. Przykład: w szlachetnym i zasłużonym dla demokracji stowarzyszeniu pojawiło się zjawisko tak dobrze znane z czasów minionych – obrona stołka niczym niepodległości. Zarząd, który chce być zarządem po wsze czasy, broni jak niepodległości istną artylerią demagogii likwidacji limitu kadencji (bo mógłby być wybrany kto inny). Używa argumentów rodem z Komsomolskiej Prawdy: że gdy ustąpią, to władzę przejmą „ludzie, którzy się do tego nie nadają”. Albo argumentu, że w zupełnie innych bytach limitu kadencji nie ma. Np. w fundacjach. Sejmie, Senacie (dodam od siebie: w Kościele Katolickim, straży pożarnej i na kolei).  To tak jakby zwalczać zdanie „w samochodzie musi być silnik” przykładami „a nie, bo w kajaku i balonie go nie ma”. Ci ludzie zupełnie nie rozumieją, że wymieniane przez nich struktury są zupełnie czym innym, niż stowarzyszenie członkowskie.

Przykłady mógłbym mnożyć. Istotne jest to, by już na poziomie szkolnym uczyć na czym polega praworządność i demokracja. Uczyć, jak działa prawo, jakie są demokratyczne procedury i na przykład czym się różni fundacja od stowarzyszenia. Jeżeli takiej nauki nie wprowadzimy, to ciągle wygrywać będą koncepcje „demokracji uproszczonej”, czyli demokracja jest wtedy, gdy rządzę ja.

Krzysztof Łoziński

Emeryt

Ur. 16 lipca 1948 r., aktywista wydarzeń marca 68. Były działacz opozycji antykomunistycznej z lat 1968-1989, wielokrotnie represjonowany i dwukrotnie za tę działalność więziony.

Członek Honorowy KOD i NSZZ „Solidarność”

Autor o sobie

 

8 komentarzy

  1. Janusz 05.09.2024
  2. acl 05.09.2024
  3. Demokrata 07.09.2024
    • acl 08.09.2024
    • Demokrata 12.09.2024
  4. Kuba Karyś 12.09.2024