31.12.2024
Jak się uwolnić od rodzinnych traum?
Węgierska psycholożka kliniczna Noemi Orvos–Toth napisała książkę niezwykłą. Opierając się na najnowszych badaniach naukowych i własnej praktyce, próbowała wyjaśnić i przybliżyć zjawisko traum transgeneracyjnych (międzypokoleniowych), czyli przeniesienia jakichś bolesnych wydarzeń, których doświadczali przodkowie, do czasów współczesnych. Trauma dziadka przechodzi na wnuka. Przeżycia żołnierzy spod Verdun, II wojna światowa, Holocaust, wojna w Wietnamie – to w następnym i kolejnym pokoleniu, nerwica lękowa, fobie, stany depresyjne, myśli samobójcze, anoreksja czy bulimia.

W każdej podróży ku samozapoznaniu przychodzi moment, w którym zdajemy sobie sprawę, że nasze problemy, lęk, negatywne wzorce, a nawet fizyczne objawy mają swoje korzenie w odległej przeszłości. Traumy naszych przodków odbijają się echem w codziennym życiu, niewidzialnie kształtując nasze przeznaczenie. Tylko dlatego, że coś się skończyło, nie oznacza ,że odeszło na zawsze ..pisze Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psycholożka i terapeutka uzależnień, w swojej recenzji.
Książka pozwala również zrozumieć zawiłe kwestie relacji rodzinnych. Czy jesteśmy dzieckiem chcianym, czy nie, jedynakiem, czy kolejnym, chłopcem czy dziewczynką, bo może wolelibyśmy na odwrót? Czy dom jest bezpieczny, czy panuje w nim mrok i przemoc? Czy jako dziecko mieliśmy przyjaciół z rówieśniczej grupy? Czy byłem/am dzieckiem zastępczym, bo rodzice się nie kochali?
Autorka nie podaje rozwiązań, zwraca natomiast uwagę na sam problem dziedziczenia traum transgeneracyjnych. I pojawia się zwrot „trzeba to przepracować”; czyli trzeba o tym rozmawiać, analizować, oswajać tak długo, dopóki nie zniknie lęk.
To książka dla wszystkich, szczególnie jednak polecam ją młodym. Dobrze jest wiedzieć, że nie jesteśmy sami ze swoimi trudnościami, a z podobnymi ,zmagają się też zmagają się też inni.
Helena Kapri
Znowu kwintesencja ważnej książki! Wątpię jednak, czy można się uwolnić od rodzinnych traum, które się odziedziczyło po przodkach… Przepracowywanie ich, analizy, rozmowy, oswajanie “tak długo, dopóki nie zniknie lęk”, to praca raczej syzyfowa. Maria Janion dawno temu zauważyła, że idziemy przez świat/historię – zawsze ze swymi trupami.
Bardzo ciekawe są badania nad przekazem genetycznym. KIlka lat temu zetknąłem się z badaniami wyjaśniajacymi “nadzwyczajne” zdolności Zydów w stosunku do uzdolnień przedstawicieli innych nacji. Wymagania religijne sprawiły iż dzieci żydowskie od czasów Chrystusa a więc ok. 2000 lat temu miały obowiązek opanowania czytania, pisania i liczenia. Masowa oświata tego narodu wyprzedziła taką sama oświatę w Europie o 1800 lat. To spowodowało przewagę zdolności i talentów dzieki umiejętnosciom zapisanym w genach. Teraz okazuje sie, że dziedziczymy w genach nie tylko rzeczy pozytywne ale także wszelkiego rodzaju traumy. Poznawanie natury homo sapiens jest nie mniej pasjonujące niż poznawanie świata zewnętrznego wobec nas.
Powinnam przeczytać tę książkę. Od lat szukam pomysłów na pozbycie się lęków z przeszłości, nie umiem się od nich uwolnić.
Roxi proponuję czytanie nie tylko ‘psycholożek klinicznych’, ale – przede wszystkim – literatury pięknej… Na przykład austriackiego pisarza Petera Handke i jego książeczkę Pełnia nieszczęścia.
Izydor ma rację; trzeba czytać literaturę, także polską. A oto fragment z “Wesela”:
„Wina ojca idzie w syna;/ niegodnych synowie niegodni;/ ten przeklina, ów przeklina –
ród pamięta, brat pamięta,/ kto te pozakładał pęta/ i że ręka, co przeklęta,/ była swoja”
W podobnym temacie jest też książka „Traumaland. Polacy w cieniu przeszłości” Michała Bilewicza.
Będziemy ją omawiać na spotkaniu Klubu Książkowego (https://kodmalopolska.pl/?tribe_events=klub-ksiazkowy-traumaland-polacy-w-cieniu-przeszlosci) – zapraszam zainteresowanych.
Tego Michał Bilewicza znanego z głupawych wpisów na X?
Komentarz prof.Michała Bilewicza, odnoszący się do faktu, że Polska ratyfikowała Rzymski Statut Miedzynarodowego Trybunału Karnego:
Obaj Panowie słusznie wskazują literaturę piękną jako źródło wsparcia ludzkich problemów z traumami przeszłości. Przy okazji warto zazznaczyć, że tradycyjnymi polskimi lekarstwami na podobne problemy były do niedawna spotkania towarzyskie i …alkohol. Czytelnictwo jako niszowe jawiło się na dalszych miejscach pośród remediów na smutki i lęki.
Książka jest na mojej liście do przeczytania. Zgadzam się, że młodych można w tym temacie edukować , bo najprościej jest rozwiązywać problemy, zanim odbiją się one echem na relacjach z dziećmi.
Wiele starszych osób do dzisiaj nie zdaje sobie sprawy, że wyrastali w dysfunkcyjnej rodzinie.
Moja przyjaciółka jak szalona robi zapasy na cały rok, ma dwie duże lodówki i ogromną spiżarnię, mimo, że sama mało je.. Okazało się, że jej babcia w czasie wojny była odpowiedzialna za wyżywienie całej rodziny.. Kiedy to do niej dotarło, zaczęła inaczej patrzeć na to co wyrabia, robiąc 150 słoików ogórków latem i padając na twarz.
Dominick LaCapra wyróżniał (za Freudem) przepracowanie (working through) i niekontrolowane wybuchy (acting-out). Tylko te pierwsze uważał umożliwiają dojrzewanie i wzrost, te drugie trzymają nas w więzieniu przeszłości (traum). Znam mało ludzi, którym udało się przepracować swoją przeszłość, natomiast ciągle natykam się na wybuchowców. Nie znam ani polityka, ani księdza który przepracował swoje traumy.
Przeczytałem tekst Artura Nowaka pt. “Wszyscy jesteśmy alkoholikami” (GW, ‘Wolna Sobota’, 4-6 stycznia 25), w którym są zdania: “Nie da się zrozumieć siebie, jeśli nie poznasz wódczanej historii swoich przodków. (..) Nasiąknęliśmy codziennością pijanych, gburowatych ojców, matek, które wykrzykiwały swoją bezsilność. (…) Polska jakoś sobie z tym piciem poradziła. Zaakceptowała, a nawet polubiła pijaków. Na bani, na odwyku na głodzie w nawrocie. Oto nasze dzieje, w których odtwarzamy schematy dziejów naszych przodków. Z całą pewnością jesteśmy narodem wybranym przez wódkę”… Są tego trzy kolumny; fascynujące, katartyczne, przygnębiające, rewelacyjne, wstydliwe, wypierane… Tu już nie chodzi o lęk z powodu traumy, ale o piętno!
@ Eustachy : – Znaczy wódczana historia Słowian została zapisana w naszych (nieśmiertelnych) genach. Więc teoria rekapitulacji Haeckla, w takim kontekście ? Dla mnie to jeden ze znanych błędów logicznych. Fałszywy wniosek z prawdziwych (uznawanych za takie przez pół wieku) przesłanek..
@ Sławek – wybacz, ale jako żyd z żydów nie bardzo wierzę w te dziedziczne talenty.
Sam żadnych większych talentów nie wykazywałem, ale cały czas w szkole, aż do matury, byłem klasowym prymusem, po prostu dlatego, że chciałem ucieszyć ojca, którego bardzo kochałem. Z tego samego powodu zrobiłem kiedyś doktorat. Niestety nie odziedziczyłem jego wszechstronnych uzdolnień. Jako dzieciak czytałem u jednego głupiego psychologa (chyba ponad 65 lat temu) że nazywa się to “dryftem” (sic !) genetycznym. No więc tak sobie żegluję, w miarę mych możliwości.
Ciekawe w jakiej nacji jednostki pozbawione “…wszechstronnych uzdolnień” bywają prymusami a potem robią doktoraty ?
Dużo jest ostatnio nowości wydawniczych z psychologii.. Zadaję sobie pytanie, czy na pewno większość naszych problemów sprowadza się do traumy przodków? A jeśli przodkowie przeżyli traumę, a my nie mamy problemów? Poza tym, nasza historia to same traumy: martyrologia, zagłada i śmierć, bieda, epidemie katastrofy. Czy kiedykolwiek było spokojnie?
Tak, było! W raju…
Ciekawa recenzja. Ja chyba tę książkę niedawno w jakiejś księgarni przekartkowałem. Nie zwróciłem na nią uwagi (gdyby było inaczej pewnie bym pamiętał lepiej), ale teraz czytając tę recenzje, zadaję sobie pytanie czy nie będzie to dla wielu kolejne, bardzo wygodne, usprawiedliwienie. W postaci zwalania wszystkiego złego na rodzinę. To chyba nie jest lektura dla każdego. Choć pewnie wielu na jej przeczytaniu może skorzystać.