Historia pewnej bezkarności
08.12.2019
Motto:
„Wystarczy nie kraść”
Beata Szydło

Chcę państwu opowiedzieć na przykładzie, jak rodziła się bezkarność rządzącej obecnie ekipy, jak na długo wcześniej powstawały źródła tego, co dzieje się dzisiaj – bezprzykładnego rabunku zasobów państwa do prywatnych kieszeni ludzi władzy, działających paradoksalnie pod hasłami „wystarczy nie kraść”, „wzmożenie moralne”, „odnowa moralna”, „dobra zmiana”. Tego, że za zasłoną propagandy i rozdawnictwa cudzych pieniędzy (500+, 300+ itp.) działa przepompownia państwowej kasy na prywatne konta, ze SKOK-ów, spółek Skarbu Państwa, z posad w administracji państwowej, a nawet z Sejmu.
Tekst jest długi, więc proszę o cierpliwość, bo sam miód jest na końcu.
Historia tej bezkarności zaczęła się dawno, w 2007 roku, gdy pod rządami PiS odbywał się strajk pielęgniarek i „białe miasteczko” przed siedzibą KPRM. Premierem był wówczas Jarosław Kaczyński, ministrem Sprawiedliwości Lech Kaczyński, a wiceministrem i prokuratorem generalnym Zbigniew Ziobro.
Wówczas, w 2007 roku, w budynku KPRM strajkowało kilka pielęgniarek, od których docierały na zewnątrz informacje, że są bardzo źle traktowane, że uniemożliwia się im sen, że utrudnia dostęp do sanitariatów itp. Pod wpływem tych informacji, razem z Piotrem Rachtanem, jako dziennikarze, złożyliśmy w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście powiadomienie o możliwości popełnienie przestępstwa (nieludzkiego i poniżającego traktowania strajkujących) przez premiera Jarosława Kaczyńskiego. Po kilku dniach prokuratura umorzyła postępowanie „nie dopatrując się czyny zabronionego”. Zadałem pytanie prasowe, jakie czynności prokuratura przeprowadziła. Dowiedziałem się, że ustaliła nazwiska tych pielęgniarek i… nic więcej.
Przyszła zmiana rządów, oddzielono ponownie prokuraturę od Ministerstwa Sprawiedliwości, robiąc przy tym ogromny błąd – nie przeprowadzając weryfikacji prokuratury i pozostawiając w jej strukturach licznych i wpływowych „ludzi Ziobry”. Pozornie prokuratura była znów niezależna, ale jej część nadal była zależna, tylko nie od rządu, a od Zbiory i Kaczyńskich. To był naprawdę ogromny błąd i mam nadzieję, że nie zostanie popełniony po raz drugi. To było klasyczne niedocenienie przeciwnika, zakładając naiwnie, że gra on uczciwie. Tymczasem wszystko można tej formacji przypisać, tylko nie uczciwość.
Artykuł podzielony na strony.
Numery stron (na dole) są aktywnymi odnośnikami.
W listopadzie 2014 roku (rządziła PO i PSL) napisałem pismo do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, którego fragmenty poniżej przytoczę:
Smutne jest to, że za każdych rządów wymiar sprawiedliwości, a głównie prokuratura, pozostaje na usługach władzy. Nawet kiedy PiS wreszcie odejdzie – oni zostaną.
Z tego co pamietam ” niezależny ” prokurator generalny Seremet taki pro PO to nie był….
Owszem, ale chodzi mi o szeregowych prokuratorów. Seremet nie miał narzędzi żeby usuwać usłużnych urzędników czy korygować ich niegodne postępowania.
@Pirs: rządy i wymiar sprawiedliwości są obrazem społeczeństwa, jego dojrzałości obywatelskiej lub braku tej dojrzałości. Karykatura obecnych rządów i wymiaru sprawiedliwości nie wzięła się znikąd. Nawet szacowni seniorzy redaktorzy Studia Opinii mają inne spojrzenie na seksualne przestępstwa kleru i inne na poczynania w tym względzie znanego reżysera… czego zatem oczekiwać od ludzi, którzy wyrastają w warunkach dalekich od standardów przyzwoitości, uczciwości i dojrzałej obywatelskiej postawy, a którym zdarzy się być na kierowniczych stanowiskach w firmach, w rządzie czy w wymiarze sprawiedliwości? Jak długo obywatele muszą się sami sparzyć na sobie i swoich rządach, aby dostrzec tę bezwzględną zależność pomiędzy przyzwoitością na codzień zarówno w życiu prywatnym jak i na świeczniku jakiejkolwiek władzy? Niby proste, prawda?
Już dawno temu pisałem, że współwinni sytuacji w Polsce są dziennikarze, którzy najdalej w 2005 roku zaczęli zachowywać się jak kibice.
Pewnie i wcześniej takoe tendencje były, ale od 2005 się to mocno nasiliło – ważne było kto robi/mówi, a nie co robi/mówi.
Jak „nasi” to na pewno słusznie. Jak nie nasi – to na pewno nie mają racji.
Jak PiS to bedziemy wyliczać, jak to 500+ zrujnuje budżet. A jak Schetyna, to pochwalimy, że deklaruje i 1000+. W drugą stronę to samo.
Ponieważ gołym okiem było widać zaangażowanie po którejś ze stron to publiczność straciła zaufanie – to raz, a dwa zobaczyła przyzwolenie i przykład na niesymetryczne ocenianie.
Cały wielki temat rzetelności dziennikarskiej.
Przyszła zmiana rządów, oddzielono ponownie prokuraturę od Ministerstwa Sprawiedliwości, robiąc przy tym ogromny błąd – nie przeprowadzając weryfikacji prokuratury i pozostawiając w jej strukturach licznych i wpływowych „ludzi Ziobry”. Pozornie prokuratura była znów niezależna, ale jej część nadal była zależna, tylko nie od rządu, a od Zbiory i Kaczyńskich…… Jeszcze większym błędem PO i Tuska było zostawienie w służbach i ABW pisowsko -rosyjskie elementy + Kaminskiego na czele ABW.. ( Jeden z kilku kardynalnych błędów jakie popełniła PO.)…Rezultat : Afera podsłuchowa , która wywróciła rząd PO…
Przypominam banał: władza polityczna ma tyle władzy ile jej damy. A daliśmy dużo, za dużo. To samo dotyczy kościoła. Mamy, co mamy na własne życznie. Marsjanie nam Polski nie zepsuli, tylko my sami. Podobnie było z zaborami, na nasze życznie, no może dokładniej warcholskiej szlachty. Tę władzę można odebrać, choć to trudniejsze niż bezmyślen przekazanie (przypominam większość władzy jest przekzana prze nie głosujących i nie chodzących do kościoła.
Straszny rabuśnik ! Ale Saddam Husein miał 40 pałaców ! Nikt nie wie ile ma Putin. A Imelda Marcos miała 4500 par bucików w szafie. I coś tam milionów w Szwajcarii. A Czauszesku – całe złoto Rumunii. Ile złota odfiltruje z brudnej wody polskiej władzy ten kaczy plankton, trudno będzie policzyć. Jednak liczę na rodaków. Polak potrafi. Ale jeden kłopot : „…wszak to dziejów jest reguła, że tyranów gubi lęk. ” (Szpotański). Więc pytanie : ile zgubimy jeszcze razem z Głupim, zanim znajdziemy z Mądrym. Ale gdzie znaleźć tego/tą Mądralę ? W tej Sodomie ?
Nie jestem prawnikiem, ale zawsze dziwiłem się sądowi, który partię o takim statucie jak PiS w ogóle zarejestrował.
Czytałem cały statut PiS i wydawał mi się ewidentnym przykładem na organizację, której istnienie jest w świetle polskiego prawa zabronione. Klasyka bolszewizmu plus dodatki.
Pewnie się mylę, ale jak powiedziałem, nie jestem z tej branży.