06.09.2022

Dla wielu przejście na emeryturę to perspektywa budząca grozę, łącząca się z kryzysem i utratą poczucia sensu życia. Tak wszak być nie musi. Może to być początkiem życia wypełnionego sensem i radością istnienia. Mój zmarły w 2017 roku przyjaciel Zygmunt Bauman często mi powtarzał: zobaczysz jak przejdziesz na emeryturę, zaczniesz prawdziwe życie. Czekam więc i nie tracę nadziei, że tak właśnie się stanie.
Poza katedrą to książka, która cierpliwie czekała na lekturę od kwietnia. Ciągle coś/ktoś mi przeszkadzał w sięgnięciu po nią. Wreszcie taki czas nadszedł na początku września. To od zawsze ważny dla mnie czas. Już po wakacjach, a jeszcze nie w wirze zajęć mniej czy bardziej ciekawych. We wrześniu żyję w swoistym zawieszeniu, coś na kształt interregnum. To dobry czas na namysł nad tym, co naprawdę ważne, by odcedzić z szumu codzienności to, co przypadkowe i w gruncie rzeczy pozbawione jakiegokolwiek znaczenia.
Do tej sfery zaliczam politykę i debaty wokół kondycji instytucji religijnych. Z natury rzeczy to szum szkodliwy, ale nie można się nim nie zajmować, jeśli chcemy żyć w spokoju.
Jan Skoczyński i jego książka mogą być wielce pomoce w takim chwilowym zatrzymaniu umysłu na sprawach istotnych. To mogą być książki, o których pisze lub ludzie, których wspomina. Robi to zawsze z ogromnym taktem i wrażliwością. A z jednych i drugich wydobywa to, co najlepsze i warto zapamiętania. W „Nocie bibliograficznej” pisze, że „Eseje składające się na tom Poza katedrą powstały po przejściu autora na emeryturę. W większości były wcześniej publikowane”. W istocie te wcześniej publikowana czytałem. Jednak zebrane pod skrzydłami wspólnych okładek zyskują nową jakość, bo wchodzą ze sobą w nieplanowany wcześniej dialog, rozmowę. Wzajemnie się dopełniają i wspierają, poszerzają też konteksty, których w pierwodrukach nie było. Jest nim niewątpliwie niespieszne przyglądanie się światu z perspektywy Sanoka. Jak to bywa owocne – wiemy chociażby ze stałej obecności JS na łamach „Studia Opinii”.
Odnotować chciałbym pierwodruki. To trzy różne teksty, z których każdy ma swoją wagę. Krótka „Odpowiedź na ankietę” (155-158) to błyskotliwa refleksja na temat złudzeń, jakimi żyje obecna władza. Nie tylko nimi żyje, ale korzystając z sowicie opłacanego systemu ogłupiania ogółu, jakim stały się tzw. media publiczne, raczy nimi wszystkich, którzy są na nie skazane. Niestety jest to ciągle ponad 30% populacji (to akurat ci, którzy głosują na PiS). Pretekstem stało się niezbyt rozgarnięte pytanie ankietera/ów: „Jakiej świadomości historycznej potrzebują przeciwnicy Polski?”. To kolejna odsłona polskiej megalomanii, by odwołać się do tytułu błyskotliwej książki/eseju Jana Stanisława Bystronia o nieprzemijającej aktualności. Może na tak postawione pytanie należałoby odpowiedzieć pytaniem: a co to kogokolwiek obchodzi, co myślą lub nie myślą Polacy?
Jedyne, co ludzi obchodzi to pytanie, kiedy wreszcie Polacy staną się ludźmi. By sparafrazować znane powiedzenie Norwida…
Obszerny esej Desakralizacja języka religijnego w Polsce (169-186) jest pełnym troski namysłem nad procesem erozji języka religijnego w naszym kraju. Niby to sprawa dobrze znana i opisana. Jednak pod piórem Skoczyńskiego staje się istotną refleksją nad stanem polskiej religijności w ogóle, zwłaszcza od chwili objęcia rządków przez PiS. To właśnie w minionym siedmioleciu obserwujemy z jednej strony skrajne upolitycznienie religii, ale też ureligijnienie polityki, która najwyraźniej nie jest w stanie obejść się bez kropidła. Kościół katolicki bez żadnych niedomówień stał się brutalnym sakrobiznesem, a jego najpełniejszym ucieleśnieniem jest biznesmen z Torunia.
I wreszcie trzeci tekst, najbliżej związany z profesją autora, Historiografia filozofii polskiej od strony kulis (205-216) został opatrzony zagadkowym przypisem, który warto przywołać: „Jest to tekst wystąpienia na Pierwszym Kongresie Filozofii Polskiej zorganizowanym przez Katedrę Filozofii w Instytucie Historii Uniwersytetu Opolskiego w roku 2020. Znalazłem się tam wskutek niewłaściwego rozeznania intencji organizatorów. Refleksja nad rodzimą filozofią okazała się bowiem pretekstem konferencji o charakterze ideologiczno-politycznym”. No cóż: od 2015 roku w Polsce wszystko jest pretekstem, by uprawiać nachalną propagandę „jedynie słusznego sposobu widzenia świata”.
Czytając ożywcze strony książki Jana Skoczyńskiego z utęsknieniem myślę o komforcie życia emerytowanego filozofia, który już nic nie musi i robi tylko to, co uważa za słuszne. Dzieje się to z ogromnym pożytkiem dla czytelników jego niespiesznych tekstów.
Jan Skoczyński: Poza katedrą. Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe KATEDRA (2022). 218 str.
Mnie zainteresował fragment recenzji wydawniczej prof. Zbigniewa Opackiego: “Skoczyński (…) formuje program, ‘jak pisać historiografię filozoficzną’; wszak składają się na nią nie tylko idee, hipotezy czy teorie, ale również to, co towarzyszy ‘na co dzień i od święta’, tworząc swoisty ‘kontekst dla tekstu’, w którym przychodzi przebijać się przez zapory polityki, instytucji, gremiów opiniotwórczych, układów towarzyskich itp. Przeszkód, które nierzadko przesądzają o kształcie poglądu czy stanowiska”. (rewers okładki)
Znam prof. Obirka osobiście i znam też dobrze jego poglądy. Znamienne jest, że mówi, iż nie ma sensu zajmować się bieżącą polityką, a nawet krytyką instytucji religijnych, brzmi to jak samokrytyka. I podzielam myśl, że powinniśmy zostawić “Poza katedrą” te chwile intelektualnego wytchnienia, gdy zamkniemy telewizor lub nie czytamy gorączkowo portali internetowych w poszukiwaniu najnowszych wiadomości. Jeśli o mnie chodzi, lektura trwa w takim właśnie duchu.
Napisałem komentarz ale znikł może jeszcze wróci z czeluści cyberprzestrzeni…
Nie wiem, kto się skrywa za pseudonimem Samouk, ale mam powody wątpić, ze się znamy. Jego komentarz pozwala mi dodać do nazbyt skrótowego zwrócenia uwagi na ważką książkę Jana Skoczyńskiego jedną uwagę. Otóż jego pozostawanie obok akademickiego establishmentu zaowocowało głosem jasnym i wyrazistym. Pozostał nieprzemakalny na pseudonaukową nowomowę z jednej strony i na nacjonalistyczno-mesjanistyczny żargon z drugiej. Styl to człowiek brzmi znowu wiarygodnie i przekonująco. Myślę, że ta maksyma Dionizjusza z Halikarnasu jest mu bliska.