Grzegorz Kofla: Bogate Niemcy, biedni Niemcy20 min czytania

kolonia katedra2013-06-09. Z dużą  ciekawością czytam prezentowane na tym portalu przemyślenia i analizy szanownych autorów na tematy aktualne oraz historyczne. Są one ogromnie interesujące nie tylko ze względu na same wnioski, wypływające z przedstawianych opinii, ale także dlatego, iż obrazują – jak mniemam w całkiem sporym zakresie – spojrzenie na świat polskich elit intelektualnych.

Sam od wielu już lat mieszkam w Niemczech, a wyjechałem z kraju jako młody chłopak. Moje spojrzenie jest wiec oceną gościa z zewnątrz, który w dużym stopniu wychował  i wykształcił  się w oparciu o niemieckie  fundamenty. Mimo to, niczym syn marnotrawny powracający do domu rodzinnego po dłuższej przerwie, doskonale pamiętam jak wyglądał on za czasów dzieciństwa i wczesnej młodości.

Jest to o tyle łatwiejsze, iż ze względu na najbliższą rodzinę mieszkającą na stałe w Polsce nigdy nie brakowało mi  kontaktu, a tym samym bieżących wiadomości na temat ojcowizny.

Tyle nudnego wstępu. Dlaczego mam czelność wyrywać się do głosu wśród tak znakomitych autorów?

Na usprawiedliwienie posłużę się pewną anegdotą. Wymyślanie nowych oraz przerabianie znanych skeczów sprawia mi wielką przyjemność. Ideę kariery na scenie porzuciłem jednak po pewnym kluczowym przeżyciu. Pewnego razu (jako ochotnik) miałem robić za komika. Gdy doszło do mojego występu, chyba poniekąd przesadziłem z filozoficzna głębią swoich żartów i nagle padł głos z trybun: „he gościu dobrze gadasz, ale kiedy będzie w końcu ten komik?“ I tak zostałem lekarzem.

Uwaga: tekst został podzielony na strony. Dostęp do kolejnych stron u dołu artykułu.

Ale powrócimy do meritum, a więc obiecana historia. Gdy przeprowadziłem się do nowego akademika, w pierwszy dzień po przeprowadzce i ostrej imprezie na cześć nowego pokoju zadzwonił nagle telefon.

Niby nic szczególnego, a jednak okazał się być to kolejny kluczowy moment w moim dotychczas nie tak przecież długim życiu. Byłem co najmniej poirytowany, a przede wszystkim mocno zdziwiony.  Po pierwsze była godzina ósma rano, a więc po studenckiej imprezie spałem od jakichś dwudziestu minut, a po drugie nie miałem jeszcze w nowym mieszkaniu telefonu…

W tamtych czasach komórki były co najwyżej zjawiskiem egzotycznym, a ja nie zameldowałem jeszcze w telekomie nowego adresu. To, że ja nie miałem telefonu nie znaczy, że telefonu w pokoju nie było. Okazało się ze był, prawdopodobnie po poprzedniku i ku mojemu zdumieniu, jak widać działał. Wnerwiony gwałtownym wybudzeniem podniosłem słuchawkę:

–  Heee?
–  Hallo, hier ist Monika. Ich mach‘ endgültig Schluss mit dir (halo, tu Monika, zrywam z tobą ostatecznie) – odgłos rzuconej słuchawki. Pusty sygnał.
–  Hallo??? ee? Wie?

Niestety Monika już dawno się rozłączyła. Kiego licha – pomyślałem i zasnąłem.

Gdy obudziłem się koło godziny osiemnastej, moją pierwszą myślą było jakby tu zorganizować sobie jakieś śniadanie, ale już drugą była Monika…

Od tego momentu Monika nie chciała mi już po prostu wyjść z głowy. Do wczoraj co prawda nie znałem bliżej żadnej Moniki, więc ta strata nie powinna w sumie aż tak mnie dotknąć.

Z drugiej jednak strony, człowiek zdaje sobie najczęściej sprawę jak bardzo coś było dla niego ważne lub jak wielce mu czegoś brakuje, dopiero gdy to stracił!

Och Moniko, co było miedzy nami nie tak? Jak sprawy mogły się tak zagmatwać i czemu wszystko musiało się tak szybko skończyć?“

Długo jeszcze przeżywałem rozstanie z Moniką. W końcu jednak doszedłem do wniosku, że prawdopodobnie po prostu mieliśmy dla siebie zbyt mało czasu.

Jedyną pamiątką jaka mi po Monice pozostała był aparat telefoniczny. Nie pozbyłem się tego przestarzałego modelu dość długo, a kiedy dzwonił zawsze wspominałem Monikę zastanawiając się dlaczego ze mną zerwała.

Aby wszystko jeszcze bardziej przekoloryzować dodam, ze choć powyższa anegdota jest w pewnym stopniu przeróbką znanego niemieckiego skeczu Horsta Eversa, podobna historia przydarzyła mi się na prawdę, a moja dzisiejsza żona ma na imię Monika. Monika nie chciała mnie już po prostu opuścić… mimo że ze mną zerwała.

 

16 komentarzy

  1. Jerzy Łukaszewski 09.06.2013
    • bisnetus 09.06.2013
  2. PiotrG 09.06.2013
  3. Skalski 09.06.2013
    • przyjaciel Moniki 09.06.2013
  4. PIRS 09.06.2013
  5. nexton 09.06.2013
    • ratus 10.06.2013
  6. bisnetus 09.06.2013
  7. przyjaciel Moniki 09.06.2013
  8. bisnetus 09.06.2013
    • przyjaciel Moniki 09.06.2013
  9. Jerzy Łukaszewski 09.06.2013
  10. narciarz 12.06.2013
  11. granparooster 13.06.2013
  12. a.f. 15.06.2013