Stefan Bratkowski: Wstyd i sprawiedliwość (6)36 min czytania

06. Nim przyjdą ciemne wieki

29.12.2021

Bogów nikt nie siał w przyszłej Grecji Hellenów. W jej przyrodzie rośli sami. I to wszędzie. Miejscowa zaś boskość nie zawsze poddawała się bóstwom innych dolin czy równin, raczej ścierała się z nimi. Nawet po upowszechnieniu przejętych imion bogiń lokalne społeczności miały swe odrębne Hery, Ateny, Afrodyty, Artemidy z różnymi przydomkami, wiążącymi bóstwo z nimi! Co nie przeszkadza, że np. kult Ateny Ferganę, Ateny Robotnicy, rozszedł się z pracowitych Aten po całej Helladzie… Była widać potrzebna.

Na ten obraz nałożyć musimy różnorodność plemienną najeźdźców późniejszych, już z męskimi wodzami. Ci Achajowie i potem Dorowie dzielili się na ziemiach Grecji wybranymi okolicami — i, co ciekawe, poddawali się miejscowym boginiom, czego dowód mamy w przetrwałych do czasów podróży Pauzaniasza, miejscowych kultach owych Afrodyt, Her i Artemid. To zaskakujące, bo, jak wiemy z własnego doświadczenia, nikt nie różni się i nie kłóci tak jak zwycięzcy – zwłaszcza kosztem zwyciężonych… Achajowie musieli żywić kompleksy wobec wyżej cywilizowanych tuziemców. Kiedy już wymordowali opornych, chcieli im dorównać – co jako stepowym prymitywom zabierze im paręset lat. Zanim dorównają Mykenom, upłynie blisko tysiąc lat! Czas się nie spieszył, postęp też nie, jeszcze wojna trojańska, jak ją sobie wyobrażał genialny autor Iliady, to wojna panujących nad Grecją dzikusów, nieznających jeszcze żelaza, nie mówiąc już o stali… Przy zerwanej ciągłości cywilizacji dłuższą ciągłością wykazywała się ignorancja. Niemniej ukształtuje się wtedy fenomen aojdów i będą oni wyśpiewywali w mitach nowym zdobywcom chwałę ich przodków tudzież ich samych. Tyle że tych przodków do śpiewania o nich, do mitów, Achajowie i Dorowie obierali sobie sami.

Jeśli tyle greckich bogiń nosiło imiona przedgreckie, to pierwociny mitów z tymi imionami rodzić mogły się już wśród miejscowych Pelazgów, jak ich Grecy nazwali. Nie musiały owe mity czekać na imigrację Eolów. Przybysze, jeśli zachowali i rozwijali te mity, musieli stopić się wcześniej z miejscową ludnością — żeby miał kto, jacyś ludzie żywi, jacyś proto-aojdowie, przekazać te imiona pamięci następnych pokoleń. Nie opowiadały mitów pomniki ani groby. Już Pelazgowie przyjmowali obcych, czyli Eolów, do kultów swoich bóstw, ci obcy i te boskości przejmowali — inaczej by się nie uchowały. Dominowały bóstwa kobiece — to samo się powtórzy w epoce Homera. Skoro przybysze ich nie odrzucili i nie zanikły, mamy prawo zakładać, że i tej zapomnianej eolskiej imigracji przywodziły kobiety. Może ową koagulację międzyplemienną zawdzięczamy właśnie matriarchalnej mądrości przywódczyń? O ich władzy zapominano z całym rozmysłem. I w „męskiej” cywilizacji Achajów, i w naszych czasach — tak interesująca Encyklopedia świata starożytnych Greków Davida Sacksa, jak wiemy, nie bierze w ogóle pod uwagę epoki matriarchatu. No ale, jak przypominałem, Anglia dopuściła kobiety do głosu dopiero w 1926 r.

Osiedlali się w Grecji Pelazgów niedawni koczownicy. Przybywali z gołych stepów, gdzie rozciągał się znany jeszcze Mickiewiczowi „suchego przestwór oceanu”. Pierwotne siedziby Indoeuropejczyków, gdzieś tam pod Pamirem, co rusz w sejsmicznych dygotach, jakby strząsały ich z siebie. Nasi przodkowie szli stamtąd wiekami najpierw stepami Azji Środkowej, potem stepami południa przyszłej Rosji. Po tym doświadczeniu bałkańskie nieprzebrane bogactwo przyrody musiało dla nich samo przez się tchnąć boskością. Stąd owo lokalne przebóstwianie drzew, źródeł, strumieni, rzek, grot, jaskiń, zatok morza. Grecja, nie tylko ta wczesnych migracji i podbojów, prawie co dolina buchała jakąś odmienną boskością, i to suwerenną. Sam las był jedną wielką świątynią – i takową się stawał w niejednym znanym nam przypadku. Zaludniły go, rzecz charakterystyczna, bóstwa żeńskie, driady, nimfy, żyjące w drzewach leśnych. Nie znikały ze ścięciem swego drzewa, spośród nich tylko hamadriady kończyły żywot razem ze swymi drzewami.

Magią tym bardziej było już samo rolnictwo, istny cud przyrody, sprawiony ludzką ręką Pelazgów — zagrzebuje się w ziemi ziarno i wyrasta z niego nowa roślina, jak ta, z której pochodzi ziarno! Czy nie wierzyć tu w reinkarnację? Czy to nie argument na rzecz nieśmiertelności duszy, jeśli już ktoś duszę wymyślił? Niemniej Frazer (s.33) podaje, że w wielu krajach dla otrzymania dobrych plonów (!) rzucano w pole… kamienie. Dlaczego, Frazer nie wyjaśnia. Jest jasne, że z kamieni wyrosnąć nic nie może, nie ma nic bardziej bezpłodnego i martwego niż kamienie – i prawdopodobnie właśnie to im nadawało symboliczne znaczenie. Rzucając je, prawdopodobnie zaklinano bogów – my rzucamy to, co martwe i bezpłodne, wy rzućcie w glebę tylko płodność i urodzaj. A znowuż wyrocznia delficka przykazała uratowanej z potopu parze ludzkiej rzucać za siebie kamienie – z kamieni, rzucanych ręką Deukaliona, wyrastali mężczyźni, z rzucanych ręką Pyrry – kobiety. Czyli dokonywało się coś niemożliwego… Fenickiemu królewiczowi, Kadmosowi, mitycznemu założycielowi Teb (beockich), taż wyrocznia kazała posiać zęby wyrwane pokonanemu smokowi, a z nich wyrośli groźni wojownicy, Spartanie, „ludzie posiani”; Kadmos rzucił w nich kamieniem i zaczęli bić się między sobą, aż zostało tylko pięciu i uznało władzę Kadmosa… Tylko więc bogowie mogli sprawić, by coś urodziło się z kamienia. A Grecja, swoją drogą, Sparty nie kochała, to wyraźnie mit złośliwy, obmyślony chyba w Tebach. To chyba nie przypadek, że pojawiają się w tej historii Teby tak odległe od południa Peloponezu. Musieli Spartanie przy tak rolniczym źródłosłowie ich imienia pochodzić z krainy o płodnych glebach i też czytamy o Beocji w Małej Encyklopedii, że w jej dolinach uprawiano „pszenicę najlepszego gatunku, źródłem bogactwa była również hodowla bydła” (t.1, s.147). Musiał prawdopodobnie Kadmos podbić doliny Beocji, rządzone przez smoka, którego zębami byli ci groźni Spartanie, mało ich zostało po tym podboju, choć raczej więcej niż pięciu, a ci pewnie uszli na południe…


Artykuł podzielony na strony.
Numery stron (na dole) są aktywnymi odnośnikami.

Print Friendly, PDF & Email