(22 marca)
W dzisiejszej „Rzeczpospolitej” można przeczytać:
Polacy za karą śmierci
Politycy PiS chcą wprowadzić karę śmierci. Nie pozwala na to projekt Konstytucji UE. Dlatego minister Zbigniew Ziobro proponuje w tej sprawie europejską dyskusję
– W przypadku najbardziej odrażających morderstw kara śmierci jest jedyna, która czyni zadość poczuciu sprawiedliwości – przekonuje minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jego zdaniem brak takiej kary powoduje, że sprawcy najohydniejszych czynów cieszą się nieuzasadnioną przewagą nad ofiarami, a po upływie kilkunastu lat zazwyczaj i tak wychodzą na wolność.
Polska konstytucja nie zabrania stosowania tej kary. Jednak od 1988 r. nie jest wykonywana. Nie przewiduje jej kodeks karny, w którym zastąpiono ją kara dożywotniego więzienia. Nasz kraj ratyfikował też europejską konwencję praw człowieka, która zakazuje stosowania kary śmierci w warunkach pokoju.
Minister powołuje się jednak na sondaże pokazujące, że większość Polaków chce jej przywrócenia. -Podobnie jest w innych krajach UE, np. Wielkiej Brytanii czy Holandii – przekonuje. I podaje też przykład USA: -Tam przez kilkanaście lat obowiązywało moratorium na wykonywanie kary śmierci. Potem większość stanów ją przywróciła.
Ziobro powołuje się również na badania naukowe: -Jedna egzekucja zapobiega popełnieniu 14 – 18 zabójstw – zapewnia minister.
Dyskusja o karze śmierci odżywa w Polsce przy okazji bulwersujących zbrodni. Ostatnio po zabójstwie właścicieli kantorów na południu kraju, trzech posłów PiS pytało w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Beatę Kempę o możliwości jej przywrócenia. – Państwo, które z założenia jest gwarantem sprawiedliwości, ma moralne prawo do wymierzenia najwyższej kary za zbrodnie kwalifikowanego zabójstwa – odpowiedziała Kempa. Dodała, że prawo europejskie na to jednak nie zezwala.
Dlatego minister Ziobro chce poruszyć tę kwestię na forum UE. Okazją są negocjacje nad eurokonstytucją, której projekt zawiera zakaz orzekania i wykonywania kary śmierci. Politycy do pomysłu debaty podchodzą jednak sceptycznie. Szymon Pawłowski, rzecznik LPR: – Większość posłów LPR jest za karą śmierci. Ale nie ma teraz na to klimatu. Są sprawy ważniejsze, np. aborcja. (…)
Mój pomysł na przezwyciężenie impasu jest bardzo prosty. Sprawę kary głównej można by harmonijnie połączyć z kwestią aborcji. Proponowany przez LPR, popierany przez Radio Maryja i wręcz lansowany przez marszałka Sejmu, Marka Jurka projekt zapisu konstytucyjnego w sprawie ochrony życia mógłby brzmieć: „Państwo polskie otacza życie ochroną, od chwili poczęcia do egzekucji”
Wczoraj wieczorem rozmawiałem przez telefon na temat – jak to określa Gazeta Wyborcza – „buntu wykształciuchów”. Moja rozmówczyni, profesor UW, jeszcze kilka dni temu powiedziała mi, że nie podpisze oświadczenia lustracyjnego. Znam ją od czasu, kiedy była studentką drugiego roku, zdziwiłbym się więc, gdyby zareagowała inaczej. Oznajmiła mi z ulgą o uchwale Senatu UW, ale – jak mówiła – przyjmuje z niepokojem rozwój sytuacji Uniwersytecie Jagiellońskim. Opowiedziałem jej o widzianym wiele lat temu filmie dokumentalnym. Tematem była rewolucja 1905 roku. Bardzo leciwi panowie opowiadali o strajku szkolnym i demonstracjach w Warszawie i o barykadach w łodzi. W filmie wystąpił też uczestnik wydarzeń – jeżeli słowo to ma tutaj jakikolwiek sens, bo „uczestnik” ów wspominał: a u nas w Krakowie nijakiej rewolucji nie było, bo Najjaśniejszy Pan nigdy by na coś takiego nie pozwolił…
Później ukazała się wiadomość, że rektor UJ zawiesił doręczanie oświadczeń do IPN do czasu rozstrzygnięcia zażalenia na ustawę przez Trybunał Konstytucyjny.

Natanie Drogi. Pyszności. I dziękuję za tekst. Cieszę się, że łączy nas nie tylko zamiłowanie do fajki. Smak twojej prywatnej mieszanki tytoniowej, pamiętam do dzisiaj.
Po prostu miodzio. 🙂
Wielkie podziękowania za wycieczkę historyczną po krainie absurdu z puentą.
To trzeba robić częściej – przypominać fakty, a nie tworzyć mity.
Wielkie dzięki!
drodzy czytelnicy, dopiero po ukazaniu się tekstu na portalu uświadomłem sobie nieprecyzyjność sformułowania, którym się posłużyłem.
chodzi o fragment na str. 2, w którym opisuję jak to poważna ultrprawicowa duńska gazeta wysłała na korespondenta do moskwy dziennikarkę znaną z lewicowych poglądów.
ta ultraprawicowość jest w skali zachodnioeuropejskiej, nie polskiej – a więc bez nacjonalistycznej gorączki, religijnego fundamentalizmu, homofobii i wszystkich innych cech, kojarzonych w polsce z ultraprawicowością.
Cieszy nawiązanie do jednego z wielkich osiągnięć literatury światowej,tak mało znanego w porównaniu z tym bestsellerem Daniela D. Choć wiem , że to było tylko zgrabne wykorzystanie tytułu. Jeśli idzie o wyjaśnienie, (jeśli coś komuś trzeba dojaśniać) mechanizmu psychicznego, co funkcjonuje u przeciętnie normalnych ludzi, to mogę też odesłać do Niemca, Sebastiana Haffnera. Zdarzyło mi się przeczytać kiedyś jego „Historię Niemca” (wspomnienia lat 1914 – 1933). Spisane bodaj w 1940-tym, opublikowane dopiero pośmiertnie. Nie wykluczam, że właśnie z powodu tego wstydu, opisanego w uniwersyteckim incydencie, kiedy do sali wykładowej Wydziału Prawa (gdzie studiował) weszli ludzie ze swastykami na rękawie, a jeden z nich stanął nad nim, i patrząc mu w twarz zapytał: czy są tu żydzi? Haffner odpowiedział „nie”. I natychmiast zrozumiał, że w jakiś sposób dał się zgnoić, bo właściwa odpowiedź powinna brzmieć: „Już nie, dzięki wam, skurwysyny”. Jeszcze gorsza sytuacja jego ojca. Bo dostał właśnie taką ankietę lustracyjną, z groźbą, że jak odmówi wypełnienia, zabiorą mu emeryturę. Więc wypełnił, wysłał, ale organizm odmówił posłuszeństwa i człowiek w dwa miesiące umarł. Właśnie ten honor. Nie dziwię się Haffnerowi.