Nathan Gurfinkiel: „Dziennik roku zarazy” 200752 min czytania

drschnabel2013-04-20.

M***,droga,

I znów mogę dziękować Opatrzności, że pozwoliła mi skorzystać z przywileju wczesnego urodzenia.

Ten uśmiech losu dotyczy szczególnie mojej przeszłości w „Gazeciepospolitej” ( teraz już ponad wszelką miarę, bo odkąd została odzyskana w ten sam sposób co MSZ, zmieniła się niemal z dnia na dzień. Przypomina mi to coraz bardziej klasyczną zagadkę filozoficzna, znaną pod nazwą „Statek Tezeusza”. Jeżeli w statku wymieni się belkę, potem drugą, a następnie trzecią, dziesiątą, dwieście czterdziestą itd., tak że pod koniec wszystkie belki zostaną wymienione – będzie to nadal ten sam statek, czy już zupełnie inny? Tutaj belki wymieniają się szybko, a gazeta, która w takim tempie zmienia charakter, traci wszelką wiarygodność. Pomyślałem więc sobie, że szczęście bardzo mi sprzyja, bo miałbym dylemat, gdybym dotrwał do dzisiaj. Kiedy czytam co się wypisuje, mam ochotę uciec na wyspę jakąś bezludną. Komentarze naszego niegdysiejszego kolegi, dziś Twego szefa gazety są właściwie wypowiedziami premiera Kaczyńskiego, napisanymi nieco składniejszą polszczyzną. Pamiętam, że gdy śp. Maciek Ł. został naczelnym, napisał w przesłaniu do czytelników, że elementarną powinnością gazety jest patrzenie władzy na palce – każdej władzy, również tej, której się jest zwolennikiem. To co dzieje się teraz jest dokładną odwrotnością tego przesłania. „Rzepa” stała się gazetą petainowską niemal i poraża mnie duch kolaboracji, który ogarnął naszych kolegów. Piszą zupełnie inaczej niż kiedyś. Dziwi mnie jedynie krótkowzroczność Pawła L. i jego wiara w niezmienność dzisiejszego krajobrazu politycznego. Ale jest to zdaje się defekt psychiczny wszystkich kolaborantów.

Tylko Stefan B. wykazał się siłą charakteru i – jak mnie doszły słuchy – zrezygnował z pisania swego cotygodniowego felietonu, kiedy nowy szef próbował ocenzurować mu tekst. Ale biorąc pod uwagę sytuację na rynku mediów i redukcje w „Rzepie”, trudno mi jednoznacznie potępiać kolegów, których postepowania nie pochwalam – zwłaszcza że jestem w lepszej od nich sytuacji. Domaganie się od kogoś postaw bohaterskich zawsze wydawało mi się czymś głęboko nieludzkim. Pamiętam że w burzliwych dniach marca 68 powiedziałem to swemu byłemu dziekanowi (zmarłemu później na emigracji), gdy spotkałem go na Krakowskim Przedmieściu.

– Oczywiście, panie Natanie” – odparł – z najwyższym trudem domagałbym się czegoś takiego od samego siebie.

Nie sądziłem tylko że to, co znamy na pamięć PRL powtórzy się za demokratury bliźniaków.

M***, radbym bardzo poznać Twoja opinię, bo może mam spaczoną optykę, może histeryzuję…

P.S. Teraz, kiedy piszę te słowa, słucham muzyki, żeby nie myśleć o ponurych sprawach, które za jakiś czas i tak przestaną być ważne. Rachel Podger gra Partitę nr. 2 d-mol na skrzypce solo, mistrza Jana Sebastiana Bacha. Gdy zaczyna grać Chaconne, przypomina mi się zdanie, które utkwiło mi na dnie pamięci wiele lat temu: Chaconna jest siostrą Sarabandy – tańca śmierci.

Uwaga: tekst został podzielony na strony. Dostęp do kolejnych stron u dołu artykułu.

„Dziennik roku zarazy” – 2007

(…) Senat Uniwersytetu Warszawskiego z obawą obserwuje nasilające się w życiu politycznym i społecznym naszego kraju przejawy instrumentalnego traktowania prawa, „zawłaszczania” instytucji publicznych przez rządzące partie polityczne, ideologizacji stosunków społecznych i gospodarczych, ograniczania niezależności mediów, a przede wszystkim publicznego radia i telewizji. Niepokój nasz budzą: obniżający się poziom legislacji i nieracjonalny rozrost działalności prawotwórczej, podważanie autorytetu sądów, ataki na niezależność Trybunału Konstytucyjnego, faktyczna likwidacja służby cywilnej, przypadki jaskrawego nierespektowania zasady domniemania niewinności, nadużywanie instytucji tymczasowego aresztowania i nieposzanowania godności zatrzymywanych, upolitycznienie prokuratury. Niebezpieczna staje się też tendencja do coraz szerszego posługiwania się regulacjami represyjnymi w celu sterowania życiem społecznym.

Nathan Gurfinkiel: występuję ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Nathan Gurfinkiel, nr. legitymacji członkowskiej 1662

Do Krystyny Mokrosińskiej

Jesteś adresatem tego listu z racji pełnienia funkcji przewodniczącej Zarządu Głównego SDP. Wybacz, proszę, jeżeli pominięcie przydomka Pani wyda Ci się nadmiarem familiarności – bądź co bądź nie mieliśmy nigdy sposobności, by zetknąć się osobiście. Mieszkam jednak od wielu lat w kraju, w którym zwłaszcza związkowcy mówią sobie po imieniu i inna forma wydaje mi się groteskowa w swej pompatyczności.

Piszę ten list w związku z reakcjami środowiska dziennikarskiego na przepisy ustawy, nakazujące nam poddanie się lustracji i składanie oświadczeń lustracyjnych. Nie mam zamiaru komentować Twego podpisu na liście kolegów, popierających składanie oświadczeń. Jak wiadomo, lista ta jest odpowiedzią na inicjatywę innych dziennikarzy, którzy wcześniej zadeklarowali akt obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec nakazu poddania się lustracji. Masz pełne prawo do manifestowania swego stanowiska, tak samo jak ja powinienem mieć prawo do popierania kolegów, będących przeciwnikami lustracji dziennikarzy. Jednakże Twoje prywatne poglądy na sprawę nie powinny rzutować na stanowisko Stowarzyszenia, któremu przewodzisz z naszego mandatu. Ponieważ środowisko jest podzielone w tej sprawie, uważam że Stowarzyszenie winno zabrać głos i oświadczyć, że akces do lustracji, lub odmowa podporządkowania się przepisom jest kwestią sumienia każdego z nas. Nikomu jednak, po żadnej ze stron, nie powinno się przypisywać złych intencji, ani przynajmniej występować z zarzutem naiwności. (Ewa Milewicz jest wprawdzie osobą o nieposzlakowanej uczciwości, ale jej deklarację mogą wykorzystać ludzie z nieczystym sumieniem) -stwierdzenie takie powtarzane jest ostatnio jak mantra. Ten wątek przerabiałem do upojenia za moich polskich czasów: „postępek subiektywnie uczciwy, lecz obiektywnie sprzyjający wrogowi i dlatego zasługujący na potępienie”).

Z kwestią odwołania się do sumienia każdego z nas łączy się obowiązek wzięcia w obronę kolegów, którzy podobnie jak Ewa Milewicz, nie poddadzą się lustracji, choćby znaleźli się w mniejszości, demokracja nie sprowadza się bowiem do zwykłej arytmetyki. SDP winna również zapewnić tym kolegom opiekę prawną. Jest to elementarny obowiązek każdej organizacji zawodowej. Nie zauważyłem takiej reakcji ze strony SDP i dlatego nie mogę w zgodzie ze swymi przekonaniami dłużej należeć do Stowarzyszenia.

Kiedy na początku 1990 roku, po raz pierwszy od wyjazdu z Kraju otrzymałem wizę wjazdową (przedtem mogłem przyjeżdżać tylko na rodzinne pogrzeby i odmówiono mi prawa wjazdu do Polski nawet na ślub mego syna), odwiedziłem redakcję „Gazety Wyborczej” i spotkałem tam dwóch moich przyjaciół z dawnych lat: Marka Nowakowskiego i Stefana Bratkowskiego. Stefan poinformował mnie, że nigdy nie przestałem być członkiem Stowarzyszenia, bo akt wykluczenia mnie w związku z udaniem się na emigrację był nieważny od samego początku. Jedyne, co powinieneś zrobi, to zarejestrować się ponownie – poinformował mnie.

Informacje te przyjąłem z prawdziwą radością i w najczarniejszych koszmarach nocnych nie nawiedzała mnie myśl, że ponownie, tym razem z własnej inicjatywy rozstanę się z SDP, z członkostwa w którym byłem dumny, odkąd do władz zostali wybrani tacy ludzie jak Stefan Bratkowski i Dariusz Fikus.

Nie jestem naiwny i rozumiem, że w czasach PRL Stowarzyszenie nie mogło wystąpić w obronie represjonowanych kolegów, choć niejednokrotnie byłem świadkiem spontanicznych odruchów pomocy, a przynajmniej okazywania sympatii nawet przez członków ówczesnych władz związkowych. Tym bardziej nie mieści mi się w głowie, że w demokratycznej Polsce moja organizacja zawodowa nie broni swych członków..

Jestem również członkiem Dansk Journalistforbund – duńskiego związku dziennikarzy. Organizacja ta nigdy nie kontestowała polityki żadnego z duńskich rządów, występowała jednak w obronie kolegów, ilekroć którykolwiek z jej członków znalazł się w opałach. Kiedy w latach 80. dziennikarz komercyjnej stacji radiowej w Aarhus został osadzony w areszcie śledczym za odmowę ujawnienia policji nazwiska bohatera swego wywiadu – lewackiego aktywisty, podejrzanego o dokonanie szeregu aktów wandalizmu, związek dziennikarzy natychmiast zapewnił mu opiekę prawna i zaprotestował przeciwko postępowaniu policji, gdy ta wykorzystała lukę w przepisach, by doprowadzić do osadzenia dziennikarza w areszcie.

Gdy jeden z moich kolegów z dziennika „Information” w którym pracowałem (wybrany później przez zespół na redaktora naczelnego) przeprowadził wywiad z kilkoma lewackimi bojówkarzami, atakującymi stacje benzynowe Shella w czasach apartheidu w RPA. Podczas późniejszego procesu bojówkarzy, autor – już jako redaktor naczelny dziennika – został na wniosek prokuratury powołany w charakterze świadka. Gdy odmówił zeznań, powołując się na prawo do ochrony źródła, został ukarany grzywną. Sprawa otarła się o Sąd Najwyższy, który orzekł zasadność powołania redaktora na świadka i utrzymał w mocy skazanie redaktora, choć zmniejszył o połowę bardzo dotkliwą grzywnę, spłacaną na dodatek w upokarzających warunkach (tzw. grzywny dzienne wpłacane codziennie przez skazanego na komisariacie policji – niestawiennictwo groziło osadzeniem w areszcie). Związek dziennikarzy nie posunął się wprawdzie do potępienia wyroku SN, ale wystąpił z oświadczeniem, wyrażającym ubolewanie. Członkowie związku opodatkowali się na spłacenie grzywny, a nagabywany w tej sprawie przez władze państwowe zarząd związku odpowiedział, że nie organizował tej akcji, nie ma więc podstaw statutowych (ani nawet ochoty), by zastosować sankcje dyscyplinarne wobec jej inicjatorów i uczestników.

Chciałbym należeć do organizacji zawodowej wolnej od ideologii i nieangażującej się po stronie jakiegokolwiek aktora na scenie politycznej. Dotychczas myślałem, że po uwolnieniu się od ideologicznego gorsetu z czasów PRL, nasze stowarzyszenie może być taka organizacją. Nie bez melancholii stwierdzam, że zgrzeszyłem nadmiarem optymizmu.

Z pozdrowieniami,

Nathan Gurfinkiel

 

5 komentarzy

  1. Sławomir Popowski 20.04.2013
  2. SAWA 20.04.2013
  3. sugadaddy 20.04.2013
  4. nathan gurfinkiel 20.04.2013
  5. Angor 22.04.2013