Nathan Gurfinkiel: „Dziennik roku zarazy” 200752 min czytania

(13 kwietnia)

Marszałek Jurek zrezygnował w sobotę z członkostwa w PiS. Premier Jarosław Kaczyński mówił, że traktuje tę decyzję jako poważną, ale nie ostateczną. Opozycja uważa, że to potwierdzenie rozłamu w PiS i możliwy „początek końca” obecnej ekipy rządzącej. (GW, 15 kwietnia)

Jeżeli proroctwo się sprawdzi, to opozycja nie ma z czego się cieszyć. Główna siła opozycyjna (jeżeli o czymś tak słabym w ogóle można mówić jako o sile) ma znaczący udział w bankructwie całej koncepcji IV Rzeczypospolitej. Nie poprzez zwalczanie zawłaszczania państwa i niszczenia instytucji demokratycznych, lecz przez swój współudział w posunięciach obecnej władzy.

Jeszcze przed wyborami koncepcja polityki europejskiej Platformy by ukuty przez Jana Rokitę slogan: Nicea, albo śmierć. Koncepcja PO na prowadzenie polityki wewnętrznej było wyartykułowane przez tego samego polityka hasło szarpnięcie cugli. To on również lansował pomysł delegalizacji LSD. Nikt inny jak PO wsparła swymi głosami rząd, gdy powoływano CBA. Jedynym jak dotychczas spektakularnym osiągnięciem tej instytucji (mającej w założeniu być wizytówką IV Rzeczypospolitej) jest aresztowanie znanego kardiochirurga i wyprowadzenie go, skutego kajdankami, ze szpitala przez zakapturzonych funkcjonariuszy tej super policji. To PO przeraziła się swej własnej odwagi kiedy głosowała przeciwko uchyleniu immunitetu posłanki LSD, oskarżonej o przyjęcie łapówki. Po glosowaniu lider partii publicznie przeprosił za incydent i oświadczył, że PO padła ofiarą pomyłki. I, żeby nie przedłużać tej wyliczanki, to PO głosowała za ustawą lustracyjną w jej obecnej postaci.

Jeden z moich mieszkających tutaj polskich przyjaciół, człowiek skąd inąd nader niechętny obecnej ekipie rządzącej, nazwał partię Tuska Plajtformą.

I miał rację, bo nie jest to żadna platforma, która definicji winna być czymś solidnym, lecz bezładnie dryfująca tratwa. Główna partia opozycyjna winna się zatem nazywać nie PO, lecz Tratewka Obywatelska – TO. Obawiam się jednak, że jest to całkiem nie to.

(15 kwietnia)

Jak profesor chemii walczy z lustracją

(16-04-07, 23:00)

Pocałujcie mnie w dupę, pajace! – taki odautorski komentarz dodał do swojego oświadczenia lustracyjnego prof. Jan Turulski z Instytutu Chemii Uniwersytetu w Białymstoku.

List profesora Turulskiego

Białystok, 16. kwietnia 2007

Jego Magnificencja Rektor UwB prof. dr hab. Jerzy Nikitorowicz

Magnificencjo!

W dniu 2 kwietnia br. otrzymałem Pana pismo z 15.03.2007 roku zawierające informację o obowiązku złożenia oświadczenia samolustracyjnego wraz z wyszczególnieniem represji, jakie spotkają osobę za niedopełnienie tego „obowiązku”.

Magnificencjo!, jestem zdumiony i rozczarowany, że za odmowę wykonania tego „obowiązku”, Twórca ustawy przewiduje tak nie dotkliwą karę. Za tak obrzydliwe przestępstwo, jakim jest odmowa wypełnienia formularza samolustracyjnego, w IV RP winna być jedna kara: kara śmierci. Wszak i rewolucja moralna PiS, jak każda rewolucja, wymaga oliwy. W zaistniałej sytuacji nieuzasadnionego humanitaryzmu ustawy, ja, Jan Turulski, obywatel IV RP, na przymus złożenia oświadczenia samolustracyjnego odpowiadam Twórcom tego aktu prawnego: „Pocałujcie mnie w dupę, pajace!”. Magnificencjo!, czy może być jakakolwiek wątpliwość, że teraz, gdy to pismo się upowszechni, ideowi potomkowie Pawlika Morozowa z polskich mediów życzliwych ugrupowaniu rządzącemu zlustrują mnie lepiej i „obiektywniej” niż uczyniłbym to sam? A zapewne i w ekspresowym tempie.

Sumienie mam czyste, nie boję się Ich lustracji a swoją reakcją przeciwstawiam się Złu, jakie zaczęło się panoszyć w Polsce wraz z rządami PiS – złu, którego jednym z przejawów jest ustawa samolustracyjna. Przywoływana tu ustawa jest następstwem zapędów totalitarnych ugrupowania rządzącego, które zwasalizowało sobie sądy, wojsko, policję, służby specjalne i media publiczne. Oświata i nauka w Ich mniemaniu służyć powinna propagowaniu ideologicznych i pseudonaukowych przekonań (patriotyzm genetyczny, kreacjonizm biologiczny, lekcje patriotyzmu, fobie wobec mniejszości seksualnych, pogardliwy stosunek do grup wykształconych, masochistyczne tarzanie się w martyrologii narodowej, itd.) Propagują i realizują talibopodobną politykę w stosunku do historii i przeszłości narodowej. Ich karlejąca polityka zagraniczna może być inspiracją dla polish jokes, a nie dla forowania polskich interesów (paranoja tzw. polityki historycznej, pogłębiająca się wrogość wobec ważnych państw-sąsiadów, coraz większe angażowanie się w dalekie wojny, „rękoczyny”, itd.). W realizacji swoich celów korzystają z prymitywnych i brutalnych metod, takich jak: dzielenie społeczeństwa na grupy lepszych i gorszych; szczucie jednych na drugich; zastraszanie; poniżanie; mściwość; podejrzliwość wobec wszystkich; wykorzystywanie fanatyzmu pewnych grup; pogróżki wobec, jeszcze autonomicznego, Sądu Najwyższego czy Trybunału Konstytucyjnego. Lustrację pod postacią samolustracji, w sytuacji gdy zasoby archiwalne należą do Nich, tylko upośledzony umysłowo może traktować jako uczciwą metodę oczyszczenia grup zawodowych ze szpicli. Samolustracja ma na celu upokorzenie i podporządkowanie sobie niepokornych. Trudno nie dopatrzyć się jakościowego podobieństwa stosowanej taktyki do tej z lat 30 XX wieku, w stalinowskiej Rosji i hitlerowskich Niemczech. Jest to tym bardziej niepokojące, że polityka PiS wykazuje nowotworową tendencję ogarniania coraz większych obszarów życia Polaków. Co będzie następnym Ich pomysłem? Pokazowy proces grupy lekarzy-szkodników, którzy pod pozorem przeszczepów, mordowali pacjentów? Ekspulsja Michnika i „michnikowszczyzny” do Meksyku? Rozstrzeliwanie generałów „agentów ruskich”?

Edmund Burke pisał: „Aby zatriumfowało zło wystarczy bierność dobrych ludzi”, dlatego, raz jeszcze, na przymus złożenia oświadczenia samolustracyjnego odpowiadam Twórcom tej ustawy: „Pocałujcie mnie w dupę, pajace!”. Magnificencjo!, nie będę miał żalu do Pana, gdyby teraz, po bez mała 35 latach mojej pracy w szkolnictwie wyższym – zmuszono Pana zwolnić mnie. Uniwersytet w Białymstoku, tak jak i cała Polska – jest Ich własnością i mogą tu zrobić wszystko na co Im ideologią ściśnięty horyzont myślowy pozwala. Utrata pracy z przyczyn politycznych to dla mnie nieduża zapłata, za świadomość, że Oni nie przejęli mnie jeszcze na własność.

Portal „Onet.pl”, który omawia list białostockiego profesora puentuje, że ten dopisek do oświadczenia lustracyjnego nie miał dotychczas precedensów. Nie trzeba uważnym być czytelnikiem angielskich gazet, żeby wiedzieć, że stwierdzenie takie jest pełne pułapek i dlatego należy unikać tak stanowczych konkluzji. Kiedy jeszcze wtajemniczano mnie w arkana zawodu na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW, jeden z wykładowców opowiadał o liście, zatytułowanym „Intrusive egg in the mixed grill” („Natrętne jajko w mieszanym grillu”), zamieszczonym w londyńskim „The Times”. Autor listu oburzał się, że jajko na twardo może być składnikiem dania i uznał, że jest to niesłychane uchybienie przeciwko podstawom kulinarnego kunsztu jakie nigdy się przedtem nie zdarzyło. Nie minęły dwa dni, jak ukazał się drugi list. Oponent oburzonego autora poinformował opinię publiczną, że już w roku 1819 (as early as in 1819) w gospodzie (nazwy nie pomnę, ponieważ cytuję z pamięci) podano konsumentowi mieszany grill z jajkiem na talerzu.

Wystarczyło uważnie przestudiować Gazetę Wyborczą, by ustrzec się ryzykownego stwierdzenia na temat braku precedensów. Kilka dni temu, 13 kwietnia, ukazał się wywiad z profesorem Henrykiem Samsonowiczem, niegdysiejszym rektorem UW, a później ministrem edukacji w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. W wywiadzie znalazł się następujący fragment:

W ludziach przyzwoitych, z poczuciem godności, te deklaracje budzą uczucie upokorzenia i wstrętu. Moja znajoma była tak oburzona, że w swoim oświadczeniu napisała: przed wojna nie byłam konfidentem dwójki, w czasie okupacji nie byłam konfidentem gestapo, po wojnie nie byłam konfidentem bezpieczeństwa, nie byłam w PZPR, nie byłam w PiS.

Nie rozumiem, dlaczego władze wymagają od nas tego masowego ekshibicjonizmu.

Wydawało się, że po czarnym piątku, kiedy ukazał się ten wywiad, problemy lustracji znikną z pola widzenia mediów, przytłamszone kryzysem PiS i spekulacjami na temat wcześniejszych wyborów. Jednakże lustracyjny ogień plonie nadal na ołtarzu, bo podtrzymywany jest przez tłumy westalek dowolnej płci i wieku.

 

5 komentarzy

  1. Sławomir Popowski 20.04.2013
  2. SAWA 20.04.2013
  3. sugadaddy 20.04.2013
  4. nathan gurfinkiel 20.04.2013
  5. Angor 22.04.2013