2015-03-04
Poważny paryski miesięcznik „Politique Magazine” w swym marcowym numerze przynosi artykuł wstępny pod tytułem „La christianiophobie tue” (Chrystianofobia zabija)!!! Tak, ten miesięcznik wyraża przekonanie, że gdyby kierownicy nawy państwowej Francji (tu pozwolę sobie od siebie dorzucić – gdyby kierownicy naw państwowych wszystkich państw Europy) stali na wysokości zadania, straszne prześladowania chrześcijan na Bliskim Wschodzie, w Libii itd. nie mogły by mieć bezkarnie miejsca!! Na marginesie tych uwag zauważę, że wedle wieści jakie docierają do mnie z Rzymu, papież Franciszek jest dogłębnie poruszony „TYM CIERPIENIEM, KTÓRE WOŁA DO BOGA” i ku zaniepokojeniu swych przyjaciół zapowiada iż odwiedzi (?) chrześcijan Lewantu! Wskazał on też ponoć także na to, że owi chrześcijanie, obecni tam od czasów apostolskich, są niewątpliwie olbrzymim bogactwem tamtych regionów, że ich obecność jest tam wysoce potrzebna…
Wielki symboliczny wydźwięk miały wypadki krzyżowania (w Syrii i Iraku?) chrześcijan… Jeden z mych rzymskich przyjaciół wyraża przekonanie, że problem tych mordów i okrucieństw niewątpliwie winien być dla wyznawców Chrystusa (lecz niestety nie jest!) zagadnieniem absolutnie PRIORYTETOWYM!!! Gdy dom płonie, w pierwszym rzędzie trzeba ratować jego mieszkańców!!!
Ale, jak odnotowuje szereg obserwatorów oraz także np. ów miesięcznik „Politique Magazine” (rzecz ciekawa we Francji i w kilku innych krajach), o ile ponure, krwawe reakcje wywołuje pojawienie się na łamach pism satyrycznych karykatur Mahometa, to prawie bez śladu mijają barbarzyńskie wyczyny godzące w katolickie kościoły. Tak więc 25 stycznia ktoś wywołał znaczny pożar w kościele Saint Christophe de Bois w Cholet. W nocy z 18 na 19 lutego posąg Najświętszej Marii Panny w został sprofanowany w Chatel, urwano mu oba ramiona, itd., itd. Wedle statystyk francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, na przestrzeni ostatnich kilku lat padły ofiarą wandali 543 chrześcijańskie świątynie czy budynki przykościelne oraz 191 grobów na chrześcijańskich cmentarzach… Jak wiadomo, ofiarą budzących obrzydzenie dewastatorów padają też niekiedy np. żydowskie cmentarze. Ale sprawna i zwarta społeczność żydowska z miejsca takie sprawy nagłaśnia, sprawnie umie spowodować wszczęcie bardzo energicznego śledztwa!!!
A teraz nieco inny problem. Jak stwierdza jeden z mych przyjaciół (naukowiec, wysoce zaniepokojony ofensywą sił Kościołowi wrogich), rozwija się teraz jednak dość niebezpieczna „akcja propagandowa”, próbująca szczególnie w oczach młodych przedstawić katolicyzm w barwach zacofania, rozbratu ze współczesną wiedzą, niezdolności do dialogu… Obecna sytuacja nieco przypomina stan rzeczy w okresie Oświecenia. Podobnie jak wtedy, tak i teraz Kościół sobie z tymi oszczerstwami i nagonkami poradzi! Papież Franciszek – kapłan o formacji jezuickiej, na pewno jest szczególnie powołany, by takim zagrożeniom skutecznie stawić czoło (jezuici – jak wiadomo – wiele dla Kościoła dokonali już – w tak właśnie podobnej pod pewnymi względami naszym czasom – epoce Oświecenia!). Gdy idzie np. o trudną i bolesną sprawę zapładniania in vitro, to wyjaśnianie katolickiego podejścia do niej wymaga wielkiej cierpliwości i ogromnego taktu. Wszak dla pewnej liczby to problem niesamowicie bolesny!!
Co do zagadnienia dotyczącego z grubsza mówiąc rozwodników, to nie wolno nam zapominać, że „siły katolicyzmowi wrogie” chcą ich definitywnie od nas oderwać. Świadczy o tym tonacja pewnych artykułów. Jedno pewne. Wszystkie te trudne problemy należy rozwiązywać w CHRYSTUSOWEJ TROSCE O KAŻDEGO CZŁOWIEKA! No i jeszcze jedno. Nie wolno minimalizować obecnych zagrożeń. Trzeba w pełni zrozumieć, że musimy dziś toczyć wytrwały bój z różnymi tezami „kolportowanymi” przez niektóre media…
