Dzienniki Morawskiego (18)244 min czytania

2015-02-11

Teresa i Maciej Jakubowscy przysłali mi test Ewy Czaczkowskiej pt.: „Dziesięć tysięcy Sprawiedliwych” („Gość Niedzielny”, luty 2015 r.). Artykuł ten nawiązuje do książki „Polacy ratują Żydów. Historie niezwykłe” (Autorzy: Jan Żaryn i Tomasz Sudol, wyd. Neriton, Warszawa 2014).

Mowa w owym artykule o komitecie dla upamiętnienia pamięci Polaków ratujących Żydów, oraz planach budowy pomnika owych szlachetnych Polaków! Ma on stanąć przy Kościele Wszystkich Świętych w Warszawie, który znajdował się na terenie getta i którego ówczesny proboszcz, ks. Marceli Godlewski uratował „od 1 do 3 tysięcy Żydów!!! Pomnik ma mieć formę „wstęgi” 80-metrowej, rozciągającej się wzdłuż muru owego kościoła! Na owej wstędze zostaną wyryte nazwiska tysięcy Polaków, którzy szli Żydom z pomocą (jak mi mówią: prof. Żaryn jest dogłębnie poruszony faktem, iż do powstania tego tak ważnego pomnika jeszcze nie doszło).

Ale to co rzecz jasna najbardziej mnie porusza, to to, że w owym artykule na podstawie wyżej wymienionej książki mowa o tym jak w Małej Wsi moi stryjostwo: Tadeusz i Julia z Lubomirskich Dzierżykraj-Morawscy w tym swym majątku Mała Wieś koło Grójca ratowali Żydów… Np. przez 3 lata w pałacu w małowiejskim ukrywała się na fałszywych papierach na nazwisko Kwiatkowska — Dorota Kłuszyńska ( de domo Dora Pilcer). Ta czołowa działaczka PPS-u, koleżanka z Senatu II RP ojca ciotki Julii Morawskiej, księcia (regenta) Zdzisława Lubomirskiego, w czasie gdy przebywałem w Małej Wsi na prośbę mej matki, „matkowała mi”, pilnowała, bym się uczył, wiele ze mną i mymi stryjecznymi braćmi rozmawiała, wpajała nam socjalistyczne postawy, w skutek czego i ja i mój stryjeczny brat Adzio znaleźliśmy się zaraz po wojnie w OMTUR-ze (mając 15 ! lat)… Po roku 1945 Pani Dorota chciała ufać, że Stalin pragnie zrobić z Polski „okno wystawowe bloku socjalistycznego”!!! Gdy kończyłem 15 lat, moja matka zaczęła się starać przez ministra Michała Kaczorowskiego (też z PPS-u) dla siebie i na jej paszporcie dla mnie – o prawo wyjazdu „w celach zdrowotnych” do Francji. Pani Dorota mawiała mi: Twe miejsce jest w Polsce. Dopiero jesienią 1948 r. dała (nie pamiętam jakim „kanałem”) znać mej matce, że sprawy potoczyły się złym torem, że wracać z Francji do Polski nie należy…

Jedno jasne. Mój stryj Tadeusz i jego żona Julcia wykazali wielką odwagę goszcząc przez 3 lata w swym domu Panią Dorotę. Wszak gdyby ten fakt wykryło gestapo, wszyscy mieszkańcy domu mogliby być rozstrzelani… Mam nadzieję, że już niezadługo pamięć o nich, o Tadeuszu i Julii, zostanie tak czy inaczej uczczona!

Tu, na marginesie powyższych uwag zauważę, iż, jak już ostatnio pisałem – patrz me dzienniki z 29 stycznia i 3 lutego 2015 r. – na specjalną uwagę zasługuje też pamięć o ojcu Marianie Morawskim SJ juniorze, zmarłym 8 września 1940 r. w Oświęcimiu, w wyniku uprzedniego skatowania za pomoc udzieloną współwięźniowi ŻYDOWI. Co godne odnotowania: prosta modlitwa do tego męczennika, mnie i co najmniej kilku mym znajomym wielce pomogła (Męczenniku Marianie, spełń pokorne oczekiwanie, wstawiennictwa dokonaj, moje słabości pokonaj, oducz mnie histeryzować, głupio się deprymować, naucz mnie w Boga ufności, stałej Chrystusowej radości. Naucz mnie służyć bliźniemu, przychodzić z pomocą potrzebującemu!!).