2015-02-06
Wzruszył mnie e-mail od dr. hab. Aleksandra Woźnego z Opola, cenionego historyka wojen i wojskowości! Nawiązuje on do mego dziennika z 31 stycznia 2015 r. Pisze do mnie: „Dla mnie jest Pan nadal łącznikiem z Paryża i zawsze dziennikarzem, który doskonale zna i rozumie Francję. Poza tym zawsze opowiada się Pan za zgodą i tonowaniem nastrojów. Wspomniałem już wcześniej, że w semestrze jesienno-zimowym wielokrotnie także przekazywałem mym studentom Pańskie pełne niepokoju opinie w kwestii Bliskiego Wschodu i Lewantu”.
Co do umiaru i chęci rozładowywania napięć, to te cechy odziedziczyłem po mym ojcu oraz po mym prapradziadku, generale Franciszku M., który próbował godzić klasyków z romantykami. Cechy te umocnili we mnie moi przyjaciele jezuici, oraz umocniła je ma przynależność do Zakonu Maltańskiego i np. nauki naszego kapelana, ks. infułata Witolda Kiedrowskiego, który podkreślał ogrom wagi rycerskiego podejścia do bliźnich oraz umiejętności wybaczania drugim. Wracając do postaw mego ojca, to chętnie nawiązywał on do słów Stanisława Wyspiańskiego w „Weselu”: „masz tu kaduceusz polski, mąć nim narodową kadź”. Ojciec widział w polskim braku zdolności do przebaczania i w „narodowej chorobie potępieńczych sporów” szczególnie groźne dla Polski cechy, od wieków zręcznie rozgrywane przez obcych agentów. Ojciec kiedyś przy mnie mówił Janowi Nowakowi, że w jego pojęciu próby – rzekomo podjęte w imię moralności i wielkich zasad – niedopuszczenia Józefa Światły do mikrofonu RWE – były de facto działaniem w interesie wroga…
Co do mnie, to po roku 1989 świadomie postawiłem na pojednanie rodaków i wybaczenie im „błędów przeszłości”. Szło mi o to, by ludzi „umoczonych w przeszłość” nie wpychać na pozycje zażartego boju z nową rzeczywistością, by nie konsolidować tą drogą sił nowej Polsce wrogich! W roku 1994 powołałem do życia wraz z Hubertem Kaczmarskim – łacinistą z UKSW klub imienia tego wielkiego katolickiego męża stanu, którym był Giorgio La Pira. Chodziło o budowanie dialogu ponad podziałami. W Paryżu też próbowałem budować „polski dialog”. Na właściwą drogę w tej dziedzinie wprowadził mnie już powyżej wymieniony kapelan naszego Maltańskiego Zakonu, ks. infułat Kiedrowski. Dotyczyło to między innymi budzącej tyle pasji przyszłości paryskiego Domu Imienia Generała Andersa. Ks. Kiedrowski uważał, że pieczę nad tym domem należy powierzyć Polskiej Misji Katolickiej we Francji… Początkowo źle poinformowany przez ówczesnego kierownictwo SPK Francja byłem b. przeciwny temu rozwiązaniu; jednak pod wpływem owego naszego kapelana całkowicie zmieniłem me stanowisko i walnie się przyczyniłem do wynajęcia domu asocjacji od misji zależnej… Okazało się to być znakomitym wyjściem!! Dom kompletnie odremontowano i spełnia on teraz bardzo pożyteczną rolę!
Skłonność niektórych Polaków do lubowania się w szastaniu nie zawsze do końca prawdziwymi oskarżeniami frapowała jednego z mych znajomych, francuskiego kapłana wysokiej rangi. Kiedyś opowiadał mi, że pewni, z pozoru poważni Polacy, potrafią „zanudzać go donosami na swych rodaków, donosami które po pierwsze mało go interesują, a po drugie – często okazują się być albo zgoła fałszywe, albo też przesadzone. Dodał, że naturalnie i we Francji zdarzają się nie do końca jasne rozróby personalne, ale chyba specjalnie w nich się lubują Polacy. A już przed laty pewien opat trapistów, dziwił się, że polskiemu wspaniałemu katolicyzmowi zbyt często towarzyszy zaskakujący brak wyrozumiałości i skłonność do obgadywania bliźnich. Obu tym rozmówcom odpowiedziałem jedno: tak, nie można zaprzeczyć, że sporo Polaków czasem chętnie szasta oskarżeniami i bywa nacechowana brakiem wyrozumiałości!!! Ale równocześnie nasz naród jest dogłębnie i bardzo po katolicku szlachetny, umie wykazywać się aktywną miłością bliźniego i radością z powrotu „marnotrawnych synów”.
Z rozmów ze współczesnymi młodymi Polakami odnoszę wrażenie, że potępiają manię rozrób i grzebania w nocnikach historii, troszczą się w pierwszym rzędzie o „jutro” kraju, i żywo interesują się katolickimi ruchami wspólnotowymi i na wskroś nowoczesnymi postawami papieża Franciszka. Liczą, iż ten papież w końcu lipca 2016 r. zjawi się w Krakowie – a to z okazji mających tam mieć miejsce Światowych Dni Młodzieży. Dni, które zdaniem mych młodych rozmówców wzmocnią młodzieżowy rozkwit nowoczesnego, integralnego (?) katolicyzmu w Polsce!!! Uderza mnie też, iż młodzi nieraz pytają o nasz SZPITALNICZY I RYCERSKI ZAKON zwany MALTAŃSKIM. Sporo młodych marzy o nawrocie do cech i postaw dogłębnie rycerskich, postaw nacechowanych kultem autentycznej szlachetności. Jak mi powiedział pewien młody rodak: mamy po uszy ordynarnego rozrabiactwa i kombinatorstwa!
