Dzienniki Morawskiego (18)244 min czytania

2015-01-28

Jeden z mych paryskich przyjaciół pyta mnie, czemu z pewnym uporem określam mego ojca mianem PISARZA (i dyplomaty)… Rzecz w tym, że mój ojciec „czuł się literatem” niesłychanie się ucieszył, gdy dzięki Kotowi Jeleńskiemu stał się członkiem sekcji międzynarodowej PEN CLUBU… Najbliżsi ojca przyjaciele, to ludzie z kręgu kulturalno-twórczego – Jan Lechoń, Kazimierz Wierzyński, Józef Czapski, już wymieniony Kot Jeleński, Edward Raczyński, oraz jego brat Roger, który tak był związany w latach przedwojennych z działalnością Jerzego Giedroycia, który finansował ówczesne „giedroyciowe” pisma i poczynania… Ojciec mój opublikował cztery książki, w tym „Tamten Brzeg”, który uzyskał prestiżową nagrodę londyńskich „Wiadomości” Mieczysława Grydzewskiego za rok 1960. Ojciec mój, zwany Kademorem, był też pierwszym prezesem Fundacji Im. Kościelskich, nadającej nagrody literackie. Fundację tą swym testamentem powołała do życia piękna pani Monia Kościelska. Jak pisze śp Maria Danilewicz Zielińska, bliskie otoczenie Pani Moni przypisywało powzięcie jej ostatecznej decyzji w tej sprawie radom Kajetana Morawskiego, później pierwszego prezesa Fundacji (jak mawiano, prezesa o „dobrym nosie”: za jego prezesury otrzymali ją np. Sławomir Mrożek, Zbigniew Herbert, Tadeusz Konwicki itd.).

Kademor, jak już wspomniałem, jest autorem czterech książek! ( Przychodzi mi, staremu „wolno-europejczykowi” na myśl stary dowcip w czasów PRL: aby być uznanym oficjalnie za literata trzeba wydać dwie książki i dwóch kolegów)…” Paranie się piórem było dziedziczną pasją mego ojca. Jak wiadomo, profesor Stanisław Tarnowski, człowiek z wielkim poczuciu humoru, który pod gronostajami rektorskimi UJ – jeśli to tak wolno mi powiedzieć – „nosił” autentyczną delię magnacką (wszak Tarnowscy już przed kilku wiekami należeli do najściślejszego kręgu kierowniczego Polski, mocno to uwydatnił wielki w tych sprawach autorytet profesor Włodzimierz Dworzaczek), mawiał, że ze wszystkich bliskich mu rodzin Morawscy mają na pewno najwięcej błękitnej krwi w żyłach, ale to głownie z powodu przymieszki atramentu…

Wracając do tekst mego ojca, to dodam, że skandalem i to nie tylko w moich oczach jest fakt, że jeszcze nasze władze nie znalazły środków na wydanie złożonych w kopiach w zwanej mickiewiczowską Bibliotece Polskiej w Paryżu raportów jakie mój ojciec będąc „ambasadorem Wolnej Polski we Francji” wysyłał do polskiego kierownictwa politycznego w Londynie. Raporty te zna i jak się zdaje ceni czołowy polski historyk współczesności, profesor Rafał Habielski. Rzucają one nowe światło na działalność polskiej EMIGRACJI politycznej we Francji, na nagonki na nią francuskich komunistów, jej życie organizacyjne, jej spory i podziały (np. na zatargi emigracyjnych „ultrasów” z Giedroyciem i „Kulturą”), na pomoc, jakiej jej udzielali Francuzi, na współpracę także w ramach specjalnej komisji Ruchu Europejskiego z Węgrami, Rumunami, Czechami, Litwinami, Łotyszami itd. Mowa tam też o wizytach przyjezdnych z kraju, o pomocy stypendialnej dla nich, również działaniach tu posłów z koła ZNAK. Owe dokumenty i raporty Kademora zawierają też opracowany na początku lat pięćdziesiątych (?) plan ewakuacji działaczy polskiej emigracji politycznej na wypadek sowieckiej inwazji Europy… Również nieco tam późniejszych informacji rzucających nowe światło na tak przychylny stosunek Generała de Gaulle’a do naszej „emigracji o wolność walczącej”… No i rzecz jasna, sporo tam o różnych aferach szpiegowskich. Jak przez mgłę pamiętam, że mowa tam o tak zwanej „aferze Pani Rozwadowskiej”. Owa polska dama z Paryża, jak się zdaje eks-towarzyszka życia Ryszarda Wragi, udała się z wizytą do kraju. W PRL ją aresztowano… Wytoczono proces pod zarzutem szpiegostwa. W czasie owego procesu oskarżyciele ponoć dowodzili, że owej Pani Rozwadowskiej jakąś misję szpiegowską powierzył Tadeusz Parczewski, radca naszej paryskiej „Ambasady Wolnej Polski”. Była to nieprawda!! Następnie PRL-owcy tego naszego radcę nazywali „słynny Totuś ze sprawy Rozwadowskiej”… Totuś, szczególnie znienawidzony przez służby specjalne komunistów, był przed wojną tajemnie związanym z naszą „Dwójką” pracownikiem konsulatu generalnego RP na Białorusi w Mińsku.

Z kolei pokrótce nawiąże do nowej sytuacji gospodarczo-politycznej, która przebiega teraz pod znakiem trudnych rokowań dotyczących greckiego zadłużenia. Dopiero za dni kilka okaże się, czy jest szansa na znalezienie rozsądnego kompromisu (?) w tej sprawie… Trzeba też wiedzieć, że zwycięstwo lewicowej Syrizy w greckich wyborach odbiło się mocnym echem w społeczeństwach kilku innych krajów, dotkniętych zastojem gospodarczym i bezrobociem (np. Hiszpania, także ponoć Włochy i Portugalia?)… Dodam tu, iż wyważony i centrowy politolog Mariusz Kubik już od dłuższego czasu sygnalizuje mi narastającą frustrację i ogromne trudności życiowe „bulwersujące” licznych jednak Europejczyków…

Tak wszystko to widzę – precyzuję bo sytuacja stale ewoluuje – w tę środę rano.