2015-07-20
Czytelnik pisze mi: jednak nieco przesadzasz z tym terroryzmem! Nieustannie wracasz do tego tematu! A to przecież mimo wszystko zjawisko dość marginesowe! Rozumiem, że troszczysz się o los chrześcijan prześladowanych na Bliskim Wschodzie! Jednak i w Polsce teraz już jesteśmy tego problemu bardzo świadomi. A to choć pewna liczba rodaków nie chce, aby Polska udzielała gościny uchodźcom z Bliskiego Wschodu, daje temu wyraz w internetowych komentarzach. Ale nasz episkopat energicznie popiera działalność Sekcji Polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomocy Kościołowi w Potrzebie. Ogólnie biorąc, nasze katolickie organizacje i także studenci naszych katolickich uczelni – mobilizują się teraz pod hasłem pełnej solidarności z cierpiącymi chrześcijanami. Krążą nawet pogłoski, że ci lub inni młodzi Polacy zastanawiają się, czy nie udać się do Iraku, by tam, w szeregach Kurdów, podjąć walkę zbrojną z DAECH-em! Ale Twoja teza, że terroryzm, to nowa forma wojny, że trzeba się liczyć z groźniejszymi powtórkami nowojorskiego zamachu z 11 września 2001 r., to chyba jednak „strachy na lachy”! Obecni terroryści, to ogarnięte fanatyzmem jednostki, ich metody są dość prymitywne! To nie pachnie wojną!
Moja odpowiedź jest prosta! Jak słyszę, poważni rzeczoznawcy tematu, baczni obserwatorzy DAECH-u, i ogólnie fanatyków dżihadu, są zdania na podstawie fachowo przeprowadzonego rachunku prawdopodobieństwa, iż nie wolno nam wykluczać możliwości godzących w ten czy inny kraj Zachodu, być może w jego kierownictwo polityczne – spotęgowanych powtórek nowojorskiego zamachu! A co do tego, że terroryzm może stanowić nowoczesną formę wojny, to już prze laty taką tezę formułował słynny francuski generał Jeannou Lacaze (1924-2005), zwany „Sfinksem”…
Jedno dla mnie jasne! Nie wolno nam zagrożenia terrorystycznego lekceważyć! Trzeba starannie się na nie przygotować! Ale wiem, że to niełatwa sprawa! W krajach demokratycznych opinie publiczne nie zawsze dostrzegają potrzebę zwiększania środków ostrożności…
