2015-07-28
Żywo interesuję się pracami naukowymi Zakładu Literatury XX i XXI Wieku, wchodzącego w skład Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, kierowanego przez prof. dr. hab. Andrzeja Stanisława Kowalczyka – który położył ogromne zasługi jako znawca i edytor twórczości Jerzego Giedroycia, Witolda Gombrowicza, Stanisława Vincenza, Pawła Hostowca (czyli Jerzego Stempowskiego – jest m.in. tłumaczem „Ziemi berneńskiej”!), czy Bolesława Micińskiego.
W naszym Stowarzyszeniu
– jedno ze spotkań w Klubie im. Aliny Perth-Grabowskiej (Radio Cafe):
Adam Michnik, Rafał Habielski,
Andrzej Stanisław Kowalczyk, Mariusz Kubik
Prof. Andrzej St. Kowalczyk ze Stasiem Pruszyńskim
Andrzej Stanisław Kowalczyk (http://www.xxwiek.ilp.uw.edu.pl/kowalczyk.html ), urodzony w 1957 roku, autor wielu cenionych prac – jest jednym z czołowych krajowych znawców tematyki emigracyjnej. Jego Zakład, którego sekretarzem naukowym jest dr Alina Molisak, poświęca wiele uwagi dziejom szerokiej gamy twórczości emigracyjnej, umie docierać do jeszcze nieznanych tekstów. No i Zakład ten podchodzi obiektywnie, nie ulegając takim lub innym naciskom politycznym, do całokształtu – często cudem zachowanych – tekstów.
Dodam teraz, że ze wszystkim tym należy się śpieszyć! Wszak wymierają uczestnicy naszego emigracyjnego boju o Polskę suwerenną, boju (jak kiedyś powiedział Jan Nowak-Jeziorański, mój dyrektor, przyjaciel i opiekun) „o to by Polska była znowu Polską”.
Gdy mówię o nieznanych tekstach, to mam na myśli np. odnalezione i skopiowane przez Mariusza Kubika moje tajne (tajne w pierwszym rzędzie gdy chodziło o źródło, czyli o mych informatorów) raporty o tym, co działo się za kulisami PRL-u; raporty, których znaczenie w naszej walce uwydatniał Jan Nowak!! Jak pisze Kazimierz Zamorski, amerykańska dyrekcja RWE w pewnym momencie kazała spalić te raporty jako „spy material”! Gdy chodzi o moje raporty to ocalała tylko ich część (na „własną rękę” niektóre raporty przekazywałem Jerzemu Giedroyciowi. Pracujący swego czasu w Instytucie Literackim w Maisons-Laffitte Jacek Krawczyk je ocalił).
Z kolei innym ciekawym przyczynkiem do dziejów – czasem wielce trudnych – emigracyjnych bojowników – jest moja nowela „Jacek” („Kultura”, nr 9 / 191, wrzesień 1963 r.).
Od ładnych kilku lat prowadzę też mój dziennik (już chyba kilka tysięcy stron). Te me dzienniki opracowuje i umieszcza w internecie wspomniany już przeze mnie Mariusz Kubik (obecny Sekretarz Wykonawczy naszego Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego), a ich wydaniem książkowym (jeszcze nieco zmienionym) – zajmuje się ceniony Instytut im. Stefana „Grota” Roweckiego w Lesznie, kierowany przez tak wybitnych naukowców jak: profesor Bogusław Polak i profesor Waldemar Handke. Pierwszy tom jest już w sprzedaży. Dalsze mają niezadługo się ukazać. Teksty te opracowują na podstawie wspomnianej wyżej wersji internetowej: Jerzy Zielonka i Teresa Masłowska (kilka lat temu ukazała się książka o mnie jej pióra pt.: „Łącznik z Paryża – rzecz o weteranie zimnej wojny”).
Jak słyszę – nie można do końca wykluczać możliwości, że Mariusz Kubik na podstawie mych materiałów i zakulisowych informacji (przyjechałbym wtedy do Polski) zredaguje pracę doktorską o poufnych aspektach pracy redaktora informacyjnego i o całokształcie mej walki o wolną Polskę!!
* * *„Zeszyty Literackie” e-mailem przypomniały mi, podobnie jak zapewne szeregowi osób, że na dziś przypada 17. rocznica śmierci Zbigniewa Herberta – poety tak cenionego także we Francji! (ukazały się tu liczne przekłady jego utworów, a np. Brigitte Gautier poświęciła mu książkę pt.: „Herbert. Poete polonais”). Tak, cieszę się. iż to jedno z czołowych dziś pism literackich, które w gronie swych współpracowników liczy ludzi tak wybitnych i unikalnych, jak np. Wojciech Karpiński – pamięć o Zbyszku Herbercie podtrzymuje, nie zapomina o nim!
Herberta poznałem (w Paryżu) przez Jerzego Zawieyskiego, w drugiej połowie lat pięćdziesiątych. Zawieyski wówczas wysoko cenił Gomułkę i Kliszkę, ale chcąc tą drogą oddziaływać na sytuację w PRL, przekazywał mi (rzecz jasna w tajemnicy) pewne informacje dla Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Równocześnie dbał o to, by, wówczas jeszcze młodzi, emigranci polityczni, tacy jak Stanisław Gebhardt, mój szef w Międzynarodówce Młodych Chadeków oraz ja – spotykali wybitnych i politycznie pewnych przyjezdnych z kraju! Tak więc u Zawieyskiego, w Hotel du Senat (odwiedzając Paryż Zawieyski się tam z reguły zatrzymywał) poznałem Herberta. Żywo się naszą działalnością zainteresował. Jak pamiętam, wziął raz udział w jakimś naszym spotkaniu dyskusyjnym w Stella Plage i chyba raz odwiedził nasz „uniwersytet letni” (francuscy studenci np. ze Sciences Po i odpowiednio dobrana młodzież z KIK-u warszawskiego) na wyspie Port Cros koło Tulonu. Herbert przez jakiś czas pomagał też Gebhardtowi w redagowaniu chadeckiego miesięcznika „Odnowa”. W połowie lat 60. Gebhardt przeniósł się do Rzymu. Ja, coraz to gwałtowniej atakowany przez PRL, określany mianem szpiega, de facto zawiesiłem me kontakty z Herbertem, nie chcąc go narażać!…








