Dzienniki Morawskiego (21)235 min czytania

2015-05-23

Jeden z mych czytelników złożył mi gratulacje z okazji tego, iż zostałem Prezesem Honorowym „cenionej i bogatej tradycjami Wspólnoty Francusko-Polskiej”!! Inny czytelnik z kolei pyta mnie: „Czy nie za dużo tych honorowych prezesur”? Z miejsca odpowiadam mu, że po pierwsze: jak już pisałem, czuję się od lat „mocno związany” z ową Wspólnotą i w pełni doceniam jej rolę i zasługi, przyjaźnią i sympatią darzę jej obecnego prezesa, jak też tak inteligentne i sprawne kierownictwo. Po drugie: teraz ze względu na wiek (85 lat!!!) jak i na stan mego zdrowia – z organizacjami, w których niegdyś działałem, utrzymuję kontakt głównie zza biurka, drogą „komputerową”. Bywam na mieście, lecz możliwie jak najrzadziej. Nie bardzo czuję się na siłach, by brać udział w różnych zebraniach!! Jest prawdą, że mam aż trzy prezesury honorowe: od dawna Akademii Europejskiej, następnie Polskiego Funduszu Humanitarnego, wreszcie teraz owej Wspólnoty! Do tego od zasiadam w radzie Stowarzyszenia RWE Imienia Jana Nowaka.

Ale, co dla mnie najważniejsze, NADAL JESTEM POLSKIM KORESPONDENTEM W PARYŻU; dzień w dzień wysyłam me teksty do Warszawy, teksty moje bardzo regularnie trafiają do cenionych „gazet internetowych” (jestem np. stałym współpracownikiem portalu „Studio Opinii” Stefana Bratkowskiego!). No i, co dla mnie także wielce ważne, często czytelnicy reagują na moje wypowiedzi, nadsyłają mi uwagi czy pytania! Niestrudzony w dziedzinie korespondowania ze mną, jest ceniony historyk polskiej wojskowości i naszego wywiadu, dr hab. Aleksander Woźny. Dorzucę jeszcze tylko, że kilku czytelników niekiedy dzwoni do mnie z Kanady!! No ale rzecz jasna przeważają e-maile czy telefony z Polski i z Francji!